Podczas konferencji sędziów z naszego regionu w Piszu, Michał Listkiewicz znalazł czas, by odpowiedzieć na kilka naszych pytań. Z byłym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej rozmawialiśmy o sytuacji kadry Franciszka Smudy na rok przed Euro 2012 i zmianach w środowisku sędziowskim. — Podziwiam młodych ludzi, którzy dziś, w tej atmosferze, garną się do sędziowania, a garnie się ich bardzo wielu — mówi Michał Listkiewicz.
- Dlaczego na rok przed Mistrzostwami Europy jest problem ze znalezieniem sparingpartnerów dla naszej reprezentacji (dopiero w czwartek potwierdzono informację, że 5 czerwca Polska zagra z Argentyną - red.)?
- Mnie to też bardzo dziwi. W tej chwili od trzech lat w PZPN-ie nie funkcjonuję, więc nie mam na to wpływu, ale jest to dziwne. Ukraińcy, którzy są w identycznej sytuacji, czyli nie grają meczów eliminacyjnych, radzą sobie bez trudu i przyjeżdżają do nich bardzo mocne drużyny. Grali z Włochami i Brazylią, a teraz będą mięli Francję w terminie FIFA.
— To są klasowi rywale, a my mamy podobno zapłacić za sparing Cyprowi. Coś chyba naprawdę jest nie tak?
— To jest upokarzające. Kiedyś to my mogliśmy chcieć pieniądze za takie kraje jak Cypr. Myślę, że jest to dzwonek alarmowy i prezes Lato osobiście się za to weźmie, bo ludzie którym to zlecono nie poradzili sobie. Trzeba ratować sytuację, bo to zaniedbania dyplomatyczne. Nie można wszystkiego zwalić na barki trenera Smudy, łącznie z załatwianiem meczów. Jego zadaniem jest przygotowaniem drużyny na te mecze.
— Problemy są już teraz, więc co będzie za rok? Nie będziemy się wstydzić?
— Mecze towarzyskie są ważne, ale inne rzeczy też. Najważniejsze, żeby na jesieni i na wiosnę przyszłego roku ten kalendarz był dopięty dużo wcześniej, żeby nie było takich działań last minute jak teraz. Na szczęście, mamy potwierdzony mecz z Niemcami na otwarcie stadionu w Warszawie. Na końcu, gdyby nie poszło, odpukać, i tak będzie winien trener i piłkarze. Smuda w tej chwili naprawdę powinien zadzwonić na alarm i powiedzieć, że tak nie może być.
— Jaka jest teraz Pana rola przy organizacji Euro?
— Jestem doradcą w spółce Euro przy UEFA. W tej chwili więcej wyżywam się na niwie sędziowskiej, czyli mojej dawnej profesji.
— Czym się Pan dokładnie zajmuję zajmuje?
— Jeżdżę dużo jako instruktor z FIFA i UEFA na turnieje, na mecze, mam obowiązki w kraju. Przyjazd do Pisza, na konferencję trenerów z tego regionu, to dla mnie frajda, bo mogę przypomnieć sobie dawne czasy. Naprawdę mamy teraz wielu młodych, utalentowanych sędziów na wszystkich szczeblach. W weekend byłem na meczu w Olecku. Zawody poprowadzili młodzi sędziowie i było widać, że mają smykałkę.
— Mocno zmieniło się sędziowanie od czasu, gdy Pan był czynnym arbitrem?
— Tak jak piłka. Trudniej sędziować, bo o wiele szybsza jest gra, większa presja i mniejszy autorytet sędziów. Kiedyś nie było takiej agresji i chamsta w stosunku do sędziów, choć my też się myliliśmy i to pewnie częściej niż nam się wydawało. Nie miał kto tego pokazywać i nakręcać spirali. Sędzia jest chłopcem do bicia i świetnym alibi dla nieudaczników piłkarzy i czasami trenerów. Napastnik nie trafi z metra do bramki, albo bramkarz puści miedzy nogami i mówi się: „Trudno, zdarza się”. Ale jak się sędzia pomyli, to najlepiej od razu uciąć mu głowę. Podziwiam młodych ludzi, którzy dziś, w tej atmosferze, garną się do sędziowania, a garnie się ich bardzo wielu. Są to ludzie na poziomie, studenci, młodzi pracownicy biznesu, korporacji.
— Co jesteście w stanie im zaoferować?
— Przede wszystkim przygotowujemy teraz sędziów, stosując najnowsze trendy szkoleniowe, ucząc na żywych przykładach. Dysponujemy materiałami telewizyjnymi, na których wszystko widać. Kiedyś była kreda i tablica, skromniejsze warunki. W takich warunkach nie pozostaje im nic innego, niż pracować i rozwijać się. Warto jednak pamiętać, że dobry sędzia powinien urodzić się ze smykałką, z taką jak miał Alojzy Jarguz, nasz najwybitniejszy sędzia w dziejach. Wiadomo, że ludzie mają różne talenty, jeden do języków, drugi do majsterkowania. Sędziowanie to taka dziedzina, że można znać świetnie przepisy, ale być słabym sędzią. Zdarzają się jednak tacy, którzy z przepisami są na bakier, ale mają intuicję.
