Znowu 0:0. Olimpia królową remisów

Pięć meczów i zero porażek, ale aż cztery remisy, w tym trzy bezbramkowe - tak po meczu ze Stalą Stalowa Wola prezentuje się bilans Olimpii w trwającym sezonie. Ze Stalą w Elblągu bramek znowu zabrakło.

Spory problem Olimpia miała już przed meczem, bo ze składu niespodziewanie wypadł bramkarz Aleksiej Rogaczow. Rosyjski golkiper ma problem z mięśniami brzucha i na razie nie wiadomo, jak długo będzie pauzować. W jego miejsce zagrał Kamil Hrynowiecki i raczej nie zawiódł.

Innym debiutantem był w tym meczu napastnik Rienat Taibow, który dołączył do zespołu tuż przed meczem i praktycznie z marszu wskoczył do pierwszego składu. Na razie jednak nie błysnął.

A sam mecz? Szału nie było. Mało akcji, mało podbramkowych spięć i brak bramek. Olimpia najbliżej strzelenia gola była po uderzeniu Antona Kołosowa, a Stal naprawdę groźnie zaatakowała dwa razy - w obu przypadkach po strzałach Wojciecha Fabianowskiego. Za pierwszym razem świetnie jego uderzenie sparował jednak Hrynowiecki, a w drugiej akcji piłka o centymetry minęła słupek bramki Olimpii.

Najwięcej emocji dał kibicom arbiter, który w końcówce zaczął się gubić, czego efektem była m.in. druga żółta kartka dla Olega Ichima.

POWIEDZIELI PO MECZU.

• Mirosław Kalita, trener Stali

– Z racji tego, że nagminnie gubimy punkty u siebie, w dwóch poprzednich spotkaniach przegraliśmy, bardzo chcieliśmy wywieźć z Elbląga punkty. Udało się tylko jeden, choć uważam, że z przebiegu meczu i stworzonych sytuacji, powinny być trzy. Od dłuższego czasu kuleje u nas skuteczność, to nasz największy problem. Sam mecz raczej nie mógł się podobać publiczności. Stalowa przyjechała w konkretnym celu, ustawiła się do kontrataku, pozwalaliśmy gospodarzom rozgrywać piłkę. Olimpia szuka bardzo prostych rozwiązań, to nam ułatwiało zadanie w przeprowadzaniu kontr. Niestety przez brak precyzji, czasem ostatniego podania nie pokusiliśmy się o więcej. Szanujemy ten jeden punkt z zespołem, który do tej pory stracił jedną bramkę. Jesteśmy zadowoleni, choć pewien niedosyt pozostaje.

• Oleg Raduszko, trener Olimpii

– Widzieliśmy kilka meczów Stali i dlatego chyba pomyśleliśmy, że ogramy ich na stojąco, jak to się mówi na jednej nodze. Nie wiem, ale chyba się zawodnikom wydawało, że są wielkimi graczami i taki zespół jak Stal ograją kilkoma golami, a skończyło się na 0:0. Do każdego meczu powinno się podchodzić bardzo poważnie, z dużym zaangażowaniem, a nie przeświadczeniem o swojej wyższości i tym, że ogra się rywala na luzie. Nie wiem, ale chyba dziś uważaliśmy, że skoro rywal jest niżej w tabeli, ma mniej punktów, to nie potrafi grać w piłkę. To był błąd. Nie zgodzę się z trenerem Stali, że powinni wygrać w Elblągu. Niestety swoje dołożył dziś również sędzia, który poprowadził mecz bardzo słabo. Lubenowowi prawie urwali nogę, a sędzia nawet nie gwizdnął faulu, w drugiej połowie również nie brakowało kontrowersji, głównie jeśli chodzi o żółte kartki dla nas, których zobaczyliśmy dziś mnóstwo. W żaden sposób nie zasłużyliśmy na tyle upomnień, gra nie była brutalna i złośliwa, by sędzia pokazał tyle kartek. Nie wiem skąd takie decyzje, w tym jeszcze czerwona kartka. Czekają nas zmiany w ustawieniu i zmiany personalne przed kolejnym meczem. Są konieczne.

• Olimpia Elbląg – Stal Stalowa Wola 0:0

Żółte kartki: Lewandowski, Taibow, Scherfchen, Ichim, Nadzijewskij (Olimpia), Horajecki, Getinger, Czarny (Stal)

Czerwona kartka: Ichim (Olimpia, 85 - za drugą żółtą)

Sędziował: Załęski (Ostrołęka)

Widzów: 1 000

Olimpia: Hrynowiecki – Miecznik (46 Sedlewski), Ichim, Lewandowski, Nadzijewskij, Skokowski, Lubenow (20 Kołosow), Scherfchen, Paprocki, Ressel (80 Burzyński), Taibow (69 Raduszko)

Stal: Dydo – Kantor, Czarny, Żmuda, Sikorski, Majowicz (87 Widz), Horajecki, Kachniarz (78 Turczyn), Łanucha, Getinger (84 Popielarz), Fabianowski (75 Białek)