Na pewno nie aż tak trudnego meczu spodziewali się piłkarze OKS II Stomilowcy Olsztyn. Na inaugurację faworyzowani olsztynianie wyrwali punkty Błękitnym Pasym, wygrywając 2:1.
Błękitni od początku spotkania nastawili się na kontry i w pierwszej, przespanej przez Stomilowców, połowie świetnie im to wychodziło. Gdyby strzelili gola na 2:0, to pościg gospodarzy mógłby się nie udać, a tak po przerwie olsztynianie zagrali „swoje” i pewnie oraz zasłużenie zdobyli trzy punkty.
- Rywale byli lepsi, ale – mimo to – mogliśmy tu urwać punkty – uważa Tomasz Panikowski, obrońca Błękitnych, który w pierwszej połowie nie wykorzystał rzutu karnego. - Przy 2:0 zdecydowanie łatwiej byłoby nam się bronić. Mimo porażki nie było jednak źle i myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Tak padały bramki.
0:1 – Marcin Gołębiewski przepięknie przymierzył z rzutu wolnego z około 18 m. Po jego strzale prawą nogą piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki.
1:1 – Tomasz Aziewicz świetnie wywalczył piłkę w środku pola i dobrym podaniem uruchomił akcję, która błyskawicznie przeniosła się pod pole karne. Mateusz Różowicz szarpnął prawą stroną i ostro dośrodkował, a Jacek Gabrusewicz na raty skierował piłkę do bramki.
2:1 – Po faulu Piotra Gregorczyka na Mateuszu Różowiczu na linii pola karnego Maciej Szostek pewnie wykorzystał rzut karny.
Kluczowy moment.
Zmarnowany w 29 min. spotkania rzut karny przez Błęktinych. Gdyby Tomasz Panikowski nie strzelił w sam środek bramki, pasymianie prowadziliby już 2:0 i kto wie, czy nie urwaliby punktów faworyzowanym gościom.
Swoje zrobiła też pewnie reprymenda Dariusza Maleszewskiego w szatni, bo po przerwie jego podopieczni zaczęli grać o niebo lepiej. Mogło być nawet 3:1, ale w 56 min. meczu Jacek Gabrusewicz w idealnej sytuacji trafił w słupek.
Powiedzieli po meczu.
Marcin Łukaszewski, napastnik Błękitnych: - Można było urwać tu punkty. Gdyby padła bramka na 2:0, to mecz na pewno inaczej by się potoczył. Olsztyn ma swoje cele, my trochę inne. Na pewno chłopaki nie dali plamy – zawalczyli i, mimo że zagrało u nas kilku niedoświadczonych młodzieżowców, nie wyglądało to źle. Myślę, że o swoją grę bardziej powinien się martwić Olsztyn. Z nami powinno być okay. Ja też już w następnym tygodniu chciałbym wrócić do lekkich treningów. Pierwsza diagnoza była kiepska, ale we wtorek mam kolejną konsultację i chyba nie będę pauzować aż tak długo.
Mateusz Różowicz, napastnik Stomilowców: - Mecz był trudny, a sprawa skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy straciliśmy gola ze stałego fragmentu i musieliśmy gonić wynik. Całe szczęście, że goście nie wykorzystali rzutu karnego, a później zemściło się to na nich w końcówce pierwszej połowy, gdy strzeliliśmy na 1:1. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że od początku wychodzimy agresywniej i taka gra przyniosła efekt. Tym razem karny był dla nas, wykorzystaliśmy go i utrzymaliśmy wynik do końca. Byliśmy dobrze przygotowani fizycznie i taktycznie oraz dobrze zorganizowani w defensywie. To pomogło nam utrzymać spokojnie wynik.
Dariusz Maleszewski, trener Stomilowców: - Żaden mecz nie jest łatwy, a wszystko zależy od tego, jak przeciwnik pozwala grać i jak my prezentujemy się na boisku. Pierwszy, drugi mecz po sparingach to zawsze jeszcze nie to. Dopiero potem zaczyna się ligowa walka, emocje, walka o punkty. W sparingach nie ma aż takiej odpowiedzialności, a teraz trzeba się przestawić na ligę i cały czas grać w pełni zmotywowanym i zaangażowanym. Popełniliśmy dzisiaj dwa fatalne błędy, które nie powinny się zdarzyć i bardzo dobrze, że Rafał Miara obronił znakomicie rzut karny. Jestem zadowolony, ale nie do końca. Szkoda, że nie strzeliliśmy na 3:1, bo do ostatniego gwizdka sędziego była lekka niepewność.
Tomasz Panikowski, obrońca Błękitnych: - Przyjechaliśmy z nastawieniem, że walczymy o jak najlepszy wynik i myślę, że pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Szkoda, że nie strzeliłem karnego, bo przy 2:0 na pewno grałoby się inaczej. Przeciwnik karnego wykorzystał i należą mu się gratulacje za zwycięstwo. Rywale byli lepsi, ale – mimo to – mogliśmy tu urwać punkty. Przy 2:0 zdecydowanie łatwiej byłoby nam się bronić. Mimo porażki nie było jednak źle i myślę, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej.
Piłkarz meczu.
Mateusz Różowicz. Obrona Błękitnych miała z nim w sobotę najwięcej problemów. Kilka razy świetnie wszedł prawym skrzydłem i miał ogromny udział przy obu bramkach. W zespole z Pasymia świetnie zaprezentował się Marcin Gołębiewski.
Dwa zdania o meczu.
Błękitni od początku spotkania nastawili się na kontry i w pierwszej, przespanej przez Stomilowców, połowie świetnie im to wychodziło. Gdyby strzelili gola na 2:0, to pościg gospodarzy mógłby się nie udać, a tak po przerwie olsztynianie zagrali „swoje” i pewnie oraz zasłużenie zdobyli trzy punkty.
Piotr Gajewski