forBet promocja

Rozmowa - Nasi za granicą

K. Ryłka: Diagnoza lekarzy ścięła mnie z nóg

2011-01-18 03:06:13 Kamil Ryłka, OKS 1945 Olsztyn, Lech Rypin

Poważne problemy zdrowotne nie pozwalają Kamilowi Ryłce na kontynuowanie piłkarskiej przygody. Fot. Artur Szczepański

Poważne problemy zdrowotne nie pozwalają Kamilowi Ryłce na kontynuowanie piłkarskiej przygody. Fot. Artur Szczepański

Zdarza się, i to często, że kontuzje przerywają sportowe kariery. Przypadek Kamila Ryłki jest jednak szczególny. Niespełna 25-letni wychowanek Naki Olsztyn nie tylko nie wie, czy będzie mógł wrócić do sportu, ale w ogóle – czy będzie mógł normalnie funkcjonować. - Mam głęboką nadzieję, że ktoś, gdzieś, kiedyś mi pomoże i wrócę do „świata żywych” – liczy Ryłka, który jeszcze jesienią był podstawowym bramkarzem III-ligowego Lecha Rypin.

 

- Niedawno w prywatnej rozmowie powiedziałeś mi, że możesz już nie zagrać w piłkę. Rzeczywiście Twoje problemy zdrowotne są aż tak poważne?

- Mam nadzieję, że to tylko wyolbrzymione i nieprzemyślane słowa lekarzy, którzy wystawiali mi pierwsze diagnozy. Mam 25 lat, nic w piłce nie osiągnąłem, choć zawsze byłem ambitny i zdeterminowany, i wiem, że nawet jeśli sytuacja jest tak poważna, jak sądzą niektórzy lekarze, nie zamierzam się z tym pogodzić. Zresztą czasem łapię się na tym, że kompletnie to do mnie nie dociera… Ale to może mi tylko pomóc. Nie ma sensu wbijać sobie kolejnych „szpilek” pastwiąc się nad sobą samym i swoim losem. Ludzie przechodzą większe tragedie.

- Na czym dokładnie polega Twoja dolegliwość?

- W żyle podobojczykowej powstała zakrzepica. To o tyle nieprzyjemny temat, że jak się to urwie, to spowoduje zator płucny albo udar mózgu. Inne, mniejsze konsekwencje, to krążenie oboczne i tym podobne sprawy. To taka mała… bomba w układzie krążenia. A przyczyny? Przyczyny mogą być prozaiczne. Każdy może zachorować, ale – teoretycznie - ludzie w moim wieku, przy aktywnym trybie życia mają najmniejsze szanse. Teoretycznie… Z poziomem krzepnięcia krwi nigdy nie miałem problemów, więc może to kwestia jakiegoś przeciążenia, połączonego z odwodnieniem? Nie wiem. Można tylko teoretyzować. Lekarze nie mają jednoznacznej odpowiedzi. Mam nadzieje, że więcej dowiem się po wizycie u fachowców w Lublinie i Warszawie.

- Ale jak to w ogóle u Ciebie wykryto? Czułeś się jakoś gorzej czy raczej nie było żadnych niepokojących oznak?

- Problem zrodził się po ostatnim ligowym meczu - około 10 tygodni temu. W czasie powrotu do domu czułem mocne kłucie w klatce piersiowej, a na dodatek pojawił się duży obrzęk prawego ramienia. Początkowo łączyłem to jednak z naderwaniem mięśnia. Przyznam, że trochę to zlekceważyłem, choć… nie miałem wyboru, bo zostaliśmy w Rypinie bez innego bramkarza i musiałem zagrać jeszcze w środę oraz sobotę - w sparingu i Pucharze Wojewódzkim. Ramię mocno mnie bolało, ale mając w perspektywie dwa miesiące przerwy wiedziałem, że się wyleczę. Nie wiedziałem jeszcze, co mnie czeka… Pierwsza diagnoza, po tygodniu, była związana z naderwaniem przyczepu mięśnia. Odczekałem dwa tygodnie i zacząłem przygotowywać się biegając według zaleceń trenerów. Wtedy nie zdawałem sobie jeszcze sprawy że igram z ogniem i dopiero po jakichś 10 dniach - gdy ręka wciąż puchła i odczuwałem co chwilę pewien dyskomfort w klatce piersiowej - skierowałem się do innego lekarza… Od razu zaczęła się gonitwa po gabinetach - za każdym razem ze skierowaniem z podnoszącym na duchu napisem: „pilne”. W ciągu dwóch dni miałem USG i dwa razy tomografię. Pierwszy chirurg naczyniowy, jaki mnie oglądał, wystawiając diagnozę dosłownie ściął mnie z nóg. Nawet nie potrafiłem go słuchać , bo kompletnie nie docierało do mnie, gdy próbował mnie przekonać, że mając dopiero ćwierć wieku życia za sobą poradzę sobie jakoś w życiu… bez sportu. Dramat... Usłyszałem jeszcze, że na pewno brałem sterydy albo jestem narkomanem. Wiedziałem, że to był pierwszy i ostatni kontakt z tym doktorem. Następny jednak mnie nie pocieszył, a trzeci jeszcze „dołożył do pieca”… Każdy z lekarzy przytaczał mi też przykład Kamili Skolimowskiej (zmarłej w 2009 roku polskiej lekkoatletki – przyp. red.), która cierpiała na podobną dolegliwość…

- Jest w ogóle jakaś nadzieja, że wrócisz do piłki?

