forBet promocja

Rozmowa - II liga

S. Szałachowski: Olimpia Elbląg to nie jest eldorado

2013-07-06 00:22:32 Szymon Szałachowski, Olimpia Elbląg, Łukasz Konończuk, Olimpia 2004 Elbląg, Oleg Raduszko, Anatolij Piskoweć, Michaił Czesnakow

Szymon Szałachowski. Fot. youtube.com

Szymon Szałachowski. Fot. youtube.com

— Z działania w polskiej piłce zostałem na jakiś czas wyleczony. Ale kiedyś na ławkę wrócę — zapowiada w szczerej rozmowie z dwadozera.pl Szymon Szałachowski, przez blisko dwa lata drugi trener elbląskiej Olimpii, który niedawno pożegnał się z klubem.

— Dlaczego nie pracuje Pan już w Olimpii?

— To pytanie do nowych władz, bo mi powód zrezygnowania z moich usług nie został podany. Dowiedziałem się o tym od prezesa Konończuka, ale oficjalnej wersji nie znam. Wiem, że wiąże mnie jeszcze umowa do 2014 roku i o jakiejkolwiek zmianie w tej kwestii nowe władze mnie nie poinformowały. Po prostu już nie pracuję.

— Podobno klub tnie koszty. Widać: Szałachowski był za drogi.

— Ciężko powiedzieć, czy byłem drogi. Ja myślę, że jednak nie w tym rzecz. Za taką stawkę, za jaką pracowałem nikt moim zdaniem nie podjąłby się takiej odpowiedzialności, jaka towarzyszyła podczas pracy w Olimpii.

— A sytuacja finansowa Olimpii rzeczywiście jest taka zła, jak czasem słychać?

— Wiele spraw było od dłuższego czasu skrywanych. Wszyscy z boku myślą, że to eldorado, a aż tak dobrze to to wszystko nie wygląda. Trzeba wrócić do początku roku, kiedy wszystko zaczęło się mocno sypać. Do rundy przystępowaliśmy z 11 zawodnikami, gdzie zaledwie kilku było na kontraktach. Do Stali Rzeszów czy Arki na Puchar Polski jechaliśmy w 12 czy 13, a trzech czy czterech siedziało na ławce niezgłoszonych i tak nie mogliby grać. Dopiero potem zaczęły się jakieś ruchy kadrowe. Zimą nie mieliśmy żadnego zgrupowania, ani żadnego wyżywienia, a przez niemal całą rundę nie mieliśmy odnowy biologicznej. Raz zasponsorował nam ją Darek Nowakowski i tyle. Sprzęt treningowy — podobnie. Na ostatni mecz w pierwszej rundzie, w Puławach, wychodziliśmy na rozgrzewkę z sześcioma piłkami, z czego pięć było uszkodzonych. Wstyd było się pokazać... Nie mówię tego z jakimś rozgoryczeniem, tylko mówię jak było. Dookoła były za to wielkie wymagania i wielkie pretensje po mniej udanych meczach. Problem w tym, że nikt nie zdawał sobie do końca sprawy z tego, jak to jest klecone. Chyba tylko dzięki prywatnym pieniądzom Łukasza Konończuka jakoś to wszystko funkcjonowało...

— Fuzja z Olimpią 2004 zmieni coś Pana zdaniem na lepsze?

— Czy zmieni? Nie wiem. Na pewno szykowane jest to z wielką pompą, ktoś chce zaistnieć. A czy to pomoże, czas pokaże. Na razie nie jestem w stanie powiedzieć, czy tak będzie lepiej, ani w ogóle, czy to rzeczywiście fuzja. Z tego, co słyszałem, Olimpia jest w stanie likwidacji, a 2004 wchłonęła II—ligowy klub. Nie jestem jednak w tym, jestem odcięty od informacji i tak naprawdę, jak większość kibiców, nie wiem, jak to naprawdę wygląda. Wiedzą to chyba tylko ci, którzy tę fuzję robili. Na pewno są zaległości w stosunku do zawodników i innych pracowników klubu. Nie wiem, kto te zaległości przejmie. Myślę, że skoro nowy klub przejmuje wszystko, to zaległości też. Przynajmniej tak powinno być. Na razie przypomina mi to trochę ucieczkę przed długami z czasów, kiedy powstała Polonia/Olimpia. Liczę, że tym razem zmiana wpłynie na plus. Na razie zespół jest osłabiony, nie ma w planach wzmocnień. Nie zazdroszczę trenerowi Raduszce i Darkowi Kaczmarczykowi. Żeby nie spaść trzeba będzie przecież zająć ósme miejsce.

