forBet promocja

Rozmowa - II liga

G. Wesołowski: Trzeba u mnie zapieprzać

2011-06-25 23:17:02 Grzegorz Wesołowski, Olimpia Elbląg, Łukasz Konończuk, Radomiak Radom

Grzegorz Wesołowski ma za sobą pracę w Ekstraklasie, ale jest przekonany, że prowadzenie Olimpii będzie dla niego sporym wyzwaniem. Fot. e-Olimpia.com

Grzegorz Wesołowski ma za sobą pracę w Ekstraklasie, ale jest przekonany, że prowadzenie Olimpii będzie dla niego sporym wyzwaniem. Fot. e-Olimpia.com

- Nie chcę opowiadać banałów, że zespół tworzy się przez pewien czas, stopniowo i systematycznie, ale na pewno trochę czasu minie nim coś uda się ukształtować. Mam nadzieję, że wystarczą nam do tego sparingi, ale na dziś niczego nie mogę zagwarantować – mówi o wyzwaniach, jakie czekają go na początku pracy z Olimpią Grzegorz Wesołowski, nowy trener elbląskiego klubu.

- Gdy zadzwonił prezes Konończuk, długo się Pan zastanawiał?

- Krótko, w zasadzie wszystko poszło z dnia na dzień. Firmom się nie odmawia. Prezes zadzwonił, na następny dzień umówiliśmy się w Elblągu na obiad i dogadaliśmy się.

- Oprócz tego, że Olimpia to świeżo upieczony I-ligowiec, co jeszcze skusiło Pana do podjęcia pracy w Elblągu?

- Jestem trenerem, to mój zawód i staram się wykonywać go jak najlepiej. Im wyżej więc pracuję, tym wyróżnienie jest większe. Tak, jak powiedziałem – Olimpia to duża firma i praca w Elblągu na pewno będzie dla mnie sporym wyzwaniem.

- Przed podpisaniem umowy pytał Pan o zdanie Tomasza Arteniuka lub Jarosława Araszkiewicza, byłych szkoleniowców Olimpii?

- Nie, rozmawiałem tylko z prezesem.

- A ma Pan zamiar zamienić dwa zdania z którymś z nich na temat zespołu?

- Raczej nie. Wiem, że często tak się robi, ale ja uważam, że każdy trener ma inne spojrzenie i zależy mi na tym, by realizować swoją wizję. Swoją, bez żadnych podpowiedzi.

- Sporo pracy - nie wiem, czy nie więcej, niż w trakcie rozgrywek – czeka Pana już przed sezonem. Z Olimpii odeszło już kilku graczy, choćby Bułka i Grocholski, a niewykluczone, że odejdą kolejni. Wygląda na to, że będzie Pan musiał zbudować zespół niemal od początku.

- Przerabiałem to już w wielu miejscach – że z „niczego”, choć to może nie najszczęśliwiej brzmi, musiałem stworzyć nowy zespół. Na odejście Grocholskiego nie miałem, niestety, wpływu. Dostał od nas propozycję, ale wybrał „lepszy chleb” w Szczecinie. Zobaczymy, czy będzie tam grał, bo Pogoń solidnie się wzmacnia i moim zdaniem może mieć z tym problem. Myślę, że u nas to miejsce by miał, a dla piłkarza właśnie możliwość grania powinna być najważniejsza.

- Wie Pan już, gdzie Olimpia ma najpoważniejsze wakaty?

- Jesteśmy właśnie w trakcie analizy. Tak jak Pan powiedział, wygląda na to, że będziemy musieli budować nowy zespół i czeka nas mnóstwo pracy.

- Mam Pan już w głowie nazwiska zawodników, których chciałby Pan ściągnąć do Olimpii?

- Mam, ale na pewno nie będę się tym chwalić w mediach, zanim wszystko nie będzie sfinalizowane. Portal dwadozera odwiedzają pewnie nie tylko kibice (śmiech).

- Wspomniał Pan o własnej wizji, a w ostatnim sezonie Olimpię prowadziło dwóch szkoleniowców o bardzo różnych wizjach. Trener Arteniuk preferował grę twardą i zdyscyplinowaną pod względem taktycznym, a Araszkiewicz dał zawodnikom więcej luzu. Do którego z tych podejść jest Panu bliżej?

- Wolałbym się na ten temat nie wypowiadać, a po prostu to pokazać. Myślę, że eksperci bardzo szybko zaobserwują i zdefiniują mój styl. Najważniejsze, by był on skuteczny. Jedno, co mogę o sobie powiedzieć, to to, że jestem zwolennikiem ciężkiej pracy. Po prostu trzeba u mnie zapieprzać.

- Większość kibiców kojarzy Pana z pracy w ŁKS Łódź i sezonu 2008/09, kiedy w pięknym stylu utrzymał Pan zespół w Ekstraklasie, zajmując 7. miejsce. Z drugiej jednak strony PZPN nie przyznał Wam wtedy licencji i spuścił Was z ligi. To musiało boleć…

- I boli nadal… Myślę, że w moim sercu wciąż jeszcze jest z tego powodu zadra. Tamtą decyzją zatrzymano kariery paru zawodników i zniszczono bardzo fajny zespół, którzy tworzyliśmy. Kto wie, gdzie byłby dziś ŁKS, gdyby nie tamta decyzja? Na szczęście ŁKS wraca teraz do Ekstraklasy, ale proszę sobie przypomnieć, że wtedy byliśmy w stanie ogrywać naprawdę wielkie firmy i uważam, że w kolejnym sezonie bylibyśmy w stanie powalczyć o wyższe cele. Czas jednak biegnie naprzód i dziś to już tylko przeszłość…

- Olimpia też ma teraz problemy z licencją na grę w I lidze. Nie boi się Pan, że koszmar powróci?

