Jaki tu spokój… Te słowa znanej wszystkim piosenki idealnie pasują do wstępu komentarza odnośnie...
To jego debiut na naszych łamach i mamy nadzieję, że tekst przypadnie Wam do gustu. Napisał go w końcu nie byle kto. Przedstawiamy nowego felietonistę dwadozera.pl. Oto Wojtek Grzyb:
Właśnie pochłonąłem wydaną niedawno książkę napisaną przez Krzysztofa Stanowskiego pt. „Szamo”. Nietrudno się pewnie domyślić, że znany do niedawna bramkarz klubów polskich i zagranicznych, m.in. elbląskiej Olimpii (krótki epizod), postanowił spisać przy pomocy wprawnej ręki redaktora Stanowskiego różne historie, ciekawostki i anegdoty ze swojego barwnego piłkarskiego żywota, ale w błędzie jest ten kto myśli, że jest to kolejna typowa biografia sportowa.
Pierwsze wrażenie jakie odniosłem zaczynając lekturę, to myśl, że „Szamo” to książka lekka, łatwa i przyjemna – ot, dobra na zabicie czasu przejazdu na trasie Elbląg-Szczecin pociągiem. Ale im dłużej ją czytałem, tym mocniej wierzyłem w to, że pod przykrywką tych wszystkich mniej lub bardziej niesamowitych historyjek kryje się coś więcej. Jakieś ukryte przesłanie, wartościowy przekaz dla młodzieży. I w końcu się doczekałem.
Ostatnia część historyjek „Szama” traktuje o pieniądzach i wszelkich im pochodnych dobrach materialnych. Grzesiek, sprawnie dobierając zaczerpnięte ze swojego życia anegdotki, próbuje nam powiedzieć, że profesjonalne granie w piłkę w zasadzie sprowadza się tylko i wyłącznie do zarabiania w ten sposób najczęściej niemałych pieniędzy. Twierdzi, że prędzej czy później każdy młodszy lub starszy zawodnik wpada w tę pułapkę. I trudno się z nim nie zgodzić. To przecież zawód jak każdy inny, poza tym prawie na całym świecie bardzo dobrze płatny.
Tyle, że ja mam jednak nieco odmienne zdanie. Być może dlatego, że osobiście nigdy nie zetknąłem się z takimi kwotami, o jakich opowiada bohater książki. Okej, pieniądze są ważne, zwłaszcza w sytuacji, gdy masz już swoją rodzinę i musisz ją utrzymać oraz zadbać o jej bezpieczeństwo, ale ja nigdy nie podchodziłem do piłki tylko i wyłącznie jak do sposobu na zarabianie kasy. Jeśli moim jedynym źródłem motywacji byłyby pieniądze, to z całą pewnością nie czułbym się z tym dobrze. Nie doświadczyłem nawet 10 procent tego, co opisuje autor, ale wiem, że byłem wielkim szczęśliwcem, mogąc grać w piłkę na poziomie Ekstraklasy przez ponad 10 lat i zarabiać na życie robiąc to, co kocham. Moim zdaniem piłka nie powinna sprowadzać się tylko i wyłącznie do zarabiania mamony. Nie chcę nikomu ściemniać, że są piłkarze, którzy są gotowi grać dla samej idei, ale przecież istnieją jeszcze takie kwestie jak identyfikacja z klubem i kibicami oraz inspirowanie swoją grą i zachowaniem pozaboiskowym dzieci i młodzieży.
W książce Stanowskiego znajdziecie całe mnóstwo zabawnych historyjek, czytając które nie sposób się nie uśmiechnąć, a czasem wręcz parsknąć śmiechem. Grając w 18 klubach rozsianych po całym świecie Szamotulski naoglądał się wystarczająco dużo, by zainteresować czytelnika i nie pozwolić mu odłożyć książki dopóki jej nie przeczyta. A przeczytać można i o trenerach, których spotkał na swojej drodze bardzo wielu, i o zawodnikach, z którymi grał lub się bawił, i o pieniądzach, jakie można w piłce zarobić, a potem je wydać lub przegrać, by na koniec zostać z niczym. Generalnie Grzegorz przedstawia, jak twierdzi, swój prawdziwy wizerunek, niejednokrotnie wyśmiewając i krytykując samego siebie, chociaż nie tak bardzo jak innych, którzy w zdecydowanej większości nie zaliczą tej pozycji książkowej do swoich ulubionych. Przy tym całym bardzo luźnym i zabawowym podejściu do życia i piłki Grzegorz przekazuje czytelnikowi kilka smutnych prawd w oparciu o rzeczywiste historie śp. Adama Ledwonia czy chociażby Grzegorza Króla. Młody czytelnik, któremu marzy się bycie profesjonalnym piłkarzem znajdzie tu dla siebie kilka cennych rad i wskazówek. Między innymi taką, aby nigdy, pod żadnym pozorem nie kierować swych kroków do kasyna. Zdecydowana większość opisanych w książce anegdot nie nadaje się jednak do cytowania, bo - jak ostrzega sam jej bohater - "wchodzicie/czytacie na własną odpowiedzialność...".
