Jaki tu spokój… Te słowa znanej wszystkim piosenki idealnie pasują do wstępu komentarza odnośnie...
„Piłka nożna to nie jest sprawa życia i śmierci, to coś o wiele bardziej poważnego!” – to zdanie wypowiedział kiedyś słynny trener Liverpoolu Bill Shankly i rzeczywiście coś w tym jest.
Widać to nawet na lokalnym, olsztyńskim podwórku, gdzie mimo iż poziom futbolu od dekady nie stoi na najwyższym poziomie i na dodatek trwa wakacyjna przerwa w rozgrywkach, to tematów do przemyśleń i analizy dla zainteresowanych jest sporo.
Po pierwsze, zmiany w OKS 1945 Olsztyn lub może lepiej - kontynuacja polityki klubu w określonym kierunku i zapewnienie drużynie stabilności finansowej oraz sportowej na przyszły sezon.
Przedłużenie kontraktów z trenerem i kluczowymi zawodnikami, a także zatrudnienie na stanowisku dyrektora sportowego legendy klubu, Andrzeja Biedrzyckiego, oraz ustalenie priorytetów na przyszły sezon wydają się nosić znamiona długofalowej polityki, której w tym klubie zawsze brakowało. Swoją drogą zastanawiałem się na ile był to przypadek, a na ile przemyślane zagranie taktyczne zarządu, aby uspokoić gorące głowy kibiców, którzy przed każdym walnym w klubie i wyborami w mieście domagają się powrotu do nazwy Stomil i budowy nowego stadionu. W każdym razie przedłużenie dzień przed walnym kontraktu z trenerem, kapitanem i zatrudnienie Biedrzyckiego, na pewno uspokoiło trochę malkontentów i odsunęło kontrowersyjne tematy na dalszy plan. Doszła jeszcze sprawa rezerw klubu, których sytuacja jest dosyć dziwna i do końca niejasna dla postronnego obserwatora, a końcówka sezonu dosyć enigmatyczna. Ja nawet nie staram się rozwikłać tej sytuacji, chociaż stare powiedzenie mówi, że gdy nie wiadomo o co chodzi, tam chodzi o pieniądze, i... pewnie coś w tym jest.
I z tego miejsca apel o cierpliwość do kibiców oraz, po trochu, do samego siebie również. Jako niepoprawny idealista, też jestem za powrotem do nazwy Stomil i pięknej tradycji lat 90., kiedy na Piłsudskiego przyjeżdżały najlepsze ekipy w kraju i na dodatek gubiły tu często punkty. Jednak futbol, który jest przede wszystkim dla kibiców nie może istnieć bez solidnych podstaw finansowych i w gruncie rzeczy opiera się na twardych zasadach ekonomicznych. Także warunki dyktuje ten, kto wykłada kasę. Nam pozostaje tylko liczyć w szczere intencje ludzi, którzy deklarują chęć powrotu do tradycji.
Podobnie rzecz ma się ze sprawą awansu do wyższej ligi. Na początku tekstu napisałem, że polityka klubu nosi znamiona długofalowości, więc nie stawiałbym za wszelką cenę na awans w nadchodzącym sezonie. Odejście Kowalskiego, który rzeczywiście wyróżniał się w poprzednim sezonie jest osłabieniem, ale i naturalną konsekwencją rozwoju piłkarza i twardych zasad rynku jaki rządzi tym biznesem. Natomiast trzon zespołu pozostał niezmieniony. A być może w przyszłym sezonie eksploduje talent kogoś innego? Jeśli jednak ten awans ma kiedyś rzeczywiście nastąpić, to lepiej żeby osiągnęli go piłkarze, którzy zagwarantują pobyt w wyższej lidze na trochę dłuższy okres i perspektywę dalszego rozwoju sportowego w klubie.
Uważam, że ta drużyna w przyszłym sezonie będzie groźna dla każdego - zarówno u siebie, jak i na wyjeździe. A jeśli będzie miała odrobinę szczęścia, to może pokusić się o coś więcej. W każdym razie, na pewno nie zabraknie emocji, a przecież dla nas, kibiców, w ostatecznym rozrachunku liczy się futbol i... dobra zabawa.
Żeton*
Grzegorz Żytkiewicz to były piłkarz OKS 1945 Olsztyn oraz Mrągowii Mrągowo
... 2011-06-28 19:42:18 (***.olsztyn.vectranet.pl) #5941 0:0 zgłoś
Jak kibice nie mają być napompowani na awans jak sam Królikowski wszędzie gdzie może rozgłasza, że za rok I liga. Co roku jest to samo, są plany i tyle. W Olsztynie długo nie będzie czegoś więcej niż 3 liga...