Mimo zrywu w końcówce spotkania, Concordia Elbląg znowu przegrała. Tym razem w Rzeszowie uległa Stali 2:3.
Jeszcze przy stanie 0:0 Tomasz Margol ze Stali obejrzał drugie żółtko i wyleciał z boiska. Trudno chyba o lepszy scenariusz, ale Concordia nie potrafiła wykorzystać i tego. Już trzy minuty później zrobiło się 1:0 dla gospodarzy, a kilka minut przed końcem pierwszej połówki bramkę na 2:0 zdobył Tomasz Persona. Wcześniej to właśnie Persona dośrodkowywał, Piotr Duda trafił w słupek, a z dobitką Konrada Macy bramkarz "Conki" nie miał już szans. 2:0 zrobiło się po technicznym strzale wspomnianego już Persony.
Na drugą połowę Concordia wyszła jakby odmieniona. Dobrą sytuację, już na początku, miał m.in. Łukasz Nadolny, ale strzelił minimalnie niecelnie. Nie poylił się za to, dobrze znany w Elblągu, Daniel Koczon (były napastnik Olimpii), który wykorzystał dośrodkowanie Macy. 3:0 - nokaut!
A jednak... nie. Najpierw, mimo olbrzymich protestów piłkarzy Concordii, arbiter nie uznał trafienia Adriana Korzeniewskiego i dopatrzył się spalonego. Elblążanie nie rezygnowali jednak do końca z walki o odrobienie strat i efekt był taki, że udało im się dwa razy zmusić do kapitulacji Tomasza Wietechę. Obie bramy sieknął Radosław Stępień, który najpierw trafił do siatki, uderzając z pola karnego, a później fantastycznie przymierzył z rzutu wolnego. Niestety, na odrobienie strat zabrakło czasu.
- Stal Rzeszów – Concordia Elbląg 3:2 (2:0)
1:0 - Maca (28), 2:0 - Persona (37), 3:0 - Koczon (77), 3:1, 3:2 - R. Stępień (84, 86)
Concordia: Zoch – Uszalewski, Lepczak, Sambor, Sadowski, Kiełtyka, Szuprytowski, A. Stępień (46 Korzeniewski), R. Stępień, Zejglic, Nadolny (74 Zabłocki)
PG
Artykuł nie został jeszcze skomentowany - możesz być pierwszą osobą!