- Nadgorliwość to moja charakterystyczna cecha. Wykorzystana w tej sytuacji z umiarem może mi jednak w końcu przynieść jakieś korzyści. Teraz oczywiście jakikolwiek ruch jest zabroniony. Przyjmuję zastrzyki rozrzedzające krew i jestem pod stałą kontrolą lekarzy. Zacząłem jednak mocno „wiercić” wśród fachowców i wiem, że jeśli znajdą oni przyczynę, to jest szansa, że mi pomogą. Oczywiście jeśli znajda przyczynę... Jeżeli nie będzie wiadomo, skąd się to wzięło, to nikt nie podejmie ryzyka, bo nawet w przypadku rozpuszczenia zakrzepicy, wszystko będzie mogło nawrócić. Mocno jednak wierzę w dzisiejszy postęp medycyny i naszych lekarzy, bo… nic innego mi nie pozostało. Mam głęboką nadzieję, że ktoś, gdzieś, kiedyś mi pomoże i wrócę do „świata żywych”…

- Okay. Ale spróbuj spojrzeć na to tak, że nie każdy chłopak, który stawia w życiu na piłkę, osiąga tyle, co Ty. Bądź co bądź udało Ci się zaliczyć kilka występów w barwach klubu ze swojego miasta, a w biografii masz również wpisany pobyt w Legii. Chyba w jakimś stopniu możesz być zadowolony z tego, co osiągnąłeś dotychczas jako piłkarz?

- Z jednej strony cieszę się, że miałem przyjemność spędzić w Legii trzy lata, poznać wielu wielkich ludzi, przyjrzeć się dokładnie dobrze zorganizowanemu klubowi i przeżyć to, co przeżyłem. Jednak Legia to dla mnie przede wszystkim duży zawód. Sprowadzając mnie tam oczekiwano ode mnie szybkiego rozwoju, a ja, niestety, nie rozwijałem się w tak szalonym tempie, jak Łukasz Fabiański i musiałem szukać szczęścia gdzieindziej. Tułałam się, wypożyczany przez Legię, po trzecich ligach, co chwile łapiąc różne urazy. Sumując wszystkie straciłem ponad półtora roku… Przygoda z OKS to natomiast - jak do tej pory - kompletna klapa. Zawsze marzyłem, by grać dla swojego miasta, ale jak tylko dostawałem szansę, to coś stawało na przeszkodzie... Jestem jednak głęboko przekonany, ze nie jest to dla mnie zamknięty rozdział i będę mieć jeszcze szansę, by pokazać się w Olsztynie z dobrej strony.

- Co zamierzasz robić w najbliższym czasie?

- Na razie przebywam w Olsztynie i szukam ambitnego chirurga naczyniowego... Pojawiło się światełko w tunelu, bo niebawem jadę do kliniki w Lublinie, gdzie przez trzy dni będą starać się ustalić przyczynę tego schorzenia. Tamtejszy specjalista jest optymistą i twierdzi, że jak znajdzie powód, to powrót do sportu będzie tylko kwestią czasu. Poza tym w sobotę rano jadę z Lechem Rypin na obóz. Działacze poprosili mnie, bym pojechał z zespołem i pomógł trenerowi w przygotowaniu bramkarzy. Zamierzam z tej propozycji skorzystać.

- Jak w ogóle zareagował na całą sytuację Twój klub?

- Mam umowę z OKS i z Lechem Rypin do czerwca. Oba klubu są moimi pracodawcami, bo jestem tylko wypożyczony. W Olsztynie od kilku miesięcy rządzą poważni ludzie i wiem, że nikt się ode mnie nie odwróci. W Rypinie jestem już po pierwszych rozmowach i - jak na razie - spotkałem się również z pozytywnym podejściem. Działacze mocno zainteresowali się moja sytuacją i zaoferowali różnoraką pomoc. To na pewno dodaje animuszu i jeszcze bardziej zwiększa moje chęci do jak najszybszego powrotu do zdrowia!

- A koledzy z boiska, rodzina? Kto wspiera Cię teraz najmocniej?

- W tej kwestii nie ma co dramatyzować. Na szczęście kilku osobom mój los nie jest obojętny.

 

Rozmawiał Piotr Gajewski

 

Komentarze

  1. tezak 2011-01-18 18:08:18 (***.olsztyn.vectranet.pl) #541 0:0 zgłoś

    kilku osób ? ona ma dopiero 25 lat też życzę mu jak najlepiej. Kamil, Warmia pamięta tylko KKS !

  2. Kraina Tysiaca Jezior 2011-01-18 16:26:54 (***.olsztyn.vectranet.pl) #540 0:0 zgłoś

    Kamil jeszcze bedziesz rozgrywal mecze na Pilsudzkiego ; ) Grunt to optymizm.

  3. oo 2011-01-18 11:58:43 (host***.gazetaolsztynska.pl) #537 0:0 zgłoś

    Bedzie dobrze. Musi byc!

  4. ... 2011-01-18 10:19:42 (***.olsztyn.vectranet.pl) #536 0:0 zgłoś

    Trzymaj się Kamil !

Dodaj swój komentarz

                    
#####  ####  #    # 
  #   #    #  #  #  
  #   #    #   ##   
  #   #    #   ##   
  #   #    #  #  #  
  #    ####  #    #