— Wydaje się, że z Raduszką tworzyliście fajny duet. Bez Pana trener z Białorusi nie będzie czuć się wyobcowany?

— Nie chcę się w ten sposób wypowiadać. Raduszko to doskonały fachowiec, który potrafi świetnie zorganizować trening i zrobić 48 punktów w warunkach, o których mówiłem. I jeszcze raz mówię: to nie są pretensje do zarządu. Po prostu: mieliśmy takie warunki, a nie inne. Nie było pieniędzy, więc trenowaliśmy w Elblągu i nierzadko mieliśmy do dyspozycji pół boiska, bo place były tak obłożone. Tylko fachowość i zaangażowanie trenera sprawiły, że zrobiliśmy taki wynik. To było zagadką i chyba nie na rękę niektórym, którzy to wszystko przejmowali, bo nazwiska nowych trenerów pojawiały się różne, a podpowiadaczy nie brakowało. Trener Raduszko miał być po prostu zwolniony dużo wcześniej. Dotrwał jednak do końca sezonu i mam nadzieję, że dotrwa końca swojego kontraktu, choć wiem, że nie będzie mieć łatwo. A to, że nam się dobrze współpracowało? Myślę, że było to widać nawet z boku. Ja mogę tylko potwierdzić.

— Wasz duet trenerski zrobił sporo punktów, ale często krytykowano Was za niezbyt efektowny, ultradefensywny styl gry.

— Panie redaktorze, ładnie to my graliśmy w niektórych meczach w I lidze. Z Dolcanem Ząbki wygraliśmy 4:1, z Pogonią Szczecin wygraliśmy nawet. Z Piastem natomiast graliśmy super, ale przegraliśmy. Zbierałem za to wspólnie z trenerem Raduszką bardzo dużo pochwał podczas konferencji prasowych, ale… chyba nie o to chodzi. Bo i co z tego? Spadliśmy z hukiem i wtedy dopiero było krytyki więcej niż to warte. Teraz liczy się wynik sportowy. A malkontenci? Zawsze się znajdą. Skoro nie pasuje im na przykład pewne zwycięstwo 2:0 z Pogonią Siedlce, to nie wiem, czego jeszcze można oczekiwać. Ale coś w tym jest, bo tylu nieprzyjemności i wyzwisk nie nasłuchaliśmy się z trybun nawet na wyjazdach.

— No dobra, ale to, że budowaliście zespół „od tyłu”, to chyba oczywiste.

— Zgadza się. Skoro nie mieliśmy z przodu nikogo takiego, kto strzelałby bramki, uznaliśmy, że warto spróbować grać przynajmniej na zero z tyłu. Mieć najlepszą defensywę w lidze to, tak myślę, też osiągnięcie. A jeżeli ktoś koniecznie chce oglądać ofensywną piłkę, niech ogląda Barcelonę. My mieliśmy ludzi, jakich mieliśmy i z tego materiału ludzkiego zrobiliśmy taki zespół, a nie inny. Oczywiście — nasza gra mogła się nie podobać. Trzeba to sobie jednak powiedzieć, że czasem jest tak, że albo punkty, albo styl.

— Przez większość Pana pobytu w klubie tyły trzymał w ryzach Aleks Rogaczow. Dla mnie — niesamowity gość. Jak to się stało, że tak dobry bramkarz trafił do Olimpii?

— Rogaczow trafił do nas po naszym nieudanym meczu z Arką Gdynia, kiedy przegraliśmy 1:4, jeszcze w I lidze. Jechaliśmy później do Polonii Bytom i Rogaczow przyjechał do nas w środę. Mecz był w sobotę, a mimo to trener Raduszko podjął decyzję, że to on będzie u nas bronić. I z miejsca stał się filarem naszej defensywy. A skąd Rogaczow się u nas wziął? Przyjechał z Kaliningradu, a dowiedzieliśmy się o nim dzięki poleceniu przyjaciela trenera Raduszki. Okazało się, że był to jak najbardziej trafny wybór.

— Można tylko żałować, że taki zawodnik trafił do Polski tak późno. Jestem przekonany, że Aleks dałby radę w większości klubów Ekstraklasy!

— On miał dużo propozycji. Tylko, że — jak to w żartach określa — pensja w Olimpii starcza mu na słonecznik (śmiech). W Rosji Rogaczow zarabiał po prostu zupełnie inne pieniądze i grał na zupełnie innym poziomie niż u nas. Polska pod względem zarobków w piłce nożnej nie może się do Rosji równać i dlatego Rogaczowowi nie spieszyło się z wyjazdem z kraju.

