Jaki tu spokój… Te słowa znanej wszystkim piosenki idealnie pasują do wstępu komentarza odnośnie...
Dawnom w tym okienku nie pisał, więc czas napisać... na kilka tematów na raz. Jak Zarzeczny na "weszło". Tylko, że ja - jak zwykle - o tym naszym podwórku. Niby bezpośrednio, ale nie zawsze do końca ;)
Do nowego felietoniku szykuję się gdzieś tak od dwumeczu Polski z Ukrainą i San Marino. Niby spotkań reprezentacji już tak człowiek nie przeżywa, a jednak - było w tym coś dołującego. Szczególnie w meczu z San Marino. Tak, z San Marino. Bo z Ukrainą, choć była padaka, to jednak przypominało piłkę. A z San Marino najwyżej piłeczkę. "Piłeczkę" - tak mówimy z kolegami jak idziemy pograć w hali albo na orliku... Aż żal mi było Juskowiaka, który, komentując, domagał się gry z polotem, piętką, klepką, dryblingów... On z kolegami frajerów golić potrafił (). Teraz przełamał się "Lewy". Amen.
---
O pokoleniu "Jusko" i spółki rozmawiałem po tym feralnym dwumeczu z Sylwkiem Czereszewskim. Rozmówca nieprzypadkowy, bo "Czereś" 15 lat temu strzelił zwycięską bramę w historycznym, pierwszym meczu Polska - Ukraina. A Ukraina to też nie były wtedy ułomki: "Szewa", Rebrow, Gusin... No i "Czereś" najpierw zauważył, że w naszej kadrze przydałby się ktoś taki jak Terry Butcher. A później dodał, że każdy zespół musi mieć gości od zawracania chmur, od robienia "sprężary" na dobre i na złe. I chyba się z nim zgadzam: tacy zawodnicy są na wymarciu.
---
Tak jak niedawne mecze naszej reprezentacji obrzydziły mi piłkę, tak niedawny Mecz (przez duże "M") Borussi z Malagą dał mi tę piłkę na nowo. Tak się tym meczem zajarałem, że nawet na Facebooku musiałem coś o nim napisać (a rzadko mi się chce): "Tego tej piłce trzeba: SZALEŃSTWA! FANTAZJI! Mam tylko wrażenie, że sędziów nie było...". Dobra, ale temat sędziów pomińmy. Generalnie chciałem o tym, że dobre bywa nie tylko to, co minęło. Choć do finału Ligi Mistrzów z 99' i tak się ten ćwierćfinał nie umywa ;)
---
Zaraz napiszecie, że nie znam się na piłce i jestem gamoniem, ale przyznam się, że klasę Messiego doceniłem tak naprawdę dopiero po... rewanżowym meczu z PSG. Niezły żart? Nie, po prostu dotychczas doceniałem klasę jego umiejętności, a teraz doceniłem go jako piłkarza w ogóle. Serio, wcześniej wydawał mi się taką "Genialną Pchłą", a teraz widzę go jako "Mesjasza". Kurczę, jak ten gość odmienił zespół, wchodząc z ławy, jak wziął na siebie odpowiedzialność i ciężar gry, jaką miał pewność siebie... To on zrobił różnicę. Kozak!
---
Wrócę jeszcze na chwilę do "Czeresia", bo przypomniało mi się, że jak ostatnio gadaliśmy, to powiedział, że na Stomil nie chodzi. I na mecz z Cracovią też nie pojechał. Błąd! Stomil zagrał naprawdę porywająco, z zębem i pomysłem, a przede wszystkim z odpowiednim nastawieniem. Nie wiem, ile było w tym zasługi trenera, ile piłkarzy, a ile specjalistów od mentalnego treningu, o których pomocy wiele się po meczu mówiło. Jakąś przemianę w tej ekipie było jednak widać. Przed meczem z Kolejarzem konsultacji ze specjalistami chyba nie było. A jak była, to chyba zapomnieli pogadać o czymś takim, jak instynkt zabójcy. Albo chociaż obejrzeć "Zabójczy Instynkt". Chociaż w sumie... niewielki to ma związek z piłką. Ale dobry film czasem warto obejrzeć. Szczególnie klasykę. Można się zrelaksować i zapomnieć o tym, że strata do Sandecji nie maleje, tylko rośnie...
---
Że nie piszę o sędziowaniu? To jasne - ze Stróżami sędzia Paterek czy tam Peterek (nawet nie chce mi się sprawdzać, pamiętam, że Erwin) Stomil przekręcił. Dałby karnego i czerwień bramkarzowi przy 2:1, byłoby pewnie po zawodach. Błędy się jednak zdarzają, a bilans szczęścia zawsze wychodzi na zero. Fajnie ujął to po meczu Wisła - Legia Cezary Wilk, pomocnik Wisły: "Cóż, pomyłki się zdarzają, sędziowie się mylą, my także się mylimy". Rozumiem sportową złość piłkarzy Stomilu, to nawet dobre. Ale naprawdę nie wszystko w tym meczu było winą sędziego. Przy stanie 1:0 wystarczyło rywala dobić, a nie "uspokajać grę", jak to się ładnie mówi. A brak karnego? Pewnie, babol okrutny, ale gola (goli) wcale nie trzeba było potem tracić. A z tym, że Stomil kręcą wszędzie, to już trener Kaczmarek się po meczu naprawdę zagalopował. Sorry man, ale nie tędy droga.
