Jaki tu spokój… Te słowa znanej wszystkim piosenki idealnie pasują do wstępu komentarza odnośnie...
Podobno „wygląd się nie liczy”, a „rozmiar nie ma znaczenia”. Każdy jednak wie, że to nieprawda, a zarówno wygląd, jak i rozmiar są bardzo ważne. Jeśli chodzi o stadiony oczywiście.
Nie wiem, czy oglądaliście mecz Śląska z Lechią, ale jeżeli nie, to szkoda. Nie to, żeby mecz był jakiś szałowy – nie, to było przeciętne ligowe granie. Śląsk zagrał swoje, a Lechia znowu raziła niemocą. Skończyło się 1:0 i wielką euforią. Wielką, bo na stadionie było… 40 tysięcy ludzi. 40 tysięcy! Rozumiecie?! To tak, jakby całą Ostródę albo Iławę (wraz z przyległymi wioskami) zgromadzić w jednej chwili na jednym stadionie. A wszystko po to, żeby obejrzeć zwykły ligowy mecz. Jeszcze tydzień wcześniej na takie samo ligowe granie z Podbeskidziem, tyle że nie na nowym stadionie, ale przy Oporowskiej, przyszło nieco ponad 7 tysięcy. Też ładnie, ale jednak w rubryce „frekwencja” lepiej prezentuje się wartość „40 000”.
O Ostródzie wspomniałem nieprzypadkowo, bo to przykład analogiczny, choć na mniejszą, IV-ligową i naszą lokalną, skalę.
Tak się złożyło, że byłem akurat na jednym z ostatnich meczów Sokoła na stadionie przy ul. Wyszyńskiego (z Pasymiem), a kilka tygodni później wpadłem do Ostródy na mecz ligowy z Tęczą – pierwsze ligowe spotkanie na nowiutkim obiekcie przy ul. 3 Maja. Wiecie, ja mam w głowie trochę nie po kolei, zaliczam się do tzw. piłkogłowych i cieszy mnie nawet wizyta na meczu B-klasowym. Nawet ja zauważyłem jednak pewne różnice i nie ukrywam, że przyjemniej oglądało mi się to drugie spotkanie.
Pierwszy wspomniany mecz to jednak folklor. Bilety sprzedawali panowie przy stoliku, a mecz – w leniwe popołudnie - oglądało może z 200 osób, z czego połowa albo i lepiej wisząc na poręczy oddzielającej stadionik od parkingu przy Carrefourze. Dodajmy, że oni za bilet nie płacili, tylko tak sobie oglądali… wisząc na poręczy naprzeciwko kameralnej trybunki. Do tego jeszcze zardzewiały płotek, jakaś żużlowa bieżnia i szatnie w skromnym baraczku.
Mecz z Tęczą to inny świat. Wieczór, jupitery, pełna profeska i tłum ludzi. Już nie 200, ale 1 200 widzów, nie szatnie-baraczki, tylko szatnie-salony i nie trzy rzędy starych krzesełek, ale piękne trybuny, z których meczyk widać jak na dłoni. No i wynik – 7:2, fiesta na trybunach…
Nie twierdzę, że nowy stadion rozwiązuje każdy problem, a od tego w jakich warunkach mecz oglądają kibice zależy to jak prezentują się piłkarze. Na pewno przełożenie nie jest aż tak bezpośrednie. Baza ma jednak znaczenie, i to wielkie. Oprócz kibiców-fanatyków, którym na ukochanym stadionie nigdy nic nie przeszkadza, bo przecież to ich świątynia, są również i kibice-klienci, bądź – jak kto woli – „piknicy”, którzy idą na mecz tak jak do kina, na koncert lub do teatru – czerpać rozrywkę. Zresztą nie tylko „pikników” to dotyczy, bo jak rośnie cała frekwencja, to i „ultrasów” jakoś przybywa. No, ale to jeszcze nie wszystko. Wraz z nową bazą przybywa zainteresowania i entuzjazmu. W Ostródzie z każdym kolejnym meczem przybywa nie tylko kibiców, ale i sponsorów, a inwestorzy i samorządowcy mówią już nie tyle o III, nie tyle o II, co nawet o… I lidze. Pewnie jest w tym trochę szaleństwa, ale ja tam lubię szaleństwo. Trzeba mieć fantazję.
Redaktor naczelny dwadozera.pl
Piotr Gajewski 2011-10-30 22:19:27 (public-gprs***.centertel.pl) #10408 0:0 zgłoś
Takie przepisy - jezeli chcieliby otworzyc cale trybuny, to musieliby nawynajmowac tyle ochrony, ze roczny budzet klubu by nie starczyl i zajac sie innymi duperelami. ;)
dan 2011-10-30 20:19:21 (user-***-***-***-***.play-internet.pl) #10398 0:0 zgłoś
w ostrodzie trybuny pogrodzili tasma otwarta tylko kryta dlaczego?