— Rogaczow to przykład skrajnie pozytywny. Nie uważa Pan jednak, że chłopaków zza wschodnich granic w pewnym momencie było w Olimpii za dużo?

— Mówimy o I lidze czy II?

— Pytam o cały Pana pobyt, ale przede wszystkim mam tu na myśli okres I—ligowy. Wtedy naprawdę drużynę zdominowali obcokrajowcy.

— W przypadku trenera Raduszki swoje zrobiła nieznajomość rynku w Polsce. Trener chciał postawić na kilku zaufanych ludzi i tu jak najbardziej go rozumiem. Większość graczy ściągnął jednak nie trener Raduszko, i nie Szymon Szałachowski. Większość tych ludzi już tu była i niektórzy rzeczywiście znaleźli się w Elblągu „dziwnym trafem”. Mam na myśli Tiszkiewicza, Koladkę i Barsukowa. Gdy doszedł do nich Ichim, Nadijewskij i Rogaczow, a także znani dobrze Lubenow i Kołosow, tych obcokrajowców faktycznie było dużo. Inna sprawa, że za podobne pieniądze nikt inny by nie grał. To była po prostu wersja oszczędnościowa. Zawodnicy z Polski bardzo często żądali takich pieniędzy, że absolutnie nie mogliśmy sobie na nich pozwolić. Wyszło nienajgorzej, bo parę tych punktów w I lidze zdobyliśmy i jakiś styl udało się nam wypracować. Gdyby ten zespół został w II lidze, to przy niewielkich korektach spokojnie wrócilibyśmy na zaplecze Ekstraklasy. No, ale — jak to się mówi — łatwo coś zniszczyć, trudniej zbudować. Problemy były już zimą, kiedy odeszli Lubenow, Scherfchen, Ślifirczyk, Mateusz Lisiecki. Wzmocnień za dużych w zamian nie było i trzeba było sobie radzić. A przecież odpadł jeszcze Marek Paprocki z powodu kontuzji, po urazie nie doszedł do siebie Tomek Sedlewski. Było ciężko.

A wracając jeszcze do obcokrajowców, przyznaję: w I lidze było ich za dużo. Strasznie denerwowało mnie jednak podejście niektórych, już nawet po spadku, dla których po wygranych Lubenow i Antek Kołosow byli Polakami, a po porażkach „zamieniali się” w obcokrajowców. Wiecznie coś komuś nie pasowało. To samo z młodym Raduszką — jak strzelił bramkę, to było okej; jak nie był „synkiem trenera”.

— Z perspektywy czasu nie uważa Pan, że Olimpia była do I ligi nieprzygotowana, że to były za wysokie progi na tamtą chwilę?

— Niekoniecznie… Nie, nie uważam tak! Myślę, że popełniono pewne błędy w doborze ludzi, mających to wszystko udźwignąć. Przede wszystkim mam na myśli zawodników. To tu były błędy. Być może zabrakło dobrze opłacanego dyrektora sportowego, który miałby pewną decyzyjność? Z późniejszym budżetem, o wiele niższym, pokazaliśmy przecież, że można w tej I lidze punkty zdobywać. I to o wiele mniejszym nakładem finansowym.

— Najgorszy był chyba brak stabilności…

— …to prawda. Tego na pewno brakowało.

— A apogeum tej niestabilności była według mnie ucieczka Anatolija PIskowca. To musiał być szok.

— Akurat znam kulisy tej sprawy i ucieczką bym tego nie nazwał. Człowiek z pewnym doświadczeniem i obyciem na pewne rzeczy po prostu nie mógł sobie pozwolić. Nie mógł pracować bez płotków do treningów czy odpowiedniej liczby piłek, bez lekarza klubowego, masażysty czy stałej odnowy biologicznej. To przecież I liga, a Piskoweć to człowiek, który zdobył kiedyś puchar kraju i grał z klubem w europejskich pucharach. Skoro nie miał zapewnionego minimum, zrezygnował z pracy.

— Pan by go więc nie potępiał?

— Ja myślę, że nie powinno się tego robić. Choć oczywiście każdy kij ma dwa końce.

— Zarówno przy Piskowcu, jak i Raduszce był Pan nie tylko drugim trenerem, ale i tłumaczem. Gdzie nauczył się Pan tak dobrze rosyjskiego?

