Jaki tu spokój… Te słowa znanej wszystkim piosenki idealnie pasują do wstępu komentarza odnośnie...
Pierwszy ma 29 lat i jeszcze niedawno grał w A klasie. W 6. Kolejce Ekstraklasy zasadził Legii na Łazienkowskiej bramkę przewrotką. Drugi jest młodszy – ma 23 lata – i w sezonie 2007/08 rozegrał w ŁKS Łódź 17 meczów. Odesłano go jednak do Brazylii i… 15 września zadebiutował w reprezentacji „Canarinhos”.
Rozszyfrujmy rebus – chodzi o Sylwestra Patejuka z Podbeskidzia Bielsko-Biała i Jose Paulo Bezerrę Maciela Juniora, czyli Paulinho z Corinthians Sao Paulo. Media szczególnie szeroko rozpisywały się o tym pierwszym, bo historia rzeczywiście jest niesamowita. Gość z Warszawy, przez lata trenował i grał w stołecznym Hutniku. Nikt się jednak na nim nie poznał, więc Sylwek odpuścił sobie karierę i skupił się na pracy elektryka. W piłkę grał dla przyjemności w A-klasowej Perle Złotokłos. Do 24. roku życia – żeby nikt nie miał wątpliwości. Że grał nieźle, zaliczył sportowy awans – na dwa sezony trafił do Korony Góra Kalwaria, z którą grał w V i IV lidze. Potem pół roku w II-ligowej Nidzie Pińczów i dwa lata temu, cyk, sięga po niego Podbeskidzie. Wtedy już żartów nie było, trzeba się było skupić wyłącznie na piłce. Pierwszy sezon profesjonalnego grania był świetny, drugi trochę gorszy, ale okraszony awansem do Ekstraklasy. I tu los spłatał figla, bo w 6. kolejce Patejuk po raz pierwszy dostał w Ekstraklasie szansę gry od pierwszej minuty. Dlaczego figla? A, no bo drużyna z Bielska-Białej przyjechała akurat na Łazienkowską – stadion ukochanej drużyny Patejuka. Podbeskidzie zrobiło sensację, bo już w 24 min. objęło prowadzenie, ale to co zrobił tuż przed przerwą Patejuk przechodzi ludzkie pojęcie. Wrzutka, przewrotka i… siata trzeszczy – takie gole to strzela się w grach komputerowych, i to też niełatwo!
Z Paulinho sprawa jest podobna, ale kto wie, czy nie jeszcze bardziej spektakularna. Otóż po wyjeździe w 2006 roku z Brazyli, 18-letni zawodnik trafił do litewskiego FC Vilnius. Chłopak musiał sobie nieźle radzić, bo gdy latem 2007 roku Algimantas Breikstas, wówczas litewski udziałowiec ŁKS, sprowadzał go do Łodzi, zapowiadał go jako przyszłą gwiazdę. Wiadomo jednak, jak to jest z zapowiedziami - facet sprowadza zawodnika, to co ma powiedzieć? Że słaby? Paulinho w ŁKS się nie sprawdził. Spakował się i z podkulonym ogonem wrócił do Brazylii – jak wielu jego, marzących o karierze w Europie, rodaków. Sęk w tym, że Breikstas wcale się nie mylił! Paulinho już drugi rok z rzędu gra w wielkim Corinthians, a w czwartek (15 września) zadebiutował w reprezentacji Brazylii w spotkaniu z Argentyną!
Zastanawiacie się pewnie: „A co te dwie historie mają do naszego lokalnego podwórka?!”. Otóż moim zdaniem mają. Takich niedocenianych, nieznanych, kryjących się gdzieś i marnujących po amatorskich ligach zawodników jest przecież cała masa. I to wszędzie, również u nas!
