Wrócił i od razu rzucił się w oczy. Już w drugim meczu wrzucił bowiem rywalom cztery piękne bramki. W sumie w siedmiu B-klasowych starciach (łącznie z dwoma barażami) Daniel Madej strzelił 11 goli. Nam 33-letni pomocnik, który swego czasu był jedną z gwiazd całej III ligi, opowiedział m.in. o swoim wyjeździe za granicę, powrocie i planach na przyszłość.
- Powiedz na początek, gdzie Ty byłeś, jak Cię nie było…
- Haha! Byłem w Londynie, pojechałem do swojego rodzonego brata. Pracowałem, a z czasem ogarnąłem sobie udział w takich typowych angielskich rozgrywkach piątek. Po trzech i pół roku postanowiłem wrócić. Zawsze planowałem wrócić, ale pewne sytuacje przyspieszyły mój powrót w rodzinne strony.
- Rozumiem, że ściągnęły Cię bardziej sprawy prywatne niż piłkarskie, tak?
- Tak. Życie z kimś na odległość, a szczególnie z kimś, kogo się kocha, jest bardzo trudne. To był powód kluczowy. Ale tak jak powiedziałem, zawsze chciałem wrócić „do siebie”. Tu mam rodzinę, to tu jest mój dom. Cieszę się, że tak wyszło.
- No dobra. Wróciłeś zatem do kraju i niemal od razu wróciłeś do piłki. Pamiętam, że kiedy zobaczyłem filmik z jednego z Twoich pierwszych meczów, w którym włożyłeś cztery bramy, od razu pomyślałem sobie: „Oho, niby tylko B klasa, ale Madej jednak się nie zestarzał”.
- No nie, jeszcze nie (śmiech). Przez ostatnie lata cały czas ciągnęło mnie do tego, żeby pograć jeszcze na dużym boisku. W Anglii, niestety, nie było mi to jakoś dane. Zaraz po powrocie zostałem natomiast poproszony przez swojego przyjaciela o pomoc Jeziorakowi w kilku meczach, może nawet w awansie. Awansu nie udało się, niestety, ugrać, ale ja nie miałem i dalej nie mam z tym problemu, czy to jest A klasa, czy to jest B klasa, czy V liga. Zaczyna się mecz, a ja robię swoje. Po prostu kocham piłkę. Był jakiś temat ponownej gry w Morągu, ale tam jest teraz młodzież, a poziom jest taki, że chyba nie dałbym rady.
- Oj, chyba przesadzasz.
- No może (śmiech). Gra w Iławie to decyzja nie tylko sportowa. Mam w Iławie kolegę, który zapewni mi pracę, i to stałą. W ten sposób piłkę będę mógł dalej uprawiać, ale już tylko dla przyjemności. Zadecydował więc czynnik, powiedzmy, życiowy. Na razie pracuję w Olsztynie, ale rozważam jeszcze różne opcje. Jedną z nich jest praca u kolegi z Iławy. Zobaczymy, to kwestia bliskiej przyszłości.
- Gdy rozeszła się fama, że wracasz, nie było innych ofert niż z Morąga i z Iławy?
- Były jakieś zapytania, m.in. z Barczewa, ale uznałem, że albo wrócę do Morąga, albo będę grać w Jezioraku, właśnie ze względu na swoich serdecznych kolegów. Innych opcji nie rozważałem.
- Nie dziwi mnie, że ciągnie Cię do Huraganu. Spędziłeś tam kilka ładnych latek…
- W sumie zbierze się blisko pięć lat. Chyba podczas tego piątego roku gry w Morągu wyjechałem za granicę. Już dokładnie nie pamiętam, ale na pewno był to wspaniały okres.
- Los spłatał Ci figla, bo baraż o wejście z Jeziorakiem do A klasy graliście właśnie w Morągu, z rezerwami Twojego Huraganu.
- Rzeczywiście. Żałowałem, że trafiliśmy na tego przeciwnika, bo zdawałem sobie sprawę, że rywale mogą się podeprzeć piłkarzami z pierwszego zespołu. Tak było, i to właśnie ci zawodnicy z pierwszej drużyny strzelili nam bramki.
