forBet promocja

Rozmowa - II liga - Inne

A. Bogusz: Ciułanie mnie nie interesuje

2011-07-18 23:52:53 Andrzej Bogusz, OKS 1945 Olsztyn

Andrzej Bogusz wierzy, że do futbolu trzeba podchodzić, jak do biznesu (w tle wiceprezes OKS 1945 Marian Świniarski). Fot. Emil Marecki

Andrzej Bogusz wierzy, że do futbolu trzeba podchodzić, jak do biznesu (w tle wiceprezes OKS 1945 Marian Świniarski). Fot. Emil Marecki

- W tym sezonie awans może być, a w przyszłym musi. Cały miniony rok to było gaszenie pożaru. Został on zgaszony i dopiero od tego roku wchodzimy na inny, wyższy poziom – mówi Andrzej Bogusz, prezes i główny sponsor OKS 1945 Olsztyn, który już za pół roku ponownie ma być… Stomilem.

- Zna Pan Józefa Wojciechowskiego, prezesa Polonii Warszawa?

- Znam Józefa Wojciechowskiego o tyle, że jest to człowiek z mojej branży. Jest właścicielem największej firmy deweloperskiej w kraju, ale osobiście nie mieliśmy okazji się poznać.

- Między Wami jest jednak sporo podobieństw – obaj jesteście prężnymi deweloperami i prezesami klubów piłkarskich, a na dodatek obaj jesteście żądni sukcesu.

- Ta ostatnia kwestia, czyli ciąg do sukcesów, trochę nas różni. Ja podchodzę jednak do tego tematu z bardziej chłodną głową, niż pan Wojciechowski. Uważam po prostu, że nie muszę oczekiwać i żądać sukcesu za wszelką cenę. Na dziś wyróżnia mnie to chyba w ogóle, jeśli chodzi o polską piłkę nożną. Moim zdaniem jednym z głównych problemów polskiej piłki jest bowiem to, że w zarządach klubów zasiadają zwykle ludzie, którzy za wszelką cenę próbują coś udowodnić. Mi w życiu trochę się udało w biznesie i podchodzę do piłki z trochę większym dystansem. Nie mówię jednak, że traktuję to jak zabawę, bo jak coś robię, to robię to na poważnie.

- A po co w ogóle Panu ta piłka do szczęścia? Nie ma Pan wrażenia, że bardziej jest Pan potrzebny piłce, niż ona Panu?

- Pewnie tak to jest… Wziąłem się za to wszystko nie dlatego, że chciałem się w czymś kolejnym sprawdzić i zrealizować, ale dlatego – i to jest pierwszy, podstawowy powód – że zostałem poproszony przez władze miasta o pomoc. Powiedzieliśmy to sobie od razu wprost, bo nie lubię niedomówień, zwłaszcza, gdy biznes ma się stykać z administracją samorządową. W tym klubie potrzebny był po prostu facet, który ogarnie bałagan i zrobi porządek. Padło na mnie. Druga sprawa to fakt, że byłem jedną z tych osób, na które można było liczyć, jeśli chodzi o wsparcie finansowe. Wygląda na to, że niewiele było w Olsztynie osób, które spełniały te dwa warunki.

- No tak, ale wciąż nie wiem, w czym zaangażowanie w piłkę ma Panu pomóc.

- Muszę Panu powiedzieć, że jeszcze do niedawna byłem zdeterminowany, by zrezygnować z tej funkcji. Ostatni rok był bowiem wiecznym użeraniem się z mnóstwem problemów, które absorbowały mnie w dużo większym stopniu, niż sobie wyobrażałem. W sytuacji, kiedy to wszystko udało się poukładać, kiedy widzę wolę władz miasta i radnych, jeśli chodzi o współpracę z klubem, jego rozwój i dalsze funkcjonowanie, stwierdziłem, że szkoda byłoby to zostawić. Wiele rzeczy w ostatnim roku udało się zrobić, choć – jak wiadomo – wciąż brakuje sukcesu sportowego, czyli I ligi, na którą wszyscy w Olsztynie czekają. Uważam, że są na to realne szanse, choć – jak wspomniałem – staram się na to patrzeć z większym dystansem i mniejszymi emocjami.

