Ranking UEFA 2024: kto jest na topie?
Ranking UEFA należy do jednego z najważniejszych zestawień lig piłkarskich na Starym Kontynencie....
News - Puchar Polski - I liga
2015-07-25 21:11:47 Stomil Olsztyn, Sandecja Nowy Sącz
Od drugiej połowy spotkania świeciły jupitery. Fot. Emil Marecki
Niespodziewany debiut jupiterów, udane debiuty dwóch nowych i jeszcze bardziej udane powroty dwóch starych graczy, a w efekcie pewne zwycięstwo z ligowym rywalem w Pucharze Polski. Tak najkrócej można podsumować pierwszy oficjalny mecz Stomilu w sezonie 2015/16.
Po letniej przerwie chyba wszyscy kibice na stadionie przy al. Piłsudskiego byli bardzo głodni piłki. Pierwsza połowa pucharowego starcia Stomilu z Sandecją na pewno tego głodu jednak nie zaspokoiła. Co tu dużo gadać… Z boiska wiało nudą, a podbramkowych sytuacji było jak na lekarstwo. Walki niby nie brakowało, ale podbramkowych spięć było naprawdę niewiele. Sandecja próbowała prowadzić grę, ale nie była w stanie przedrzeć się nawet w okolice bramki Piotr Skiby, a Stomil grał chyba nieco zbyt nerwowo i aż za szybko próbował finalizować akcje prostopadłym podaniem lub nie do końca przygotowaną wrzutką. Stomil grał co prawda agresywnie (szczególnie duet Grzegorz Lech – Irakli Meschia), fajnie funkcjonowały skrzydła i boki obrony (udany debiut Jarosława Ratajczaka), a także środek pola, ale z ataków gospodarzy wynikało jeszcze mniej niż z ofensywnych akcji gości.
Najwięcej emocji wzbudziła w pierwszej połowie… ulewa. Padać zaczęło około 30 minuty meczu i zostało tak już do końca. To właśnie dzięki fatalnej pogodzie doszło do, wcześniejszej niż zakładano, premiery olsztyńskich jupiterów. Ze względu na wyjątkowo mocne zachmurzenie światła nad murawą stadionu przy al. Piłsudskiego odpalono już przed drugą odsłoną pucharowego starcia.
Jupitery zdecydowanie lepiej podziałały na podopiecznych Mirosława Jabłońskiego, którzy zaczęli atakować rywali jeszcze bardziej agresywnie niż w pierwszej połowie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W ulewnym deszczu fatalnie zachował się Dawid Szufryn, który podał piłkę do pressującego Rafała Kujawy. Nowy napastnik Stomilu rzucił się w kierunku bramki, ale w ostatniej chwili dostrzegł wbiegającego z prawej strony Łukasza Suchockiego. „Suchy” dopadł do piłki, przymierzył i rąbnął pasówką po krótkim. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i wpadła do siatki przy samym oknie. Piękny gol! 1:0 i euforia na Piłsudskiego!
- Bramka mogła się podobać. Rzadko strzelam, ale jak już mi się zdarzyło, to chyba w niezłym stylu – śmiał się po meczu zadowolony „Suchy”. – Zrobiłem po bramce smoczek, bo mam w drodze dziecko. Kołyska od reszty kolegów była natomiast dla Rafała Kujawy, któremu urodziła się dziewczynka.
Kujawa, który asystował przy pierwszej bramce, odegrał kluczową rolę również przy golu nr 2. Postacią nr 1 przy drugim trafieniu był jednak Michał Trzeciakiewicz, który jeszcze w pierwszej połowie zastąpił kontuzjowanego Piotra Głowackiego. „Trzeci” zabawił się na lewym skrzydle z dwoma obrońcami Sandecji, zagrał świetną klepkę z Grzegorzem Lechem, a później dośrodkował miękko z pierwszej piłki w pole karne. Do kontującej piłki doszedł w tempo Kujawa i nie zastanawiając się, złożył się do uderzenia z woleja prawą nogą. Piłka wpadła fantastycznie, po długim rogu i… to był już nokaut dla gości z Nowego Sącza.
- Po tej drugiej bramce nasza gra siadła – nie ukrywał po meczu Robert Kasperczyk, trener Sandecji.
Trzeba mu przyznać rację, bo po drugim golu Stomil rzeczywiście mógł, już do końca meczu, bawić się z rywalem, nie martwiąc się przesadnie o dowiezienie korzystnego wyniku do końca spotkania.