- No tak, Boczko i Mlonek to gracze, którzy wyróżniają się nawet w pierwszym zespole.
- No właśnie. Jeden dysponuje świetną szybkością, a drugi techniką, którą, nie da się ukryć, przewyższał naszych chłopaków, i to znacząco. Miejmy nadzieję, że będzie to dla nich motywacja.
- Powiedz: siedząc w Anglii śledziłeś, co dzieje się w warmińsko-mazurskim futbolu?
- Oczywiście. Byłem, i nadal jestem, w stałym kontakcie z trenerem Żukowskim. Znamy się już grubo ponad 20 lat. To był mój pierwszy trener, u którego zaczynałem grać w piłkę. Pamiętam, że grał wtedy jeszcze w Ekstraklasie ze Stomilem i trenowanie u niego było czymś super. To przez niego zostałem, można powiedzieć, wychowany. Nieprzypadkowo trafiłem do niego później do Morąga, i ta współpraca układała się nam naprawdę bardzo dobrze. To były dobre lata. Poniżej trzeciego miejsca to chyba nie schodziliśmy, a do tego raz zdobyliśmy Wojewódzki Puchar Polski. To była fajna ekipa… Oprócz trenera Żukowskiego, informacje czerpałem też od chłopaków z Morąga i oczywiście dwadozera. Poza tym zaglądam regularnie na 90minut.pl i staram się być na bieżąco z tym, co dzieje się w polskiej piłce. Sprawdzałem wszystko, bo piłka po prostu mnie kręci.
- Z tym, co dzieje się w Stomilu też jesteś na bieżąco?
- Mniej. Na pewno nie aż tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Z obecnej kadry znam się chyba tylko z Piotrkiem Skibą, z którym zaczynałem grać w piłkę. Poza nim z obecnej kadry osobiście nie znam chyba nikogo. Czas robi swoje…
- Wracając do Polski wiedziałeś już, że będziesz grać w Iławie, czy przyjechałeś i dopiero zacząłeś sobie szukać klubu?
- Zdecydowałem się wrócić i niedługo później zadzwoniłem tego swojego przyjaciela, który zorganizował mi to granie w Iławie. Chciałem mu po prostu powiedzieć, że wracam, a on wyszedł z tematem grania. Miałem pomóc w kilku meczach, a dla mnie to też był dobry moment na powrót. Nigdzie indziej bym się chyba nie załapał, a do takiej B klasy szybko dało się wszystko załatwić.
- Już nie przesadzaj, że nigdzie indziej byś się nie załapał!
- Miałem na myśli to, że nigdzie indziej nie wszedłbym sobie ot tak, w środku sezonu. Ale wyszło fajnie. Zagrałem kilka meczów. Niestety, nie udało się awansować. Potem te baraże. Wszyscy się cieszyli i pierwszy mecz rzeczywiście poszedł gładko. No, ale trafiliśmy na Huragan II i ten rywal okazał się dla nas za silny. To oznacza, że kolejny rok będziemy musieli zagrać w B klasie.
- Rozumiem zatem, że zostajesz w Jezioraku na dłużej.
- Tak, decyzja jest już podjęta – zostaję w Iławie. Na pewno mógłbym jeszcze gdzieś pograć, może nawet kilka klas wyżej. Sprawy prywatne są teraz jednak kluczowe i nie chcę próbować „czegoś więcej”.
- Zawsze zastanawia mnie jako postronnego obserwatora, czy to, że pochodząc z wybitnie stomilowskiego osiedla i będąc wychowankiem Stomilu, tak mocno złączyłeś się z Jeziorakiem i Iławą nie wpływa negatywnie na Twoje reakcje z kibicami jednego lub drugiego klubu. Nie miałeś z ich strony nigdy żadnych nieprzyjemności?
- Nie. Ani nie miałem, ani nie mam. Ani z Iławy, ani z Olsztyna. Jak na razie jest dobrze. Myślę, że kto ma mnie rozumieć, to rozumie. A ja, w razie czego, obronię się na boisku.
