O kontuzji, kapitańskiej opasce, walce o Ekstraklasę i finansach I-ligowca z Warmii i Mazur tuż przed świętami rozmawialiśmy z Januszem Bucholcem, obrońcą Stomilu Olsztyn.
- Odpoczywasz już w pełni, czy jeszcze analizujesz w głowie to, co działo się podczas piłkarskiej jesieni?
- Powiem Ci, że prawie w ogóle nie planowałem tego urlopu, bo przecież jestem po kontuzji, w trakcie rehabilitacji. Wzmacniam się teraz pod każdym względem. Pracuję nad siłą, nad wzmocnieniem nóg. Wszystko po to, by w styczniu być gotowym w pełni do rozpoczęcia przygotowań, a do wiosny przystąpić w jak najlepszej formie. Już teraz muszę o tym myśleć. Na pewno nie pozwolę sobie na żadne lenistwo.
- Jesienią opuściłeś chyba więcej meczów niż przez resztę kariery w sumie.
- No tak, opuściłem, można powiedzieć, pół rundy. To dla mnie nowość. Nie zmarnowałem jednak tego okresu tak całkiem. Myślę, że wzmocniłem się psychicznie. Nie chciałbym już jednak, by taka sytuacja się powtórzyła. Wiem, że nie jest to w pełni zależne ode mnie, ale wolę robić wszystko, by – w razie czego – nie mieć sobie nic do zarzucenia.
- Ta Twoja kontuzja, złamanie kości śródstopia, to była typowa przeciążeniówka czy po prostu pech, że źle stanąłeś?
- Czynników było kilka. Przeciążenie na pewno zrobiło swoje, ale przede wszystkim zadecydował o tym fatalny stan boiska, na którym trenowaliśmy. Mam na myśli boisko na Warmii. Nie padało akurat przez kilka tygodni, boisko było bardzo suche i twarde, a na Warmii nie było akurat wody do podlewania. Była chyba zakręcona albo odcięta, nie wiem… Wiem, że na takim boisku nie było trudno o kontuzje. Złamałem piątą kość śródstopia i… na szczęście już o tym zapomniałem. Kiedy teraz rano wstaję, nie pamiętam już nawet, w której nodze ten uraz miałem. To bardzo ważne, by nie było blokady psychicznej po takiej przeciągającej się kontuzji.
- Wiosną wrócisz do gry i zapewne wrócisz do składu. Myślisz, że chłopaki bez szemrania oddadzą Ci kapitańską opaskę?
- Nie wiem, czy bez szemrania, ale wydaje mi się, że opaska nie jest w tym wypadku najważniejsza. Zresztą ja jej nikomu nie wyrywam. Mam tylko nadzieję, że zespół cały czas akceptuje to, że jestem kapitanem i jestem drużynie potrzebny. Walki o opaskę i wyrywania jej sobie na pewno u nas nie ma. Każdy zna swoje zadania, każdy ma swoje miejsce i uważam, że tylko tak można cokolwiek w piłce osiągnąć. Gdyby zaczęły się jakieś kwasy, kłótnie o opaskę, byłbym pierwszym, który by temat odpuścił i zostawił spory innym. Złożyłbym opaskę bez szemrania i dał poprowadzić zespół komu innemu.
- Pod koniec roku w kontekście Stomilu coraz częściej pojawiało się słowo „Ekstraklasa”. Twoim zdaniem to takie „zaklinanie rzeczywistości” czy rzeczywiście coraz bardziej realne marzenie?
- Nie patrzę tak daleko. Nie wybiegam dalej niż dwa miesiące wprzód, bo przecież na razie nie mamy nawet jupiterów. Jak więc tu mówić o Ekstraklasie? Zresztą to tylko część problemu. Nie mamy też boiska do treningu i w ogóle stabilnych podstaw do tego, by mówić o Ekstraklasie. Przynajmniej ja tak uważam. Na razie skupmy się na tym, by boisko na Dajtkach było odśnieżone, by piłki były napompowane i głowy na treningach były skupione tylko na treningach, a nie wszystkim innym wkoło. Moim zdaniem nie możemy mówić o Ekstraklasie, kiedy my-piłkarze i zarząd musimy walczyć ostro o tak podstawowe rzeczy. Ja na razie o Ekstraklasie nie chciałbym więc mówić. Skupmy się na pracy, którą mamy wykonać po Nowym Roku i… tego się trzymajmy. A jeżeli wiosna potoczy się tak, ze w ostatniej kolejce będziemy rzeczywiście o Ekstraklasę walczyć, to chyba każdy zdaje sobie sprawę z tego, że nie odpuścimy.
- Janek, na koniec pytanie trochę niewygodne. Od pewnego czasu mówi się jednak o tym, że, ze względu na zaniedbania z przeszłości, Stomil nie ma pełnej płynności finansowej. Czy Wy, jako piłkarze, mocno to odczuwacie?
- Wiesz, jak jest. O płynności finansowej trzeba oficjalnie rozmawiać z zarządem klubu. W Stomilu na pewno nie jest jak w Zagłębiu Lubin czy kilku innych klubach, które myślą o tym, żeby bić się o Ekstraklasę. Na pewno tych pieniędzy jest troszeczkę za mało. Ustalenia finansowe, które mamy z prezesem i dyrektorami zostają jednak między nami. Na pewno nigdy nie będę się na temat wypowiadać publicznie i żalić w mediach z jakiegoś powodu. Mamy umowy na papierze, mamy dżentelmeńskie ustalenia z prezesem i nie widzę powodu, aby opowiadać o tym w prasie.
Rozmawiał Piotr Gajewski
ne :P
Oks 2014-12-26 12:39:58 (***.olsztyn.vectranet.pl) #49700 0:0 zgłoś
JANUSZKU DUZO ZDROWKA BYS ODEGRAL TAK JAK ZAWSZE WAZNA ROLE W STOMILU NA WIOSNE . TYLKO STOMIL OKS