- Krótko mówiąc wkręcił się Pan w tę piłkę!

- Mam taką naturę, że ciężko mnie namówić w zaangażowanie się w coś. Jeśli jednak już się za coś wezmę, to robię to dobrze. Nie ma u mnie roboty na pokaz i myślę, że prezydent dobrze o tym wiedział, proponując mi to stanowisko. Można powiedzieć, że dzięki mnie zyskał święty spokój. Poza tym powiem Panu jedno - nie jesteśmy jeszcze na takim poziomie, by przynosić dochody, ale widzę w tym klubie… potencjał biznesowy. Widzę, że w piłce można osiągać dochody. Tak, jak w każdym biznesie - najpierw trzeba jednak zainwestować, a dopiero później brać, a nie odwrotnie.

- Przejdźmy do kwestii sportowych. O co będzie grać OKS 1945 w nadchodzącym sezonie?

- Rok, który minął, był rokiem, w którym wiele spraw trzeba było uporządkować. Przychodząc do klubu z Irkiem Sobieskim i Marianem Świniarskim, założyliśmy sobie wchodzimy w to wspólnie z celem spełnienia pewnej misji. Mieliśmy być w klubie doraźnie. To właśnie dlatego nie podpisywaliśmy z zawodnikami kontraktów wieloletnich. Jedną z głównych zaszłości pozostawionych przez poprzednie zarządy były bowiem sprawy płacowe. Kontrakty były po prostu nierealizowane, a potem trzeba je było regulować. Zawodnicy, którzy w tym klubie grali i opowiadali na prawo i lewo, jak bardzo ten klub kochają, równie mocno byli później zdeterminowani, by iść do sądu lub komornika i przychodzić po pieniądze. Zanim nie udało nam się uporządkować pewnych spraw na dobre, postanowiliśmy więc, że nie zostawimy w spadku następnemu zarządowi takiego obciążenia, jakie myśmy zastali. Oczywiście każdy kij ma dwa końce i liczyliśmy się z tym, że jeżeli w trakcie sezonu wylansujemy jakiegoś zawodnika, to na koniec sezonu urosną mu rogi i zaproponuje nam warunki, na które klubu nie będzie stać…

- …chodzi Panu o Kubę Kowalskiego?

- Na przykład. Analizowaliśmy tę sytuację i uznaliśmy, że takie rozwiązanie będzie mniejszym złem, niż przetrwanie przez rok, a później pytanie, co dalej. Dzięki temu, mam satysfakcję z tego, że dziś możemy wszystkim patrzeć spokojnie w oczy. Ten klub nie ma żadnych obciążeń i gdybyśmy dziś odeszli, to nowy zarząd miałby czystą kartę. Rozstania z kilkoma piłkarzami nie traktuję w kategoriach dramatu. To raczej doświadczenie, które pokazuje, o co chodzi w piłce. Po roku działalności mogę stwierdzić, że jednym z większych problemów polskiej piłki są wynagrodzenia zawodników – niewspółmierne do ich umiejętności i zarobków w społeczeństwie. Niestety, nie zawsze idą one w parze z zaangażowaniem i wynikami sportowymi.

- Stąd pomysł na nowy system premiowania, który, też trochę na wzór Wojciechowskiego z Polonii, wprowadza Pan w tym sezonie?

