Przy okazji Memoriału Andrzeja Biedrzyckiego zrobiliśmy wywiad z byłym piłkarzem Stomilu Olsztyn - Jackiem Gabrusewiczem.
- Jak wspominasz trzy spotkania rozegrane w Ekstraklasie?
- Wspaniała przygoda. Bogusław Kaczmarek wyciągnął nas - dzieciaków - jak przyszedłem do Olsztyna do liceum. Brał nas na treningi do pierwszego zespołu. Bobo lubił ambitnych, młodych piłkarzy, i ja chyba taki byłem. Parę razy mnie wpuścił na końcówki spotkań.
- Andrzej Biedrzycki opiekował się młodzieżą?
- Biedrze pamiętam bardzo dobrze. Na obozie w Cetniewie miałem okazję z nim mieszkać razem w pokoju. Poświęcał nam dużo czasu, opiekował się, nie krzyczał jak większość starszych zawodników.
- Potem grałeś w drużynie, którą trenował.
- Nie zapomnę do końca życia jak Andrzej trafił do naszego zespołu (OKP Warmia i Mazury - red.) i zaczął wprowadzać nową taktykę. Wchodził system 4 - 4 - 2. Andrzej ustawił mnie na prawej obronie, a ja się zbuntowałem, że to nie jest moje miejsce na boisku. On mnie uspokajała, że efekty przyjdą. Początki były trudne, bo przegraliśmy kilka sparingów, ale potem to “zapaliło”. Potem w późńiejszej przygodzie w piłce cały czas grałem na prawej obronie.
- Wywalczyliście awans do III ligi i potem działacze OKS-u 1945 Olsztyn zwolnili go. Był to dla was szok?
- Graliśmy dobrą piłkę, byliśmy zżyci z Andrzejem, my go szanowaliśmy, on nas traktował jak swoje dzieci. To był kolosalny szok, nikt tego nie rozumiał i nie potrafił tego wytłumaczyć. To był błąd działaczy. Byliśmy wspaniałą ekipą, teraz się zebraliśmy, odłożyliśmy wszystkie prywatne sprawy, żeby się spotkać na Memoriale. Jak sam słyszysz bardzo emocjonalnie do tego podchodzę, traktowałem Biedrzę jak drugiego Ojca.
- Po grze dla Stomilu przyszedł czas na transfer do Dolcanu Ząbki.
- Ja to myślałem, że cały czas będę grał w Olsztynie, że nigdy nie dojdzie do żadnego transferu. W 2008 roku ówczesny trener (Andrzej Nakielski - red.) chciał chyba żebym odszedł, Stomil chciał zarobić też jakieś pieniądze. Ja nigdy nie chciałem opuszczać tego klubu. Tam rozegrałem sporą ilość spotkań na szczeblu I ligi, ale niestety po 1,5 roku doznałem poważnej kontuzji. Miałem rekonstrukcję stawu skokowego, chyba wszystkie więzadła zerwałem jakie miałem. Wtedy przestałem myśleć o futbolu. Grałem w piłkę już tylko w lokalnych klubach.
- Nie chciałeś wrócić do Stomilu?
- Oczywiście, że tak. Zgłosiłem się do działaczy z propozycją powrotu. W pierwszej chwili się zgodzili, ale następnie się rozmyślili. Byłem tym zniesmaczony, bo 15 lat poświęciłem dla tego klubu i nie dano mi szansy. Kto wie czy dzięki temu nie grałbym dłużej w piłkę na wyższym poziomie. Teraz pracuję w policji i z futbolem mam styczność w drużynie Komendy Wojewódzkiej. Tak się życie potoczyło i jest dobrze.
- A sam spadek teraz Stomilu do II ligi ciebie dotknął?
- Mój syn teraz gra w Stomilu, bierze udział w Memoriale dla dzieciaków z rocznika 2013. Szkoda, że takie miasto i region straciło I ligę. Wszyscy powinni się uderzyć w pierś: władze, miasto, lokalni sponsorzy. Zasługujemy na poważną piłkę. Zacznijmy od tego jaki obiekt jest w Olsztynie. Pamiętam jak dziś 15 lat temu powiedziałem, że jak będę miał syna i będzie grał w piłkę, to przy takich władzach i podejściu, to on nigdy nie zagra na nowym stadionie. A mój syn ma 9 lat i nie zanosi się na to.
Kyn
Kibic neutralny 2022-06-21 20:54:36 (***.***.***.***) #76368 0:0 zgłoś
A Stomil pozbywa się zawodników z I ligowego składa i czyni zaciąg wszelkiego rodzaju odpadów by godnie w przyszłym sezonie reprezentować III ligę.
Inkognito 2022-06-20 23:34:04 (***.***.***.***) #76350 0:0 zgłoś
Bo tak prawdę mówiąc. To wszystko wina Angielczyka i Miklasa