Jedni mają farta – ktoś ich w porę zauważy, ktoś podepchnie do góry, ktoś pomoże coś załatwić, ktoś wypromuje. Dzięki temu dostają szansę i później już wszystko w ich nogach. Inni takiego szczęścia nie mają, bo albo trener-frajer się na nich poznaje, albo nie ma ich kto podpowiedzieć gdzieś wyżej, albo sami są sobie winni, bo boją się zaryzykować i pójść na całość, postawić na piłkę. Tę ostatnią sytuację w sumie rozumiem, bo przecież to nie zabawa, tylko życie i jeżeli zawodnik ma 23-24 lata, a nadal gra w II, III czy IV lidze, to rzeczywiście musi o zabezpieczeniu przyszłości myśleć. Od tego, by takich graczy wyciągać spod ziemi są jednak skauci i dyrektorzy sportowi, którzy jednak w Polsce dopiero stają się obowiązującym standardem, i to jedynie w Ekstraklasie.
Wiem, że – jak to się mówi – w poniedziałek to każdy jest w stanie podać numery Totolotka z soboty, ale naprawdę, przypadków, kiedy coś wydaje się oczywiste dla każdego kibica czy dziennikarza, a nie widzą tego osoby, które powinny, jest mnóstwo. Rzucę kilka, pierwszych z brzegu.
Przykład pierwszy – Grzesiu Lech. Nie wiem, ile razy mówiłem mu, że on się w tej II lidze marnuje. Na pewno nie raz. Mówić jednak łatwo. W Olsztynie trzymały go sprawy prywatne, studia i przywiązanie do barw. W pewnym momencie zamiast się dalej rozwijać zaczął się jednak zwijać. Piłkarsko oczywiście. W porę to zauważył, dostał konkretną ofertę i zaryzykował. Słusznie, ale, kurczę, on miał 26 lat, kiedy wyrwał się z trzeciego szczebla rozgrywek. A I-ligowym Dolcanie w pół roku zdołał się wypromować do Ekstraklasy! Pewnie pomógł mu w tym trochę Sasal, no ale teraz Sasala w Koronie nie ma, a „Lechu” dalej gra pierwsze skrzypce.
Inny przykład – Tomasz Zahorski. Gdyby nie to, że sześć lat temu OKS 1945 Olsztyn trafił w Pucharze Polski na Groclin, a „Zahor” był wtedy jedynym gościem, który po dwumeczu z ekipą z Ekstraklasy nie musiał się wstydzić, to nie byłoby ani gry w Górniku, ani reprezentacji, ani wyjazdu na Euro. Jemu akurat przyfarciło, bo wyjeżdżając z Olsztyna miał niespełna 22 lata i kawał kariery przed sobą.
Jeszcze szybciej udało się z Warmii i Mazur wyrwać Łukaszowi Broziowi. Obrońca Widzewa nie miał jeszcze skończonych 19 lat, gdy do giżyckich Mamr (wówczas „okręgówa”) zgłosiła się po niego Kmita Zabierzów. Kurde, to Małopolska! A gdzie drużyny z Olsztyna, Iławy, Elbląga czy nawet Ełku albo Morąga?
Nietrudno zresztą znaleźć kilka przypadków, za które ktoś powinien się w tych największych klubach województwa wstydzić. Wymieńmy tylko Bogdana Miłkowskiego, Tomasza Tuttasa czy Marcina Łukaszewskiego, czyli supersnajperów z IV ligi, bo to akurat wdzięczne przykłady. Kurde, jeżeli ktoś strzela w lidze więcej goli niż rozgrywa meczów, to znaczy, że jest na tę ligę za dobry i już! Taki Łukaszewski - tylko proszę nie zarzucać, że znowu go promuje, bo to czyste fakty – dwa lata temu strzelił w IV lidze 51 goli. Minęły dwa lata, a on dalej gra w IV lidze i jak dalej będzie tak strzelać, jak strzela, to bez problemu pobije swój strzelecki rekord z 2009 roku. Czy takiego gościa można nazwać inaczej niż „Wyrzut Sumienia Warmińsko-Mazurskiego Futbolu”? A może dla niego - i wielu innych, nie wymienionych tu graczy - wcale nie jest jeszcze za późno, by stać się „warmińsko-mazurskim Patejukiem”? Wszyscy do Ekstraklasy pewnie nie trafią. Nie muszą też grać w reprezentacji Brazylii. Ale może chociaż zamiast hasać po boiskach IV ligi czy „okręgówki” pograliby trochę w II lidze (Olsztynie lub Iławie) albo I lidze (w Olimpii)? Nie każdy przecież rodzi się od razu ligowcem. Taki Kuba Błaszczykowski nie jest wychowankiem Borussi Dortmund, ale IV-ligowego KS Częstochowa i ktoś go musiał z tej IV ligi wyciągnąć. Niby rekomendował go znany wujek Jerzy Brzęczek, ale ktoś jeszcze musiał się jeszcze na nim poznać i na niego postawić, a jemu samemu musiało się chcieć.