— A żeby było śmieszniej dodam jeszcze, że moja partnerka życiowa Aleksandra jest… tłumaczem rosyjskiego. Poznaliśmy się podczas pierwszej konferencji trenera Piskowca, kiedy tłumaczyła go jako nowego trenera (śmiech). A ja? Jestem z pokolenia, które uczyło się jeszcze rosyjskiego w szkole. Znam więc język ze szkoły podstawowej. A ostatnia sprawa to bliskość granicy. No i jeszcze „Misza” Czesnakow (Michaił Czesnakow, były gracz II—ligowej Olimpii z lat 90. — red.), z którym bardzo się kiedyś zaprzyjaźniłem. Byłem nawet u niego w Moskwie. No i, wiadomo, rozmawiało się wtedy po rosyjsku, a wtedy w głowie zawsze coś zostaje, tym bardziej, że — jak powiedziałem — miałem już jakieś podstawy ze szkoły. Później, im dłużej się pracowało, tym łatwiej porozumiewanie się po rosyjsku przychodziło.

— Ale z tym, że obecną partnerkę poznał Pan w klubie, to mnie Pan zastrzelił!

— I właśnie dlatego mój ostatni pobyt w Olimpii ma wiele pozytywów (śmiech). Pracowałem w ukochanym klubie, z którym jestem związany od dziecka, a na dodatek poznałem życiową partnerkę. Do tego miałem zawodową szkołę przy dwóch bardzo dobrych trenerach i zahartowałem się jako człowiek, bo miałem ciężką przeprawę z wynagrodzeniami. Prawdziwa szkoła życia.

— W jakim kierunku pójdzie teraz Olimpia?

— Życzę klubowi jak najlepiej, ale jestem pełen obaw. Mówię seniorach, bo jeśli chodzi o drużyny młodzieżowe, wszystko jest świetnie poukładane. Jest dobry materiał ludzki, jeśli chodzi o trenerów; dobrym koordynatorem powinien być Janusz Buczkowski, który jest wychowankiem Olimpii i pełnokrwistym „Olimpijczykiem”. O młodzież jestem więc spokojny i jestem przekonany, że będzie z niej w przyszłości pożytek. Ale pierwszemu zespołowi będzie bardzo, bardzo ciężko.

— A Szymon Szałachowski? Co będzie Pan teraz robić? Kiedy wróci Pan na ławkę?

— Oby jak najpóźniej.

— Uruchomił Pan plan B na życie?

— Tak, bo z działania w polskiej piłce zostałem na jakiś czas wyleczony. Ale kiedyś na ławkę wrócę.

 

 

Rozmawiał Piotr Gajewski

Komentarze

  1. beza 2013-12-04 19:44:13 (azw***.internetdsl.tpnet.pl) #40312 0:0 zgłoś

    Oj Szymonku bedzies zmiał więcej czasu na chlanie

  2. dorian 2013-07-11 11:37:46 (acwh***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #33623 0:0 zgłoś

    Szymon musisz się nauczyć pokory. W wielu klubach byłeś i za każdym razem winna była organizacja klubu, a może ... problem równiez lezy w Tobie, chociażby twoje "kryzysy"

  3. O-E 2013-07-08 12:48:30 (dynamic-***-***-***-***.ssp.dialog.net.pl) #33450 0:0 zgłoś

    Nie wiem o co walcza niżej podpisani jako Olimpia ,a szczegolnie E-g. Szałachowski jedzie po Olimpii?

  4. mati 2013-07-07 19:04:43 (***-***-***.ntlworld.ie) #33441 0:0 zgłoś

    wizjoner 100% masz racje

  5. wizjoner 2013-07-07 12:07:30 (***.elblag.vectranet.pl) #33435 0:0 zgłoś

    2 liga powinna być amatorska i nie piszę tego bezpodstawnie. Takich "piłkarzy zawodowych" jacy występują w 2 lidze na podwórkach jest setki. Prezesi klubów drugoligowych powinni spotkać się na obiedzie gdzieś w fajnym miejscu i zdecydować że " nie płacimy im więcej niż 2000". Ok odejdą z klubu? gdzie pójdą? gwarantuje że bedą kopać za 2000.

  6. Redakcja dwadozera.pl 2013-07-06 23:18:17 (user-***-***-***-***.play-internet.pl) #33425 0:0 zgłoś

    Na prośbę trener Lecha Strembskiego usunęliśmy część komentarzy, naruszających dobra osobiste szkoleniowca.