— A jak mają radzić sobie z presją, o której Pan mówił?
— To jest rola doświadczenia. Młodzi, nawet jeżeli są bardzo utalentowani, muszą mieć trochę czasu. Muszą przeżyć sporo meczów, podczas których będą wywierać presję, będą mu ubliżać, czasami przyczepią się media. Na to wszystko można się uodpornić. Metody walki ze stresem są powszechnie znane. Mamy psychologów sportu na kursach sędziowskich, którzy podczas wykładów mówią jak sobie radzić ze stresem.
— Dobrzy piłkarze zostają po karierze trenerami, menagerami, ale do sędziowania chyba się nie garną? Ja przynajmniej o żadnym nie słyszałem.
— Teraz nie da się zrobić tak, żeby ktoś zrobił karierę piłkarską, a potem sędziowską. Wiek poszedł strasznie w dół. Alojzy Jarguz został międzynarodowym jak miał 40 lat i jeszcze zaliczył dwa razy mistrzostwa świata. Dzisiaj czterdziestolatek zbliża się do końca kariery. Chociaż są kraje, które wydłużyły wiek sędziów. W Holandii i Anglii są sędziowie około pięćdziesiątki i sobie radzą. Takie życiowe hasło, młody to lepszy, nie zawsze się sprawdza. Teraz na meczu wręczałem legitymację sędziowską młodemu bramkarzowi Czarnych Olecko. Życzyłem mu, żeby najpierw zrobił wielką karierę piłkarską, a później dopiero sędziowską.
— Jak mocno środowisko sędziowskie otworzy się na nowinki techniczne? Widać, że wprowadzenie komunikacji elektronicznej pomiędzy sędziami ułatwiło im pracę.
— Moim zdaniem, to jest akurat bardzo dobre rozwiązanie. Kiedyś asystent mógł machać chorągiewką i próbować coś krzyknąć głównemu. Teraz problem robi się jednak, gdy sędziowie zaczynają tego nadużywać. Na pewno cierpi autorytet sędziego głównego, który po gwizdku nie podejmuje decyzji, tylko przez 30 sekund gada i słucha sądzą co o tym jego koledzy. To stwarza wrażenie, że sędziuje ktoś inny. Ktoś z trybun albo sędzia techniczny. Powtarzam, rozwiązanie jest bardzo dobre, ale sędziowie muszą jeszcze uczyć się z tego korzystać, bo ich ruchy są dokładnie śledzone z trybun i sprzed telewizorów. Moim zdaniem, powinno to być robione o wiele bardziej dyskretne, a nie takie, jak choćby przy czerwonej kartce dla Pepe w meczu Realu z Barceloną, czy w lidze w starciu Lecha z Wisłą. Główny może korzystać z pomocy raz, dwa razy w meczu, a nie przy każdej trudniejszej decyzji. Przepis mówi jasno, jakie kompetencje ma sędzia główny, asystenci, techniczny, czy dodatkowi bramkowi. Obowiązuje podział zadań i nie należy o tym zapominać, kto jest najważniejszy na boisku.
— A będą powtórki telewizyjne do rozstrzygania sporych sytuacji w meczach o najwyższą stawkę?
— Kiedyś być może będą. Jak nie jestem tego wielkim zwolennikiem, ale w innych dyscyplinach już to mamy. Od dawna jest to w hokeju, w tenisie można sprawdzać, teraz widziałem powtórki w siatkówce i szermierce. Jeżeli już do tego dojdzie, to moim zdaniem powinno się to pojawić raz, dwa razy w meczu. Poza tym decyzję zawsze będzie musiał podejmować sędzia główny. To on powinien móc powiedzieć: „Mam wątpliwości, chcę to zobaczyć”. Nie dopuszczalne jest, że ktoś siedziałby przed ekranem w domu, łapał za telefon i mówił sędziemu na słuchawkę: „Była ręka w polu karnym, podyktuj jedenastkę”. Z takiej piłki się wypisuję, bo w tym momencie ta gra nie będzie atrakcyjna. Błędy sędziego należą do gry, tak jak błędy zawodnika, trenera, tak jak warunki pogodowe i wiele innych czynników. Poza tym ilu trenerom błędy sędziowskie uratowały skórę. Dobrze wiemy ilu tłumaczy się, że to sędzia zawalił mecz, choć było widać, że to raczej nieprzygotowana była jego drużyna.
— Czyli można powiedzieć, że psy szczekają, a karawana jedzie dalej?
— Po prostu nie zgadzam się z opiniami, że poziom sędziowania w Polsce jest słaby. Był dołek, ale w tej chwili idzie grupa młodych, naprawdę dobrych sędziów. Zmiany na lepsze widać także w terenie, gdzie poprawia się systematycznie szkolenie. Waszych sędziów widziałem na boisku i podczas konferencji w Piszu. Widać, że to ludzie inteligentni, pełni pasji, którym to co robią sprawia przyjemność i poświęcają wolny czas, żeby podnosić swoje umiejętności, nawet jeżeli sędziują w IV, czy V lidze.
Rozmawiał Łukasz Szymański
OLECKO 2011-05-05 21:30:06 #3828 0:0 zgłoś
MLKS CZARNI OLECKO!!!