Nie żyje bramkarz Mewy Smykowo
W wypadku samochodowym zginął Patryk Zalewski, bramkarz Mewy Smykowo.
Krótko - B klasa
2011-04-19 22:33:48 Wałpusza 07 Jesionowiec, KS Łęgajny
Fot. Emil Marecki
Po druzgocącej porażce w zeszłym tygodniu z Iskrą wyszliśmy na boisku zupełnie o tym nie pamiętając, a myśląc tylko o jednym, aby odesłać KS do Łęgajn bez punktu.
Zamierzenia te udały nam się w 100 % i 3 punkty stały się naszą ”własnością”. Poprawiliśmy tym samym ten nasz bilans spotkań z KS-em oraz wydatnie nasze miejsce w tabeli. Zwycięstwo z bezpośrednim „sąsiadem”w tabeli jest bardzo ważne.
Pierwszą połowę zagraliśmy rewelacyjnie i choć gra była momentami trochę szarpana, w której było więcej walki niż płynnej gry, to za to okraszona, trzema ładnymi bramkami Wałpuszy. Pierwszą którą strzela w samo okno Michał Sikorski, zostaje mu sekundę wcześniej nagrana i idealnie wyłożona przez kapitana Roberta Kiśla. Sikorski optujący zawsze aby strzelać z daleka, mający ładnie wyłożoną piłkę oraz chwilę swobody, derza czysto i mocno, skutek 1:0.
Drugą bramkę strzela Przemek Szulkowski,mocnym i po ziemi,strzałem zaraz zza pola karnego, piłkę czubkiem buta trąca jeszcze zawodnik Łęgajn, ale ta wpada obok bezradnego bramkarza KS-u. Trzecią w tej połowie strzela Daniel Gołaszewski.Tym razem mający już trochę wcześniej dwie dogodne sytuacje do zdobycia gola, nasz 16-latek, w tej sytuacji nie chybia i pakuje piłkę do siatki Rywala.
Kiedy w przerwie trener uczula nas aby rozpocząć drugą połowę bardzo uważnie aby nie stracić bramki. Cztery minuty po jej rozpoczęciu plan trenera zostaje wypełniony. Udaje nam się zdobyć czwartą bramkę, której autorem jest Kamil Rafałowicz. Bramka ta w jakiś sposób ustawia już mecz i takim wynikiem kończy się to spotkanie.
KS walczył przez całe spotkanie i do końca nie rezygnował z prób strzelenia bramki. Tym razem nie strzelił nam żadnej, a gdy przypomnimy z jaką łatwością pakował nam je we wcześniejszych meczach, można powiedzieć, że "czasy się zmieniły". W przegranym meczu tydzień temu w Dywitach, trener nie mógł być. Wiadomo, czasami wypadki losowe lub zdarzenia rodzinne będą nas jeszcze nie raz wykluczać z meczów.
W Dywitach było to widoczne, było to widoczne i teraz, jak ważna i niebagatelna jest obecność właśnie trenera przy linii. Zwycięstwo zadedykujmy naszemu prezesowi - Piotrkowi Bambotowi, który nie mógłb być z nami. W następnej kolejności trenerowi, którego jest to pierwsze tak okazałe zwycięstwo z nami oraz właśnie sobie samym, że odpowiednie podejście do meczu z pozytywem w głowie, daje dużo i wyzwala większą wolę walki.
1:0 - Sikorski (26), 2:0 - Szulkowski (26), 3:0 - Gołaszewski (33), 4:0 - Rafałowicz (49)
Czarek Kuciński, internauta
Relację ze spotkania otrzymaliśmy od internauty. Chcesz zamieścić w serwisie dwadozera.pl swoją relację lub inną wiadomość? Napisz do nas wiadomość poprzez specjalny formularz!
Zostań fanem!
Najnowsze artykuły
Więcej z kategorii
Najpopularniejsze w ostatnim tygodniu
Artykuł nie został jeszcze skomentowany - możesz być pierwszą osobą!