- Na emeryturę Cię oczywiście nie wysyłam, bo stary przecież nie jesteś…
- …nie przesadzajmy, ale… no dobra, niech tak będzie (śmiech)!
- W każdym razie: stary nie jesteś, ale o tym, co po całkowitym zakończeniu grania pewnie już powoli myślisz. Nie każdy jest przecież jak Remek Sobociński. Po zawieszeniu butów na kołku zostaniesz przy piłce?
- W meczu barażowym w Morągu był taki zawodnik jak Tomasz Krajewski. Przezwisko „Fred”. No i to jest przykład, który ma… 46 lat. Kiedy przychodziłem do Huraganu, to grał jeszcze w pierwszym zespole. Odszedł po dwóch-trzech sezonach, ale znajomość pozostała. Kiedy przyjechałem na mecz barażowy byłem zdziwiony, no bo patrzę, a tu „Fredziu”. Od razu podszedłem i zapytałem go, ile ma lat, bo coś mi nie pasowało (śmiech). A zatem: nie sądzę, że pogram tyle, co „Fredziu”, ale myślę, że te pięć-sześć lat jeszcze spokojnie pobiegam.
- No dobra, a potem?
- Ciągnie mnie do piłki, i tak już pewnie zostanie. Czas zacząć robić kursy trenerskie. Może jeszcze nie w tym sezonie, ale za rok albo za dwa na pewno.
- A może odpowiadałaby Ci funkcja działacza?
- Oj, nie! Działaczem to chyba nie zostanę. Myślę, że coś tam się kiedyś poprowadzi jako trener, ale na razie to melodia przyszłości. Na razie chcę jeszcze parę latek pograć. W Anglii na dużym boisku nie grałem prawie przez trzy lata i powrót, nawet na te B-klasowe murawy, sprawia mi teraz taką radość, że aż trudno to jakoś sensownie opisać. Czuję się, jakbym zaczynał od nowa grać w piłkę.
Rozmawiał Piotr Gajewski
Karol 2015-07-26 09:44:31 (***.olsztyn.vectranet.pl) #52866 0:0 zgłoś
Rafał Wytrykowski przeprowadził się w okolice stadionu Stomil-u Olsztyn, czy to znak o odejściu z Pisy Barczewo do 1-wszo ligowca?
LEON 2015-07-25 22:48:21 (abxu***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #52859 0:0 zgłoś
dobry wywiad ,a z fredem to ma racje ,o przepraszam ,panem fredem bo tak wszyscy mówimy kiedy wchodzi do szatni,dzien dobry panie fredzie itd ,kiedys tak powiedza o Madeju jak dotrwa ,czego mu życze
Feta 2015-07-25 21:59:29 (***.***.***.***.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl) #52856 0:0 zgłoś
Daniel pozdrowienia :)
Tomek 2015-07-25 13:00:08 (agpt***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #52850 0:0 zgłoś
Do Eska Hmm następny napinacz internetowy.. Pajacu a niby dla czego Pajacu bo Daniel nie chce grać w Elblągu. Człowieku dochodzi do Ciebie że są też inne kluby w których piłkarz może czuć się dobrze ważny i potrzebny. Nazywanie pajacem Daniela pokazuje jakim jesteś prostakiem. Brawo Daniel szacunek.
eska 2015-07-25 11:46:38 (user-***-***-***-***.play-internet.pl) #52848 0:0 zgłoś
Jak ci się znudzi to pograj jeszcze w Elblągu pajacu jeden.
Kibic 2015-07-25 08:24:24 (***-***-***-***.tktelekom.pl) #52846 0:0 zgłoś
Bardzo fajny i obszerny wywiad, w końcu ciekawe pytania i do tego fajna osobowość Daniela- oby więcej takich artykułów:)
G.W. 2015-07-24 15:18:41 (user-***-***-***-***.play-internet.pl) #52834 0:0 zgłoś
Brawo Daniel ! Szacunek. Jesteś bardzo ważną postacią w Jezioraku.