---
Tak sobie myślę, czy z tym "bilansem szczęścia" to nie przesadziłem. No, bo przecież z tym meczem Stomilu z ŁKS to jakaś totalna porażka. Wszyscy dostaną walkowery, a tylko Stomil nie. "Pech jak nic..." - słychać. Jasne, pech. Czy ktoś myślał, że ŁKS wytrzyma do końca rozgrywek? Po co było to granie na siłę, skoro każdy, kto orientuje się choć trochę w ligowej piłce, wiedział, że wycofanie ŁKS, to kwestia kilku tygodni? A murawa? Czy ktoś naprawdę spodziewał się ze strony "Zająca" i jego drużyny innej taktyki? Przecież wiadomo, że na lodzie wybijanka idzie lepiej niż klepanie, nie? No, widać że nie wiadomo...
---
Grać na supernawierzchni próbują też Olimpia z Concordią. Próbują, bo gry coraz mniej - wiosną obie ekipy z Elbląga w pięciu meczach strzeliły rywalom w sumie jedną bramkę. Nie wiem, kto wpadł na pomysł, by oba kluby grały ligę na jednym boisku, ale na pewno ten ktoś nie przewidział, że zima skończy się w tym roku po Wielkanocy.
---
Zaimponował mi podczas tej całej zimowej obstrukcji W-MZPN. Ratowanie terminarza specjalną uchwałą zezwalającą na gre na sztucznych nawierzchniach było tyleż odważne, co i rozsądne. Naprawdę: show must go on! Sztuczne nie jest idealne, ale przecież na takim boisku gra się nawet na moskiewskich Łużnikach. Skoro w Moskwie można, to i na Dajtkach, i na Skrzydlatej, i w Ostródzie, i w Bartoszycach, i w Iławie (chyba wszystko) też można! I nawet Chelsea ograć można (patrz: Rubin Kazań).
---
Tak a propos sztucznej nawierzchni, przypomniała mi się zabawna sytuacja związana z Olimpią Olsztynek, która akurat w miniony wekeend grała mecz ligowy (pierwszy w tym roku) na olsztyńskich Dajtkach. Wygrali pewnie, 2:0, a na niedługo przed meczem odezwał się do mnie trener Mirek Romanowski. Pół żartem, pół serio, mówi, że jak tylko coś o nich napiszemy dobrego, to zaraz... się knoci - bęcki w sparingu, strata punktów w lidze. No to obiecałem, że na razie o nich nie piszemy - dopóki nie awansują. W sumie teraz to przecież nie o nich, tylko o całej śmiesznej sytuacji... Prawda? Ciekawe, jaki wynik będzie w niedzielę z rezerwami Concordii..? ;)
---
Aha, i jeszcze jedno. Nie wiem, czy słyszeliście, ale 30 marca pogonili w Sunderlandzie Martina O'Neilla. Świetny trener, z nazwiskiem, bardzo ceniony, ale ostatnio nie miał wyników. Wypalił się, popadł w marazm, a po ostatnich wyczynach zespół miał tylko punkt nad strefą spadkową. Miał, bo władze "Czarnych Kotów" postanowiły coś zmienić. Zamiast O'Neilla przyszedł szalony Paolo Di Canio, pamiętacie go pewnie jeszcze z boiska. No i co? Słynne derby północno-wschodniej Anglii, tzw. Tyne-Wear Derby. Ponad 50 tys. ludzi na St. James' Park w Newcastle i nadzieje fanów "Srok" na wielki triumf. A tu lipa, 0:3. Nowa miotła podziałała, a Di Canio... Zobaczcie sami: . Ciekawe, co Di Canio zrobiłby po meczu Stomil - Kolejarz...
Piotr Gajewski,
wydawca dwadozera.pl
PG 2013-04-18 23:21:50 (host-***-***-***-***.olsztyn.mm.pl) #30856 0:0 zgłoś
@OE: Co prawda, to prawda ;) Biję się w pierś ;)
OE 2013-04-18 22:07:10 (apn-***-***-***-***.dynamic.gprs.plus.pl) #30854 0:0 zgłoś
Zamuliłeś Piotrze , oj zamuliłeś.
PG 2013-04-18 14:22:04 (host***.gazetaolsztynska.pl) #30848 0:0 zgłoś
@kizzyboss: Cholera, dopiero dojrzałem... Jakoś tak mam, że Sunderland i Southampton często mi się mylą. Dzięki za uważne czytanie! Pzdr.
kizzyboss 2013-04-18 07:26:45 (cpc***-hart***-***-***-cust***.***-***.cable.virginmedia.com) #30845 0:0 zgłoś
Nie ŚWIĘTYCH tylko CZARNYCH KOTÓW !!!
Gawron 2013-04-16 09:40:09 (nokia.warmia.mazury.pl) #30821 0:0 zgłoś
Parafrazując Pana Kazimierza: naprawdę bardzo fajny felieton:) A Paolo Di Canio to facet, z którego po prostu bije charyzma, oglądałem ten mecz i byłem zachwycony tym jak trener może reagować i przeżywać spotkanie. Swoją drogą ten Gość wcale nie udaje, on taki jest. Dla młodszych kibiców polecam jego mecz z jego udziałem na boisku, gdy grał w West Hamie i przegrywali już bodaj 0 do 3 u siebie z Chelsea Londyn, a on pokazał charakter:) Pozdrawiam