- To niezależne ode mnie, a jak nie mam na coś wpływu, to nie mogę zbyt mocno się tym przejmować. Myślę jednak, że tę licencję dostaniemy i w kwestiach organizacyjnych wszystko będzie już dobrze.

- Dlaczego po odejściu z ŁKS pracował Pan w zaledwie III-ligowym Radomiaku?

- Powiem tak: przyjąłem zasadę, że nie dzwonię po klubach i nie mówią, że będę dwa razy lepszy i dwa razy tańszy od obecnego trenera. Czekam po prostu, aż ktoś zadzwoni, dlatego, że docenia mój warsztat i dorobek. Obdzwanianie połowy Polski, żeby znaleźć pracę – to nie w moim stylu.

- W Radomiu radził Pan sobie całkiem przyzwoicie, a mimo to rozstał się Pan z zespołem po kilku miesiącach. Co się stało?

- To złożona sprawa. Rzeczywiście udało mi się tam stworzyć zalążek ciekawego zespołu, a klub ma wspaniałych kibiców. Wystarczy wspomnieć, że na derbach z Bronią było 7 tys. ludzi. Zarządzanie klubem było jednak dziwne. Prezes startował w wyborach do rady miasta i, gdy uzyskał bardzo niezadowalający wynik, zrezygnował z finansowania klubu. Zatrudniał mnie w klubie, więc… również odszedłem.

- A ostatnia praca w Lechii Tomaszów Mazowiecki?

- To epizod. Poproszono mnie o pomoc, miałem blisko do domu, a w klubie panowała bardzo fajna atmosfera. Miło wspinam ten okres, aczkolwiek – jak powiedziałem – był to tylko epizod.

- Pracując w Elblągu będzie Pan z kolei dość daleko od domu. To chyba dobrze chyba, że będzie Pan mieć u boku kogoś takiego, jak Adam Fedoruk, który z Elblągiem związany jest przez całe niemal życie?

- Właśnie z tego założenia wyszedłem, ustalając skład sztabu szkoleniowego. Znam go długo – i z boiska, i z ławki trenerskiej. On natomiast zna świetnie zespół Olimpii i mam nadzieję, że pomoże mi przy jego przebudowie.

- W Elblągu zamieszka Pan sam czy z rodziną?

- Sam. Na stałe mieszkam w Łodzi i tam zostanie moja rodzina.

- Które miejsce uzna Pan za sukces po rundzie jesiennej nadchodzącego sezonu?

- A możemy o tym porozmawiać po pierwszym meczu? Wtedy będę znać wartość zespołu i będę mógł cokolwiek powiedzieć. Tak, jak powiedział Pan na początku, część zawodników już odeszła i zespół trzeba będzie budować praktycznie od nowa. Nie chcę tu opowiadać banałów, że zespół tworzy się przez pewien czas, stopniowo i systematycznie, ale na pewno trochę czasu minie nim coś uda się ukształtować. Mam nadzieję, że wystarczą nam do tego sparingi, ale na dziś niczego nie mogę zagwarantować.

 

Rozmawiał Piotr Gajewski

Komentarze

  1. NEC & O.E 2011-06-27 00:50:55 (static.kpn.net) #5825 0:0 zgłoś

    tak mamy kompeks Ketrzyna ,Olsztyna ,Ilawy i innych miesci W i M .Czlowieku to wojewodztwo nie istnieje pilkarsko... zapamietaj to!

  2. wm 2011-06-26 22:13:44 (user-***-***-***-***.play-internet.pl) #5820 0:0 zgłoś

    macie kompleks Olsztyna i zawsze tak będzie niestety. Pierwszy komentarz to w 100% pokazuje. powodzenia w 1 lidze. bez napinki

  3. NEC & O.E 2011-06-26 18:00:45 (static.kpn.net) #5816 0:0 zgłoś

    zadowoli nas walka na 100 % w kazdy meczu !!!!

  4. OE 2011-06-26 16:10:22 (***.***.***.***) #5813 0:0 zgłoś

    Nie napinac sie :) po co wspominacie o oks?? nie ma sensu o nich pisac, sa daleko za nami i tak pozostanie :) trenerze, 10 miejsce nas zadowoli jak na beniaminka :D

  5. Ełk 2011-06-26 12:24:38 #5807 0:0 zgłoś

    POWODZENIA !!

  6. do eg 2011-06-26 12:05:23 (***.olsztyn.vectranet.pl) #5806 0:0 zgłoś

    eg żebyś się nie zesrał

  7. OE 2011-06-26 07:48:58 (***-***-***-***.adsl.inetia.pl) #5802 0:0 zgłoś

    Pierwsze wzmocnienie OE to Adrian Fedoruk . Bedzie lipa!

  8. eg 2011-06-26 07:20:29 (user-***-***-***-***.play-internet.pl) #5800 0:0 zgłoś

    Dobrze gada bd ok. ps walic olsztyn

Dodaj swój komentarz

                
#    # # #    # 
##  ## # ##  ## 
# ## # # # ## # 
#    # # #    # 
#    # # #    # 
#    # # #    #