- Tak. Kontrakty zawodników muszą wyglądać w ten sposób, że uzgodnione wynagrodzenie jest pomniejszone o 20 procent i tylko to jest gwarantowane. Pozostałe 20 procent to premia, którą ma do dyspozycji zarząd i sztab szkoleniowy. Od pana Wojciechowskiego różnimy się tym, że nie zatrzymujemy tej puli do końca sezonu czy rundy, tylko co miesiąc analizujemy grę i – o ile klub nie będzie w tabeli stał gorzej, niż pięć punktów do miejsca premiowanego awansem do I ligi – premia jest wypłacana. Krótko mówiąc motywacja jest na boisku. Niektórzy mówili: „Chłopie, to będzie szok, bo czegoś takiego nikt jest w polskiej piłce nie zrobił”. Uparłem się jednak i mam tę satysfakcję, że jak zaczęliśmy o tym myśleć, to nikt jeszcze w Polsce nie mówił o tym, że w Polonii będzie podobnie. Polonia jest większa, ma siedzibę w Warszawie, więc szybko podchwyciły to media. A o Olsztynie nikt nie pisze. Gdybyśmy jednak mieli rozstrzygać, kto był pierwszy, to śmiało można stwierdzić, że to nasz pomysł był pierwszy. Nie chcę jednak z nikim w ten sposób rywalizować. Wywodzę się po prostu z biznesu i uważam, że skoro mam do czynienia z zawodnikiem, który uważa, że jest profesjonalistą, bardzo szanuje siebie i pieniądze, które zarabia, to ja – który mu płacę – uważam, że mam prawo też oczekiwać wymiernych efektów. Nie ma efektów? Trudno, nie będzie pieniędzy. Nie mogą być pieniądze gwarantowane tylko dlatego, że ktoś podpisał kontrakt. A tak niestety jest w naszej piłce i stąd biorą się nasze problemy. U nas udało się przeforsować kontrakty, o których mówię. Podpisał je każdy, a jak ktoś się nie zgadzał, to… już go nie ma.

- Nowość to też podpisywanie co najmniej dwuletnich umów z nowymi zawodnikami. To chyba taki sygnał: „W tym klubie będzie stabilizacja”.

- Dokładnie. Podpisaliśmy umowy dwu- i trzyletnie, bo jesteśmy po wielu rozmowach z władzami miasta i wiemy coraz bardziej, na czym stoimy. Kadencja władz miasta, jak wiadomo, trwać będzie jeszcze trzy lata i w związku z tym widzę jakąś perspektywę dla tego klubu. Myślę, że po raz pierwszy od wielu lat ktoś ma zająć się tym futbolem w dłużej perspektywie, a nie tylko „tu i teraz”. Dlatego też cel sportowy, jaki stawiamy przed tą – nową, jakby nie patrzeć – drużyną jest ambitny. Interesują nas wyłącznie górne rejony tabeli, tak, jak wspomniałem – co najwyżej pięć punktów od miejsc premiowanych awansem. A jak się przytrafi awans, to oczywiście nie będziemy smutni. Nie jest to jednak wymóg. Ten rok chcemy jeszcze poświęcić na budowę stabilnej drużyny. Liczymy, że kilku zawodników, których już mamy w drużynie się jeszcze rozwinie. Wygląda na to, że wśród młodych ludzi, których mamy są talenty na poziomie większym, niż wspomniany Kowalski. Poza tym budujemy też drugą drużynę – po to, aby ludzie, którzy nie grają w pierwszym składzie też mieli gdzie grać. Druga drużyna jest nam potrzebna, jeśli chcemy myśleć o jakimś poważnym sukcesie sportowym. Nie ukrywam, że w kolejnym sezonie awans będzie już musiał być. W tym sezonie może. Cały miniony rok to było gaszenie pożaru. Został on zgaszony i tak naprawdę dopiero od tego roku wchodzimy na inny, wyższy poziom. Chcemy to zrobić stopniowo, by nie było tak, że awansujemy, potem spadniemy i znikniemy – jak wiele klubów – w niebycie kompletnym. Pod wpływem hurraoptymizmu nie da się niczego trwałego zbudować. Gra w I lidze wymaga sporego budżetu i zgromadzenie takich pieniędzy nie jest takie proste. Mówię oczywiście o grze, a nie ciułaniu. Bo to drugie w żadnym wypadku nas nie interesuje.

- Liczył Pan dokładnie, jaki budżet będzie mieć klub?

- Jasne, że tak. Niestety, nie uda się zmieścić tego w kwocie 2 mln zł. Sporo trzeba będzie dołożyć, ale myślę, że zmieścimy się w sumie 2,3 mln zł. Sporo? A moim zdaniem to i tak budżet bardzo oszczędnościowy. Można zrobić sukces na kredyt, na hurra i potem o nic się już nie martwić. Ale naprawdę nie o to w tym wszystkim chodzi.