redaktor naczelny dwadozera.pl
Piłkarz 2011-09-27 22:56:11 (***.***.***.***) #9365 0:0 zgłoś
Dobry tekst. Bez znajomości i układów nikt się nie wybije. Znam i grałem z kilkoma chłopakami którzy na taka 2 ligę byliby dobrymi grajkami, ale niestety trafili na nieodpowiednich ludzi. Co z tego ze tetowani byli w klubach 2 ligowych jak na ich miejsce wzieli kogoś kogo menago polecił. Jeden grał w 3 lidze, ale gdy zaczęli przychodzić grajki z menago to niestety ława była , a gorszy od nich nie był napewno. Na układy nie ma rady, a później narzekamy ,ze polska piłka słaba.
kk 2011-09-23 15:22:34 (***.***.***.***) #9253 0:0 zgłoś
u nas problem w duzej mierze lezy w trenerach. nie mowiac o calej infrastrukturze, warunkach do trenowania itp ale chodzi o samo trenowanie. chodzi o system prowadzenia treningow, pomysl i dalekosiezny ich cel. czesto treningi sa bardzo podobne do siebie, robione "na szybko" i efekt jest taki, ze czesto obiecujacy zawodnicy zamiast sie rozwijac to rozmieniaja sie na drobne. przykre ale prawdziwe. a o sieci scoutingu to naprawde nie ma co gadac bo w polsce jest slaby. w wiekszosci robia znajomosci i tyle. menadzerow jest coraz wiecej i to oni maja wtyki w klubach, bo jak slusznie zauwazono w artykule, swoja przydatnosc dla nowego zespolu trzeba udowodnic, ale najpierw trzeba dostac szanse udowodnienia:)
Borsuk 2011-09-21 08:39:31 (apn-***-***-***-***.dynamic.gprs.plus.pl) #9196 0:0 zgłoś
Do Stomilu Łukaszewski trafił przed rundą wiosenną sezonu 2007/08. W lidze okręgowej jesienią dla Błękitnych zdobył 24 bramki (w 15 występach) i wystarczyło mu to do zdobycia korony króla strzelców całych rozgrywek. Pozdrawiam, Borsuk. :D
... 2011-09-20 14:45:20 (***.***.***.***) #9174 0:0 zgłoś
Nie oks1945 tylko Stomil Olsztyn.
dlaprzypomnienia 2011-09-20 13:16:26 (host-***-***-***-***.dynamic.mm.pl) #9171 0:0 zgłoś
nie w Stomilu tylko w oks1945
on 2011-09-20 12:54:01 (***.olsztyn.vectranet.pl) #9170 0:0 zgłoś
To już po przygodzie w Stomilu, a ja pytam przed !
he-man 2011-09-20 09:31:00 (public-gprs***.centertel.pl) #9163 0:0 zgłoś
w sezonie sieknal wtedy 51 goli.
on 2011-09-20 02:22:40 (enn***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #9161 0:0 zgłoś
Tak z czystej ciekawości, ktoś jest w stanie przedstawic statystki bramkowe Łukaszewskiego w sezonach przed transferem do Stomilu ?