-- -- -- -- --
Inny, znany nie tylko z polskich boisk, zawodnik właśnie oficjalnie zakończył swoją piłkarską karierę. W minioną sobotę podczas meczu Pogoni z Jagiellonią z zieloną murawą na dobre pożegnał się Brazylijczyk Edi. A to dla odmiany tak sportowiec, jak i człowiek godny naśladowania przez młodych adeptów futbolu. Do soboty wiedziałem o nim tyle, że to, jak na nasze polskie realia, bardzo dobry piłkarz. Po krótkiej rozmowie przed wspomnianym meczem, z pełną odpowiedzialnością stwierdzam jednak, że to również bardzo fajny i pogodny człowiek. Zaraża swoim przyjaznym usposobieniem i życiowym optymizmem. Niesamowicie charyzmatyczna postać i prawdziwy wzór dla dzieci oraz młodzieży. W czasie krótkiej pogawędki zdradził nam swoistą ciekawostkę, że w Brazylii piłkarz umiera dwa razy. Pierwszy raz kiedy kończy swoją karierę i zawiesza buty na kołku... Przed pierwszym gwizdkiem sędziego były jeszcze podziękowania, upominki, kwiaty oraz owacja kibiców. A już moment później smutna refleksja, że Edi nie powiększy już swojego imponującego dorobku na boiskach polskiej Ekstraklasy.
187 rozegranych meczów i 46 strzelonych bramek – to musi budzić szacunek. Żaden obcokrajowiec nie strzelił w Polsce większej liczby bramek niż Edi.
-- -- -- -- --
Skoro mowa o Brazylii, to myślę, że warto poświęcić kilka słów losowaniu grup mistrzostw świata 2014, które odbyło się kilka dni temu w Costa da Sauipe. Co ciekawe, już kilkadziesiąt godzin później gruchnęła wieść, jakoby losowanie było ustawione. Czyżby znowu ktoś podgrzał kulki..? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Nigdy przecież nie będzie tak, żeby wszyscy byli zadowoleni. Tym razem nosem kręcą Hiszpanie, bo trafili do grupy z Holandią. A przecież to oni od dobrych kilku lat rządzą w światowym futbolu i nie powinni bać się nikogo! Co ma zatem powiedzieć Brazylia, która jako gospodarz trafiła do, moim zdaniem, bardzo trudnej i wyrównanej grupy? A Włosi i Anglicy? Urugwaj to przecież ostatnimi czasy bardzo groźny zespół, a Suarez w obecnej formie jest chyba najgroźniejszym napastnikiem świata. Stosunkowo dobrze wylosowały Francja, Belgia oraz Argentyna, które nie powinny mieć problemów z wyjściem z grupy. Przynajmniej w teorii.
I jeszcze taka konstatacja. Losowanie w Brazylii prowadziła piękna Adriana Lima, ale co robił tam Kolo Toure?! ;)
-- -- -- -- --
Widząc, że na mistrzostwach zagraj w przyszłym roku takie drużyny jak Iran, Bośnia i Herzegowina czy Kostaryka, nachodzi człowieka nieuchronne pytanie. Dlaczego wśród tych rozlosowanych 32 drużyn nie ma reprezentacji Polski? Pytanie niestety retoryczne, przynajmniej dla mnie. Po przegranym w słabym stylu Euro 2012, przegraliśmy również z kretesem ostatnie eliminacje i mundialu w Brazylii swoją obecnością nie zaszczycimy. Czy nowy selekcjoner sprawi, że nasza kadra zacznie grać lepiej i skuteczniej? Zobaczymy. Póki co udało mu się właśnie namówić do powrotu Obraniaka. Jakiś sukces już zatem jest. Dobre i to na początek…
-- -- -- -- --
Na koniec zmieńmy delikatnie wątek, by było nieco optymistyczniej. Kibice piłki, tyle że ręcznej emocjonują się bowiem aktualnie mistrzostwami świata szczypiornistek, rozgrywanymi w Serbii. Po kilku latach posuchy w kobiecym wydaniu tej dyscypliny dziewczyny sprawiły sporą niespodziankę i, eliminując wyżej notowane Szwedki, zapewniły sobie wyjazd na bałkański czempionat.
Piszę o tym z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że w naszej kadrze ważne role odgrywają obie skrzydłowe elbląskiego Startu, a po drugie dlatego, że jedna z nich jest moją żoną ;)
Po cichu liczę, że nasze dziewczyny sprawią nam wszystkim miłą niespodziankę na święta i awansują przynajmniej do ćwierćfinału. A może coś więcej... Łatwo nie będzie, bo prawdopodobnie zajmą trzecie miejsce w swojej grupie i w 1/8 trafią na Rumunię albo Niemcy, ale przecież nie tak dawno w Elblągu pokazały swój duży potencjał, pokonując bardzo silną reprezentację Brazylii.
A zatem: ściskajmy mocno kciuki za nasze Panie! Przed nimi jeszcze dwa mecze w grupie z teoretycznie słabszą Argentyną oraz z najlepszą na świecie Norwegią. Do boju Orlice! ;)
*żywa legenda i były kapitan Ruchu Chorzów, jesienią trener Concordii Elbląg oraz komentator Canal+
do kolo kolo 2013-12-21 19:03:29 (***.olsztyn.vectranet.pl) #40659 0:0 zgłoś
zawsze możesz coś napisać od siebie. chłopacy z 2:0 czekają
kolo 2013-12-21 18:19:28 (***-***-***-***.dynamic.chello.pl) #40658 0:0 zgłoś
Słaby felieton. Ot takie pitu pitu...
Ja 2013-12-15 22:58:00 (dey***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #40549 0:0 zgłoś
Miał Pan nosa Panie Wojtku, Polki pokonały Rumunki. Brawo.
profesor Ba 2013-12-13 23:16:07 (pool-***-***-***-***.nycmny.east.verizon.net) #40501 0:0 zgłoś
Gratuluje zony panie Wojtku. Ciekawe spostrzezenia.
ElBong 2013-12-13 21:54:57 (***.elblag.vectranet.pl) #40497 0:0 zgłoś
Witamy Panie Wojtku i czekamy na kolejne felietony.
bialoniebieski 2013-12-13 19:44:25 (ip-***-***-***-***.multi.internet.cyfrowypolsat.pl) #40495 0:0 zgłoś
czyta sie jak na weszlo pozdrawiam