- Wszystko brzmi fajnie, ale jednak latem zespół się osłabił.

- Muszę Panu powiedzieć, że po ostatnich dwóch tygodniach mam już co do tego pewne wątpliwości. Oczywiście, tak się wydawało, bo odeszło czterech-pięciu podstawowych graczy. Wiedzieliśmy, gdzie mamy słabości i szukaliśmy wzmocnień na różnych pozycjach. Nie jest to jednak łatwe, bo – nawet w przypadku zawodników, którzy podkreślają, jak bardzo kochają ten klub – jedynym argumentem w rozmowach ze mną były dla nich pieniądze. Nic więcej się nie liczyło.

- W ubiegły wtorek zamknęliście już prawie kadrę na nowy sezon. Sporym zaskoczeniem był fakt, że nie znalazł się w niej doświadczony obrońca Piotr Kulpaka, z którym klub był już podobno dogadany. Sztab szkoleniowy tłumaczył, że na sprowadzenie dodatkowego obrońcy nie pozwolił budżet. To prawda?

- Prowadziliśmy rozmowy do ostatniej chwili, ale nie udało się porozumieć. Co do ograniczenia, o którym Pan mówi, to muszę powiedzieć, że było ono znane już po… zakończeniu ubiegłego sezonu. Wtedy ustaliliśmy dokładnie, w jakiej kwocie musi się zamknąć budżet płacowy klubu. Nie może być tak, że podpiszemy z kimś umowę, a potem pieniądze skądś będą, nie wiadomo skąd, i będziemy się zastanawiać, jak komuś zapłacić. O tym, kogo sprowadzić decydował wyłącznie sztab szkoleniowy z panem Marianem Świniarskim i jestem przekonany, że wszystkie te decyzje były podejmowane z myślą o dobru klubu. W przypadku zawodnika, o którym Pan mówi był jeszcze jeden problem. Uważam, że jest niedopuszczalne, by jeden zawodnik odbiegał znacząco zarobkami od reszty graczy, którzy tworzą tzw. trzon drużyny. Być może byłby on gwiazdą, ale z mojego doświadczenia wynika, że w firmach i w zespołach nie wygrywają gwiazdy, tylko drużyna.

- Nie warto jednak się czasem „szarpnąć”, by sprowadzić kogoś, kto pociągnie zespół?

- Jednym z poważniejszych problemów polskiej piłki są tzw. menadżerowie, którzy moim zdaniem żerują na piłce i już od najmłodszych latach przewracają w głowach chłopcom grającym w piłkę i ich rodzicom. W ten sposób niszczy się piłkę i przyznam się, że… wydałem zakaz wpuszczania menadżerów na trybunę dla VIP-ów. Menadżerowie, którzy się wokół tego klubu kręcili robili temu klubowi tylko krzywdę. Jeżeli ktoś z nich uważa, że coś dla tego klubu zrobił i ma odwagę, to niech przyjdzie i powie mi to prosto w oczy. Mam dokumenty i, jeżeli będzie trzeba, to pokażę, że było zupełnie inaczej. Właśnie dlatego przestaliśmy też rozmawiać z menadżerami. Chcemy rozmawiać z zawodnikami, a nie pośrednikami, którzy mieszają im w głowach. Chcę mieć szansę dotarcia do zawodników ze swoją argumentacją osobiście i mieć szansę przekonania się o tym, jaki – oprócz potencjału sportowego – dany zawodnik posiada potencjał intelektualny. Nie chcemy traktować zawodników instrumentalnie i nie chcemy, by oni traktowali w ten sposób klub. Nie wyeliminujemy menadżerów, ale mamy wpływ na to, co dzieje się w Olsztynie. Jeżeli ktoś będzie chciał z nami rozmawiać przez menadżerów, to nie ma o czym rozmawiać.

- Nowością w tym sezonie jest również to, że – oprócz sztabu szkoleniowego i zarządu – za budowanie zespołu odpowiada dyrektor sportowy. Jak ocenia Pan pierwsze tygodnie pracy w tej roli Andrzeja Biedrzyckiego?