  7. mati 2013-07-06 20:17:41 (***-***-***.ntlworld.ie) #33421 0:0 zgłoś

    pomijajac osobe Szymona wtajemniczenie wiedza o co chodzi , wiekszosc klubow ma takie problemy mam na mysli II lige w pierwszej sa jakies ochlapy od tv czy PZPN , problem polega na tym o czym wsponial Szymon grajki z polski chca za gre niebotyczne pieniadze !!!! pytam za co ? za poziom ktory prezentuja ? tacy ludzie tworza to ze utrzymanie zespolu w 2 lidze jest kosztowne zreszta w I to samo , wydaje mi sie ze przy dobrym doborze ludzi za pieniadze o wiele mniejsze mozna grac w II lidze fajna pilke , monitorowanie rynku kuleje bo jaos nie chce mi sie wierzyc ze w naszych ligach Elblag czy Olsztyn nie ma dobrych pilkarzy na poziom 2 ligowy oczywiscie pomijam doswiadczenie bo one przychodzi z czasem, glupota jest placic jakies wyssane z palca kontrakty tulaczom co lataja po zespolach i ktory da wiecej taki grajek nie zostawi serca na boisku a na konto kaska musi wplywac bo kontrakt jest podpisany

  8. oe 2013-07-06 15:12:26 (***.elblag.vectranet.pl) #33419 0:0 zgłoś

    szymku gdzie strebski zalatwi ci robote moze w condonii taki znany treneiro z melanzow tygodniowych

  9. manager1 2013-07-06 15:02:05 (***.elblag.vectranet.pl) #33418 0:0 zgłoś

    najlepsza wiadomosc ostatnich miesiecy celebryta i pijak i nie mow ze jestes olimpijczykiem a gdzie twoj stary strebski juz was nie ma w olimpii brawo guminiak wreszcie ktos przejrzal na oczy

  10. E-g 2013-07-06 13:22:18 (apn-***-***-***-***.dynamic.gprs.plus.pl) #33416 0:0 zgłoś

    Szymku mienisz się Olimpijczykiem a jedziesz po Olimpii jak przepocony gumak . Oj nie ładnie Szymku , nie ładnie.

  11. trzydozera.pl 2013-07-06 13:05:07 (***.***.***.***.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl) #33415 0:0 zgłoś

    napisz lepiej jaki syf od lat jest w waszy smiesznym klubiku...

  12. oki 2013-07-06 12:48:58 (***.olsztyn.vectranet.pl) #33414 0:0 zgłoś

    http://www.ermail.pl/klik/VnBQamcD

  13. zalew 2013-07-06 12:14:10 (aczx***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #33413 0:0 zgłoś

    szkoda że nie wspomniałes o" pięknej " współpracy z trenerem Karpowiczem i zespołem rezerw...szkda Szymku

  14. olimpia 2013-07-06 12:08:18 (aczx***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #33412 0:0 zgłoś

    odpowiedz dlaczego nie zalazło sie miejsce Dla takiego trenerka z papierami... w nowym klubie ?

  15. olimpia 2013-07-06 12:04:56 (aczx***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #33411 0:0 zgłoś

    szkoda że nie dodałes że robiłeś wszystko by innych trenerów wywalić z klubu... po kim kopałes dołki...no i najwazniejsze jaki jest Twój status prawny ? olimpijczyk ...

  16. ... 2013-07-06 11:45:38 (***.olsztyn.vectranet.pl) #33410 0:0 zgłoś

    W Stomilu kolorowo nie jest ale wszystko jest na czas. Przyszłość na kilka lat też jest zapewniona przez kontrakt sponsorski z Librą. Potentat to na pewno nie jest ale jest bardzo stabilnie. Porównywać w tym momencie organizacje w Olimpii i Stomilu nie ma sensu. To przepaść.

  17. OL 2013-07-06 11:40:31 (public-gprs***.centertel.pl) #33409 0:0 zgłoś

    A wy myślicie że u nas w Stomilu jest tak kolorowo? W elblągu poprostu wcześniej przejrzeli na oczy.

  18. (OE) 2013-07-06 08:29:26 (***.***.***.***.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl) #33408 0:0 zgłoś

    Przestań Gdakac łolsztyn ma długi nie OLIMPIA!!!!!!!!!!!!!!!!!

  19. :) 2013-07-06 00:54:03 (host-***-***-***-***.dynamic.mm.pl) #33406 0:0 zgłoś

    Olimpia ma kilka milionów długu ! Piłkarze od kilku miesięcy nie otrzymują wynagrodzenia zawartego w kontraktach. Warto oo tym napisać? Ale co kto im zrobi jak Elbląg trzęsie i rządzi w W-M ZPN !

Dodaj swój komentarz

                    
#####  ####  ###### 
  #   #    #     #  
  #   #    #    #   
  #   #    #   #    
  #   #    #  #     
  #    ####  ######