Od lat wykonuje dobrą pracę w Wikielcu i aż dziw bierze, że nikt nie pomyślał o nim, jako o następcy Wojciecha Tarnowskiego w Jezioraku Iława. – Moja praca daje mi satysfakcję zawodową i finansową, więc nie zamierzam z niej rezygnować. Poza tym nie mam nawet uprawnień do prowadzenia II ligi – odżegnuje się jednak Jarosław Płoski, trener IV-ligowego GKS Wikielec.
- Podobno w Wikielcu zawodnicy mają teraz lepiej, niż w Jezioraku…
- Domyślam się, że nawiązuje Pan do niedawnej wypowiedzi Dawida Kowalskiego w wywiadzie dla „Kuriera Iławskiego”, bo tak na poważnie, to takich głosów nie słyszałem. Nie przypuszczam, żeby było u nas lepiej, niż w Iławie. Grałem przez kilkanaście lat w Jezioraku, a teraz od kilku lat pracuję w Wikielcu i nie mam wątpliwości, że – przynajmniej w piłce seniorskiej – obecna hierarchia zostanie jeszcze długo zachowana. Takie ośrodki jak Wikielec, Ząbrowo czy Zalewo powinny tworzyć naturalne zaplecze dla Jezioraka. Tak powinno to funkcjonować i tak na razie jest. Bardzo niepokojący wydaje mi się za to fakt, że Jeziorak traci hegemonię w piłce młodzieżowej. I to nawet w stosunku do drużyn z powiatu. Młodzieżowa piłka w tym klubie gdzieś się zagubiła.
- Widziałby Pan kogoś z Jezioraka w swoim zespole?
- Daleki jestem od tego, żeby namawiać kogoś do odejścia z Iławy. Co do transferów, to na razie tylko Kamil Jędrzejewski jasno powiedział, że odchodzi do Powiśla Dzierzgoń. Z pozostałych, z Kubą Drzystkiem włącznie, nikt nie odchodzi. Jeżeli zaś chodzi o transfery w drugą stronę, to muszę powiedzieć, że ja też specjalnie o nikogo z okolicznych klubów nie zabiegałem. Trenowało z nami tylko dwóch kolegów z Osy Ząbrowo, ale raczej towarzysko. Z racji odejścia Kamila rozglądamy się trochę za nowym bramkarzem. Poza tym nie szukamy na gwałt żadnych wzmocnień.
- Od kilkunastu dni Jeziorak poszukuje trenera. Nie jest Panu przykro, że nikt nie pomyślał o Pana kandydaturze? A może jednak prowadził Pan jakieś rozmowy?
- Nie, nikt się do mnie nie zgłaszał. Na pewno nie jest mi jednak z tego powodu smutno czy przykro. W stosunku do dawnych kolegów z boiska - Marka Witkowskiego, Wojtka Tarnowskiego czy Pawła Pasika wybrałem po prostu trochę inną drogę. 11 lat temu zdecydowałem się na dość drastyczny krok i odejście z II-ligowego wówczas Jezioraka. Przyjąłem ofertę pracy w firmie Dziadek, produkującej okna i drzwi. Sytuacja była wtedy podobna do tej, co teraz. Też nie było premii, z wypłatami różnie bywało, a liga była naprawdę mordercza, bo był to sezon, kiedy na zapleczu Ekstraklasy występowały 24 zespoły. Postanowiłem zerwać z piłką i nauczyć się pracować. I tak już zostało. Ta praca daje mi satysfakcję zawodową i finansową, więc nie zamierzam z niej rezygnować. Poza tym nie mam uprawnień do prowadzenia II ligi. Gdybym kiedyś odchodził z Wikielca, to poszedłbym raczej w stronę piłki młodzieżowej. Dobro Jezioraka leży mi oczywiście na sercu, ale bardziej pociąga mnie jednak piłka w wydaniu młodzieżowym.
- Jak długo pracuje Pan już w Wikielcu?
- W maju minie sześć lat.
- No właśnie. I niemal z roku na rok drużyna robi postęp. IV liga, w której występujecie obecnie, to szczyt możliwości klubu?
- Na tę chwilę – w moim odczuciu – jest to nasza granica. Musimy trochę okrzepnąć na tym poziomie. Pewne symptomy tego są już widoczne, bo wygląda na to, ze wreszcie czeka nas stabilizacja kadrowa. Zanosi się na to, że zimą rotacji raczej nie będzie. Poza tym mamy za sobą remont boiska i kameralny stadion z krytą trybuną i oświetleniem, które pozwala rozgrywać mecze nawet wieczorem. Do tego nowe szatnie i tak dalej. Nie ma wątpliwości, że organizacyjnie zrobiliśmy ostatnio spory kroczek do przodu. Szkoda tylko, że sportowo jesień nie była aż tak udana jak wiosna. W rundzie rewanżowej poprzedniego sezonu rozdawaliśmy przecież karty, a jesienią jestem jednak trochę zawiedziony. Na pewno jakiś wpływ na naszą słabszą postawę miała niedostępność boiska, które było w remoncie. Wiosną powinno jednak być już lepiej. Już teraz wiadomo, że w lutym wyjedziemy najprawdopodobniej na ośmiodniowe zgrupowanie do Mysłakowic koło Karpacza. Liczę, że uda nam się zabrać na obóz całą kadrę, a wspólny pobyt zaprocentuje w lidze. Nie ukrywam, że w przyszłości – podobnie, jak w przypadku pobytu w „okręgówce” – chcielibyśmy powalczyć o awans do III ligi.
Rozmawiał Piotr Gajewski
xyz 2010-12-28 23:49:33 (cmb***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #137 0:0 zgłoś
układy układy układy