- Zatrudnienie takiej osoby było niezbędne ze względów organizacyjnych. Ogarnięcie codziennej pracy klubu jest bowiem niezbędne dla dwóch zatrudnionych do tego osób, czyli pana Andrzeja Królikowskiego i pana Emila Wojdy. Spraw, którymi muszą się oni zajmować jest naprawdę nieskończenie wiele i każdy dzień w biurze klubu to mnóstwo zajęć. Te dwie osoby nie były już w stanie ogarniać wszystkiego również od strony sportowej. Poza tym był nam potrzebny ktoś, kto ma doświadczenie i wiedzę piłkarską. Pojawiła się opcja z panem Andrzejem Biedrzyckim, spotkaliśmy się z nim i doszliśmy do porozumienia. Ustaliliśmy dokładnie jego rolę i zadania, i zmiany kadrowe, o których rozmawialiśmy to pierwsze efekty jego współpracy z trenerem Kaczmarkiem. Między nimi nie może być żadnej rywalizacji. Takie coś – kto więcej wniesie, kto więcej sprowadzi zawodników – byłoby od razu zarzewiem konfliktu. O czymś takim nie może być mowy. Liczy się dobro i interes klubu i z oboma panami o tym dyskutowałem. Myślę, że na dziś funkcjonuje to dobrze.

- Sztab szkoleniowy i dyrektor Biedrzycki zaliczyli jednak tego lata jedną poważną wpadkę. Mam na myśli obóz w Węgorzewie, który trwał… kilka godzin. Jak to możliwe, że nie sprawdzono wcześniej warunków, w jakich mieli pracować na zgrupowaniu piłkarze?

- Przeprowadziłem już na ten temat rozmowę ze wszystkimi pracownikami klubu. Rozmowa miała charakter… lekcji wychowawczej. Nie może się więcej zdarzyć, że ktoś analizuje możliwości ośrodka, a potem się okazuje, że drużyna przyjeżdża i te warunki są niewystarczające. Można się zastanawiać, czy były za duże kaprysy, czy zostało to wcześniej źle ocenione, ale dziś nie ma to już sensu. Wiem, jak było i dla mnie to całe zdarzenie to kompletna amatorszczyzna. Na coś takiego pozwalać sobie po prostu nie można. Każdy kij ma jednak dwa końce i szczęście w tym całym nieszczęściu jest takie, że brak zgrupowania wyjazdowego pozwolił na zaoszczędzenie środków w budżecie (śmiech).

- Problemem nieustannie jest też infrastruktura. Pal licho stadion, ale zespół od miesięcy nie ma gdzie trenować! Sparingi gracie Dobrym Mieście albo Olsztynku, trenujecie na boisku ze sztuczną nawierzchnią, z którego powinno się korzystać wyłącznie zimą…

- To jest dramat. Nie mamy, gdzie trenować, a przez tę sztuczną nawierzchnię zaczynamy mieć coraz więcej problemów z urazowością. Prawdopodobnie w pierwszych meczach nie zagra na przykład Paweł Baranowski, który ma naciągniętego „achillesa”. Jeżeli zresztą ktoś kiedyś trenował piłkę, to wie, co to znaczy ciągłe trenowanie na sztucznej nawierzchni. W ubiegłym roku podjęliśmy z dyrektorem Litwińskim (dyrektorem olsztyńskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji – przyp. red.) starania, by porozumieć się z Warmią co do użytkowania boisk przy al. Sybiraków. Niestety, nie doszliśmy do porozumienia. Zastanawialiśmy się nawet, czy nie poprawić nawierzchni na tym pseudoboisku, a w zasadzie pastwisku, przy stadionie. Trzeba by tam jednak nawieźć kilka ciężarówek ziemi, a potem czekać aż urośnie trawa. Będę o tym problemie rozmawiać z prezydentem Grzymowiczem, bo uważam, że to wstyd, by w mieście wojewódzkim nie było, gdzie trenować. Rozmawialiśmy pół godziny o ambicjach sportowych, a proszę zobaczyć, z jakimi problemami musimy się zmagać. Nie wiem, czy nie jesteśmy jedyną drużyną na szczeblu centralnym, która nie ma gdzie trenować…

- Na 28 lipca zaplanowano walne, podczas którego do zarządu klubu ma wejść przedstawiciel miasta, prawdopodobnie radny PO Marcin Kuchciński. To chyba zacieśni współpracę z ratuszem i pomoże klubowi otwierać kolejne drzwi.

