Obecna Warmia Olsztyn to jedynie średniak "okręgówki". W połowie lat 80. jej juniorzy budzili jednak respekt nawet poza województwem, a kilku z nich zagrało później w Ekstraklasie. Dawni podopieczni trenera Mieczysława Bani spotkali się w weekend w Kortowie, by po 25 latach zagrać jak za dawnych lat.
— Spokojnie, będzie remis. Wszystko jest ustawione — żartował pod koniec meczu oldbojów Warmii na stadionie w Kortowie jeden z obserwatorów.
Nic z tego. Choć mecz miał wybitnie towarzyski charakter, to o odpuszczaniu nie mogło być mowy. Po ponad godzinie gry "Pasy" wygrały z "Żółto-Niebieskimi" 5:4.
Emocji było sporo, bo zawodnicy w pasiastych strojach (starsi, którzy w 1986 roku zostali mistrzami województwa juniorów starszych) prowadzili już 3:0, a mimo to o mało nie doszło do remisu. Wszystko za sprawą utrzymującego świetną formę Cezarego Bacy, który popisał się hat-trickiem dla młodszego zespołu "Żółto-Niebieskich" (wicemistrzowie makroregionu juniorów starszych w 1987 roku). Ostatecznie pościg się nie udał, ale końcówka meczu była niezwykle dramatyczna.
— Przyjechałem tu prosto z wczasów i zaraz z powrotem wracam nad morze — oznajmia 42-letni dziś Baca, który swego czasu był gwiazdą ekstraklasowego Stomilu i strzelał bramki warszawskiej Legii. — Teraz czeka mnie kolejny sezon w Jonkowie, gdzie jestem grającym - w razie potrzeby - trenerem.
Zdaniem Bacy fenomen dawnej Warmii polegał na specyfice czasów, w jakich jemu i kolegom przyszło wchodzić w dorosły futbol.
— Nie każdy rocznik tak się spotyka, jak te nasze dwa — uważa Baca. — To były trochę inne czasy. Większość wolnego czasu spędzało się wtedy na boisku, a nie przed telewizorem czy komputerem. Piłka była dla nas jedyną rozrywką i dawała nam dużą motywację do pracy. To był bodziec i dla nas, i dla działaczy, bo wszyscy czuliśmy, że sukcesy są w naszym zasięgu. Piłka w Olsztynie była wtedy na wysokim poziomie, a rywalizacja między Stomilem a Warmią trwała od juniora do seniora...
Podobne refleksje mają inni uczestnicy weekendowego spotkania.
— 10 lat po naszym sukcesie awansowaliśmy z seniorami Warmii do II ligi. To była fajna przygoda. Stomil grał w I lidze, Warmia w II. Trochę się działo... — wspomina mieszkający w Kętrzynie Andrzej Kłosowski, który również jest grającym trenerem. — Już drugi rok będę prowadzić B-klasowy Omet Srokowo, więc czasem się jeszcze ruszam. W sumie jednak każdy z nas się trochę zmienił - tu trochę przybyło, tam coś ubyło.
— Na początku było okej i było widać, że kiedyś nieźle graliśmy w piłkę. Później zrobiła się "rzeźnia"... — śmieje się Ireneusz Sobieski, wychowanek Warmii, a obecnie działacz i sponsor II-ligowego OKS 1945 Olsztyn. — Ostatni raz w takim gronie spotkaliśmy się pięć lat temu. Wtedy też organizatorem spotkania był trener Bania, a ja pomagałem tylko jeśli chodzi o sprzęt. Z kilkoma chłopakami mam jednak kontakt dość często. Blisko trzymam się wciąż na przykład z Krzysiem Wazią i Jasiem Prucheńskim, z którym przyjaźń przetrwała, mimo że od lat mieszka za granicą. Razem trzymaliśmy się zresztą już w tamtym zespole. Na obozach zawsze mieszkaliśmy w trójkę w pokojach i tak już zostało.
Wspomniany Prucheński, który - podobnie, jak Baca - po zakończeniu wieku juniora stał wiodącą postacią Stomilu, od kilkunastu lat mieszka w Luksemburgu. Co ciekawe, wciąż gra w piłkę (w luksemburskiej III lidze), tyle, że już nie w ataku, a w obronie.
— Dziś nie strzelałem goli, bo też grałem z tyłu. Z wiekiem trzeba się przestawiać — uśmiecha się Prucheński. I dodaje: — Mieszkam daleko, ale z kilkoma chłopakami widuję się co roku, jak tylko przyjeżdżam do Olsztyna na wakacje. Z innymi, jak Krzysiu Wazia, Irek Sobieski, Piotrek Gotowiec czy Sławek Opaliński, widuję się nawet częściej. Bardzo fajnie, że udaje nam się co jakiś czas w ten sposób zorganizować. Choć trzeba przyznać, że łatwo nie jest, bo oprócz mnie za granicą mieszka jeszcze czterech chłopaków, a część rozjechała się po Polsce.
Za granicę województwa rzuciło też trenera Banię, inicjatora kortowskiego spotkania.
— Mieszkam w stronach żony, w Trzciance — mówi szkoleniowiec. — W Olsztynie mieszka za to mój. Nadal bawię się w piłkę, choć takich wymagających trenerów, jak ja już dziś nie lubią. Wolę się więc bawić z młodzieżą, gdzie chęć do pracy jest większa. Jesienią prowadziłem jeszcze IV-ligowy MKS Ciechanów, ale rozstałem się jeszcze w trakcie rundy, a mój następca spadł z zespołem z ligi. A moi chłopcy? Co można powiedzieć o chłopakach, którzy mają po 40 lat? Bardzo fajnie grają. Niektórzy prezenują się jeszcze na tyle dobrze i mają takie sylwetki, że mogliby w lidze grać. To była specyficzna drużyna, charakterna. Zawiązało się w niej kilka przyjaźni, kilku chłopaków się wybiło. Część pomogła później Warmii awansować do II ligi. Najfajniejsze jest to, że chcą się dalej spotykać.
- Warmia "Pasy" - Warmia "Żółto-Niebiescy" 5:4
Bramki: Jerzy Uminowicz (dwie), Tomasz Kułakowski, Patryk Warykasz (samobójcza), Piotr Szcześniak - Cezary Baca (trzy) i Patryk Warykasz
"Pasy": Michał Miśkiewicz, Dariusz Kordowicki, Robert Tomczak, Tomasz Kułakowski, Piotr Antos, Piotr Szcześniak, Jarosław Sudnikiewicz, Andrzej Pietras, Andrzej Mościbrocki, Jerzy Uminowicz, Krzysztof Jabłoński, Edward Kowalski, Piotr Zelaskowski
"Żółto-Niebiescy": Arkadiusz Gołębiewski, Marek Muraszko, Janusz Prucheński, Cezary Baca, Piotr Gotowiec, Andrzej Kłosowski, Ireneusz Sobieski, Krzysztof Wazia, Adam Dziadko, Sławomir Opaliński, Adam Bugajski Patryk Warykasz
Trener: Mieczysław Bania
xxxx 2019-08-15 10:57:21 (***.***.***.***) #70644 0:0 zgłoś
Wazia stoczył się na dno. Lowelasik jeden.
tezak 2011-07-18 14:36:49 (***.olsztyn.vectranet.pl) #6860 0:0 zgłoś
no tak kiedyś byliśmy pierwszą siłą w Olsztynie i regionie, ale te czasy wrócą !