W kolejnej rundzie na Stomil czeka już Śląsk Wrocław.
KLUCZOWY MOMENT
Rozpalenie jupiterów w przerwie. Światła na stadionie przy al. Piłsudskiego wyraźnie onieśmieliły gości i dodały animuszu ekipie Mirosława Jabłońskiego. Wystarczyło pięć minutek między 60 a 65 minutą, a zrobiło się „po meczu”.
POWIEDZIELI PO MECZU
Robert Kasperczyk, trener Sandecji
Jeżeli moi zawodnicy kontrolowali przebieg spotkania w pierwszej połowie i nie potrafili wykorzystać choćby jednej sytuacji, to tak to się potem kończy. Przy bramce na 0:1 był dziecinny błąd mojego piłkarza. A później, zamiast przeczekać i dążyć do wyrównania, straciliśmy kolejnego gola. Szkoda, bo po tej drugiej bramce nasza gra siadła. Dobrze, że nie stało się to w lidze. Będziemy teraz mądrzejsi.
Mirosław Jabłoński, trener Stomilu
- Wbrew pozorom wynik 2:0 nie świadczy o tym, że mecz był dla nas łatwy. Ten mecz był dla nas taką niewiadomą, bo przystąpiliśmy do niego w nowym składzie. Do końca nie wiedzieliśmy jak zespół będzie funkcjonował. W pierwszej połowie mieliśmy problemy z przeciwnikiem, nie mogliśmy skonstruować dobrej akcji. W drugiej połowie szczęście się do nas uśmiechnęło, bo zespół Sandecji popełnił błąd, który wykorzystaliśmy. To zdecydowało o wyniku meczu. Cieszymy się z awansu, ale musimy też wziąć pod uwagę mankamenty w grze, które wciąż są. W lidze nie będzie nam łatwo.
Łukasz Suchocki, pomocnik Stomilu
- Bramka mogła się podobać. Rzadko strzelam, ale jak już mi się zdarzyło, to chyba w niezłym stylu. Zrobiłem po bramce smoczek, bo mam w drodze dziecko. Kołyska od reszty kolegów była natomiast dla Rafała Kujawy, któremu urodziła się dziewczynka. Rodzina stomilowska się powiększa, i bardzo dobrze. Z mojej strony było dziś na pewno troszeczkę tremy, bo chciałem się godnie przywitać z kibicami w Olsztynie. Godnie się pożegnałem, więc zależało mi teraz również na godnym przywitaniu. Chyba wypadło całkiem nieźle. Podobnie jak światełka. Tylko sie cieszyć. Mam nadzieję, że nasz stadion będzie twierdzą nie do zdobycia.
Janusz Bucholc, kapitan i obrońca Stomilu
- Cieszymy się z awansu. Strzeliliśmy dziś bardzo ładne bramki i mam nadzieję, że podobnie będzie w lidze. Bo to jednak liga jest dla nas najważniejsza. Bardzo ważne zatem, że ten mecz zamknął się dziś w 90 minutach. Nadal musimy jednak pracować nad konsekwencją w grze.
Rafał Kujawa, napastnik Stomilu
- Lepszego debiutu nie można sobie wyobrazić. Warunki atmosferyczne dziś nie dopisywały, ale zrobiliśmy swoje.
1:0 - Suchocki (60), 2:0 - Kujawa (65)
Żółte kartki: Lech, Szymonowicz, Suchocki, Meschia (Stomil), Słaby, Baran (Stomil)
Sędziował: Idzik (Poznań)
Widzów: 2 000
Stomil: Skiba - Bucholc, Czarnecki, Remisz, Ratajczak - Suchocki, Szymonowicz, Lech (70 Paweł Głowacki), Meschia, Piotr Głowacki (20 Trzeciakiewicz) – Kujawa
Sandecja: Radliński – Danek, Szufryn, Szarek, Słaby – Dudzic, Nather (79 Piszcze), Baran, Kasprzak, Małkowski – Aleksander (65 Sobotka)
PG
Zostań fanem!
Najnowsze artykuły
Więcej z kategorii
Najpopularniejsze w ostatnim tygodniu
J 2015-07-26 09:39:01 (user-***-***-***-***.play-internet.pl) #52865 0:0 zgłoś
Gratulacje z Iławy. Fajną paczke Jabłoński zrobił w Olsztynie.
ali 2015-07-25 22:57:12 (n***-***-***.opera-mini.net) #52860 0:0 zgłoś
co sie stalo glöwce?