- 28 lipca nie będzie walnego. Musieliśmy to niestety przesunąć, bo okazało się, że wytypowany przedstawiciel miasta przez prezydenta i Radę Miasta nie może być członkiem zarządu. Nie pozwalają na to po prostu przepisy i trzeba się zastanowić nad innym rozwiązaniem. Nie chodzi o zmianę dla samej zmiany i uzupełnienie zarządu dla jakiegoś figuranta. Miasto chce uczestniczyć w finansowaniu tego klubu i uważam, że należy mu się przedstawiciel w zarządzie. Chciałbym jednak, by była to osoba, która coś wniesie do klubu, kogoś kto będzie wsparciem i pomoże w relacjach z ratuszem oraz urzędami. Decyzję o tym, kto to będzie podejmiemy wspólnie z prezydentem, który przebywa jeszcze na urlopie, i stąd decyzja o przesunięciu walnego na inny termin. Dobrze się jednak złożyło, bo dzięki temu zdążyłem porozmawiać z panem Andrzejem Kurowskim, który został przeze mnie zaangażowany i bezinteresownie, zupełnie darmowo, obsługuje od strony prawnej klub. Rozmawialiśmy o przywrócenie do nazwy klubu członu „Stomil”.

- I…

- …i będę chciał by na najbliższym walnym została podjęta uchwała, która upoważni zarząd klubu do tego, by od najbliżej rundy w tej nazwie ten „Stomil” był. W ciągu tygodnia, maksymalnie dwóch chcemy tę sprawę dograć, bo uważam, że są na to bardzo duże szanse. Drobnej modyfikacji ulegnie też statut klubu, który jest dziurawy i trzeba go dostosować do realiów i przepisów. To drobna, ale też istotna sprawa z punktu widzenia bezpieczeństwa klubu.

- Które miejsce zadowoli Pana na koniec sezonu?

- Takie, jakie wynika z kontraktów zawartych z zawodnikami. Skoro zdecydowaliśmy się na to, że całą premię chłopaki otrzymują w momencie, gdy będą nie dalej niż pięć punktów od miejsca premiowanego awansem, to myślę, że powinno nas satysfakcjonować miejsce od piątego wzwyż, czyli co najmniej tak, jak w poprzednim sezonie. Nie wyobrażamy sobie gry w dole tabeli i mamy nadzieję, że piłkarskiego szczęścia oraz przeciwności losu będzie nieco mniej, niż w ubiegłym sezonie. Jak będziemy dobrze grać i strzelać bramki, to nie przeszkodzą nam ani sędziowie, ani rywale.

 

Rozmawiał Piotr Gajewski

Komentarze

  1. top 2011-07-22 22:20:51 (afy***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #7095 0:0 zgłoś

    a 12 milionów za nazwę spłacone ,za stomil?

  2. olo 2011-07-20 13:08:00 (public-gprs***.centertel.pl) #6945 0:0 zgłoś

    dla mnie może budować wszystko w Olsztynie i w całej Polsce tylko żeby wykładał kasę na Stomil

  3. hcg 2011-07-20 10:45:08 (***-***-***-***.adsl.inetia.pl) #6939 0:0 zgłoś

    A niech buduje galerie, byle wykładał pieniądze na Stomil. Lepiej niech buduje lokalna firma niż chińczycy co spieprzą w połowie roboty.

  4. obsrwator 2011-07-19 21:36:48 (public-gprs***.centertel.pl) #6926 0:0 zgłoś

    Szczerze rok, dwa i go nie ma . Nie wierze ,że gość wpompuje w I ligę np. 2-3 mln złotych tak dla bajery. Gość chce promocji i coś ugrać,a potem oleje i zostawi zgliszcza. Piłka to szambo i nie da się zmienić tego bagienka w pojedynkę.