Piotr Gajewski 2011-09-19 16:42:41 (public-gprs***.centertel.pl) #9149 0:0 zgłoś
do tezak: "Byc jak Maciej Rybus" - to moje motto ;) Mam nadzieje, ze zdjecie sie podoba. Fotki komentatorow beda co jakis czas zmieniane, zeby sie nie opatrzyly. do Dekomentator: W pelni sie z Panem zgadzam, choc czasem, gdy talent "odkryje sie" za pozno, trudno wyzbyc sie pewnych nawykow. Wiadomo, ze np. w IV lidze czasu na oddanie strzalu jest o wiele wiecej niz w II czy I lidze i mozna sie troche z pilka "powozic". Przyklad Piechny to moim zdaniem tylko potwierdzenie reguly. Co do znajomosci i chlodnej glowy - tez pelna zgoda. Niektorzy sami sobie szkodza. Taki Mierzej w swoim roczniku wcale nie byl od razu najlepszy. W pewnym momencie ktos (rodzice) dobrze pokierowal jego kariera i teraz chlopak ma z tego profity. Pozdrawiam.
tezak 2011-09-19 16:31:06 (***.olsztyn.vectranet.pl) #9147 0:0 zgłoś
jest i sweet focia p. Gajewskiego, pozdrawiam : )
Dekomentator 2011-09-19 00:14:07 (acaa***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #9118 0:0 zgłoś
prawda Panowie jest taka,że nie szanujemy swoich, przyznam szczerze, że znałem wielu chłopaków co powinni grać na przynajmniej dobrym ekstraklasowym poziomie ale niestety nie mieli szczęścia i znajomości, bo w nasze piłce potrzebne są dobre układy, czyli menadżer ze znajomościami, a szkolenie? raczej jego brak, zobaczcie gdzie teraz jest "Mierzej", a np. gdzie "Igła" i Czarnecki, kolejny problem to niestety brak rozumu co u poniektórych, słaba psychika jak u Łukaszewskiego np. bo co z tego, że chłopak ma umiejętności jak coś w tej głowie w pewnym momencie pęka i nie daje rady, a co do robienia kariery to Panie Pitrze powiem szczerze nigdy nie jest z późno ale z wiekiem jest trudniej :) przykład Grzesiu Piechna czy Antonio Di Natale, tak czy owak jesteśmy mistrzami w marnowaniu talentów
tak 2011-09-17 20:21:47 (***.***.***.***) #9075 0:0 zgłoś
No za późno bo zazwyczaj jak przychodzą do klubów to myślą, że złapali Pana Boga za nogi, zero pokory i tej zaciętości aby pokazać się, że są lepsi niż inni cały czas żyją przeszłością i tym co do tej pory osiągnęli 30 bramek w IV a np. tylko 3 w II lidze! Soda w głowie bo tak często jest w polskich mentalnościach sportowców prawie nic nie osiągnęli a już gwiazdorzy!
Piotr Gajewski 2011-09-17 19:54:34 (ajs***.internetdsl.tpnet.pl) #9073 0:0 zgłoś
do Olsztyniak: Pozwole sobie wdac sie w polemike. Otoz Milkowski owszem, trafil do OKS 1945, ale mial wowczas 26 lat. Troche za pozno, by zrobic kariere - mial sporo IV-ligowych nawykow i stad gorsza niekiedy skutecznosc. Mimo to, jak zawazyles, w pierwszym sezonie byl najlepszym strzelcem klubu. Lukaszewski podobnie - do Olsztyna trafil w wieku 25 lat i w sumie nie dostal powaznej szansy. W Ruchu W.M natomiast strzelal gola co 130 minut, wiec chyba calkiem niezle. Bardziej chodzi mi jednak nie o to, jak i czy sobie poradzili, ale o fakt, ze taki zawodnikow "odkrywa" się u nas zdecydowanie za pozno. Podaje ich tylko jako przyklady, bo pierwsi mi przyszli do glowy. Pozdrawiam i zapraszam do dyskusji.
Olsztyniak 2011-09-17 16:10:15 (***.olsztyn.vectranet.pl) #9063 0:0 zgłoś
Łukaszewski był w Olsztynie, był też w Ruchu Wysokie Mazowieckie w obu klubach się nie przebił przypadek ? Miłkowski pierwszy sezon w Olsztynie względy bodajże 9 bramek ale ile on wtedy marnował sytuacji, całą masę. Między obecną IV ligą a II jest tak ogromna poziomowa różnica, że wyżej wymienione "gwiazdy" się po prostu na dłuższą metę nie potrafili przebić i nie ma co ich na siłę promować bo swoje szanse mieli, nie wykorzystali ich.