  5. Gus 2011-07-19 20:21:07 (***ob.scansafe.net) #6925 0:0 zgłoś

    Szkoda, ze Bogusz co innego mowi gazetom, a co innego w prywatnych rozmowach. Na walnym zdazyl juz wspomniec, ze to tylko interes dla niego, nic wicej. Takie osoby juz sie przewinely przez klub i dlatego teraz tak doluje. Z odwazna deklaracja na temat awansu poczeka, az wygra przetarg na budowe centrum handlowego i stadionu. Wiadomo, ze sprawa stadionu utknela w miejscu i w tym roku juz nie ruszy, stad i plany awansu odlozone. Dlugi splacone na razie czesciowo. Na ostatnim walnym bylo sprawozdanie finansowe i jeszcze troche tego zostalo. Wiadomo, ze splaca wszystko miasto, a nie Bogusz. W zeszlym sezonie dalo ponad 600tys. Itd itp.

  6. joks 2011-07-19 18:17:32 (***.olsztyn.vectranet.pl) #6923 0:0 zgłoś

    Ja o boisku treningowym. Od kilku lat stoi nieużywane. Niewielki koszt , trochę ziemi, trawa i potem pielegnacja. Dlaczego tego nie zrobino wczesniej? Kiedys bylo to to boisko rezerw, juniorów (ich organizmy też narażone sa na urazy podczas gry na sztucznej nawierzchni). Dodatkowo sekcja kobiet. Dlaczego nie zrobiono porządku z tym terenem wcześniej?

  7. katon 2011-07-19 13:55:54 (host-***-***-***-***.olsztyn.mm.pl) #6916 0:0 zgłoś

    Wiem co pisze,pozbycie sie Kaczmarka nie tylko za Tunkiewicza dla dobra druzyny ibez wiekszych zawirowan jak najbardziej wskazane.

  8. 90 2011-07-19 13:35:59 (dhd***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #6915 0:0 zgłoś

    Panie prezesie nie wszyscy chcieli wielkich pieniedzy. A popieram katona przez nich musieli midzy innymi odejsc pilkarze.

  9. Iłav 2011-07-19 13:27:18 (host-***-***-***-***.olsztyn.mm.pl) #6913 0:0 zgłoś

    Mi się marzy w tym sezonie awans Stomilu i Jezioraka.3 zespoły z WM na zapleczu EX to by było coś pięknego ale raczej niestety się to nie spełni bo obiektywnie o ile Stomil byc moze powalczy to Jeziorak chyba niestety tylko środek tabeli

  10. Olimpia 2011-07-19 12:47:58 (***-***-***-***.adsl.inetia.pl) #6909 0:0 zgłoś

    Olimpia w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu też nie miała gdzie trenować a mimo to awansowaliśmy. Mam nadzieję, że zobaczymy się za rok na zapleczu ekstraklasy. Wtedy cała Polska zobaczy waszą porażkę ;p

  11. Stomil 2011-07-19 11:13:18 (host-***-***-***-***.olsztyn.mm.pl) #6907 0:0 zgłoś

    ŚWIETNIE gada! Takiego prezesa nam bylo trzeba, naprawde super gość. Nie wiem tylko o co chodzi w komentarzach z wyrzuceniem Kaczmarka? Przeciez to najlepszy trener jakiego Stomil mial od wieeeluu lat..

  12. marino 2011-07-19 10:49:40 (host-***-***-***-***.olsztyn.mm.pl) #6904 0:0 zgłoś

    Ale sie naczytałem hehe już nie muszę książki czytać przez miesiąc ;d

  13. Olson 2011-07-19 10:08:04 (***.olsztyn.vectranet.pl) #6901 0:0 zgłoś

    Dobry wywiad. Oby po tym jak ktoś z miasta dołączy do zarządu, nastąpiło jeszcze jedno solidne wzmocnienie w defensywie. Co do gry Tunkiewicza, popieram przedmówców - TRAGEDIA!

  14. e(S)ka 2011-07-19 09:46:42 (***.olsztyn.vectranet.pl) #6899 0:0 zgłoś

    Fajny i ciekawy wywiad. Bogusz dobrze rozumuje. Chyba najwiekszy wywiad z dotychczasowych :D

  15. Rabat 2011-07-19 09:14:13 (dynamic-***-***-***-***.ssp.dialog.net.pl) #6894 0:0 zgłoś

    Przekonajcie prezesa ze w tym roku trzeba wejsc do 1 ligi bo od sezonu 2012-13 wyladujecie po reorganizacji w 3 lidze.

  16. ozo 2011-07-19 08:21:31 (host-***-***-***-***.olsztyn.mm.pl) #6892 0:0 zgłoś

    A Wy ciągle o Tunku dyskutujecie w każdym momencie...

  17. Obiektywnie 2011-07-19 08:13:47 (***.olsztyn.vectranet.pl) #6891 0:0 zgłoś

    Tunkiewicz pupilek Kaczmarka da radę to dostrzec.W tamtym sezonie grał bardzo słabo jedyne co można zapamiętać z jego gry to 2 bramki ze Stalą i Elblągiem i zagrywanie piłek do tyłu i to nie zawsze dokładnych.Nic nie wnosi ten zawodnik do gry,nie potrafi nawet spokojnie zagrać piłki do przodu bo zaraz łapie go panika,defensywnie mizernie,ofensywnie tragicznie.Przypominam że ten zawodnik utracił już status młodzieżowca.Oby Danio jak najszybciej powrócił do optymalnej formy i kondycji bo TUNKIEWICZ JEST ZBYT SŁABY na 2 ligę.

  18. do katon 2011-07-19 07:36:11 (***.olsztyn.vectranet.pl) #6890 0:0 zgłoś

    A znajdziesz lepszego trenera niz Kaczmarek na 2 lige? Ktory by chcial pracowac w naszym wojewodztwie? Odepnij klawiature czasami zanim napiszesz jakies farmazony. A co do Tunkiewicza to sie zgadzam.

  19. katon 2011-07-19 06:04:32 (host-***-***-***-***.olsztyn.mm.pl) #6889 0:0 zgłoś

    Szanowny Wieslawie-jak sie rozlicza prawidlowo z nieszczesnym ZUSiUrzedem Skarbowym to tak to wychodzi. To,ze Bogusz chce zostac dalej Prezesem jest dla Stomilu super wiadomoscia. Mam nadzieje ,ze zajakis czas Prezes zorientuje sie o co chodzi z Tunkiewiczem i wtedy nie bedzie w druzynie jego; Kaczmarka ,Wylupskiego.

  20. hmmm 2011-07-19 03:50:43 (***.***.***.***.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl) #6888 0:0 zgłoś

    Dobrze gada! ZMIANA NAZWY na STOMIL - jedynej słusznej i jazda ku pierwszej lidze! AVE STOMIL!

  21. Wiesiek 2011-07-19 01:33:25 (***.olsztyn.vectranet.pl) #6886 0:0 zgłoś

    Hmmm konkretny gość w końcu, ale do jasnej cholery z budżetem 2,3 miliona złotych z tej ligi powinniśmy na spokojnie awansować wyżej a kadry aby to osiągnąć raczej nie mamy. Na co więc idą te pieniądze, skoro zawodnicy wcale tak dużo nie zarabiają? Osiągnięcie podobnego wyniku sportowego do tego z ubiegłego sezonu będzie szalenie trudne o ile w trakcie sezonu nikt do tego klubu jeszcze nie dołączy.

  22. greg zks 2011-07-19 00:41:20 (***-***-***-***.zone***.bethere.co.uk) #6885 0:0 zgłoś

    dobry ten wasz prezes dobrze gada koles, ale zobaczymy jak to bedzie... zycze awansu Wam jak najbardziej, w nastepnym sesozenie zznowu derby wojewodztwa pozdro 1 liga OKS I ZKS

Dodaj swój komentarz

                     
#    #  ####  ###### 
 #  #  #    # #      
  ##   #    # #####  
  ##   #    # #      
 #  #  #    # #      
#    #  ####  #