forBet promocja

Temat dwadozera.pl - Inne

Chory na piłkę i inne sporty

2012-02-06 22:43:25 Piotr Kulpaka, Grzegorz Kulpaka

Doktor Kulpaka podczas swojego benefisu. Fot. Emil Marecki

Doktor Kulpaka podczas swojego benefisu. Fot. Emil Marecki

W sportowym, a szczególnie w piłkarskim, środowisku Warmii i Mazur zna go chyba każdy. Zabezpieczał ważne imprezy i stawiał na nogi niejednego sportowca w regionie. W poprzedni weekend, podczas swojego benefisu, w końcu to on był głównym bohaterem. Oto Piotr Kulpaka od A do Z - lekarz, którego nazwisko nierozerwalnie wiąże się ze sportem.

 

A jak awans ze Stomilem do Ekstraklasy

To była historia po prostu niesamowita! Byliśmy wtedy na oczach i ustach tysięcy kibiców oraz na piedestale całego miasta i środowiska piłkarskiego! Równie mocno pamiętam pierwsze przygotowania do sezonu i obozy, szczególnie pobyt w Cetniewie. To było coś magicznego, jak każdy się wtedy zachowywał i do siebie odnosił. Wielkie, niepowtarzalne chwile.

 

B jak benefis

Przede wszystkim byłem tym wszystkim zaskoczony. Rzadko się zdarza, by lekarz dostąpił takiego zaszczytu, a dodatkowo jeszcze zaskoczyła mnie znakomita frekwencja. Nie spodziewałem się tylu piłkarzy, trenerów, działaczy i kibiców. Przybyło nawet czterech olimpijczyków, i wyszła duża i udana impreza!

 

B jak Białystok

Białystok i akademia to moja młodość i młodzieńcze wspomnienia. Sam byłem wtedy zawodnikiem AZS i grałem w szczypiorniaka oraz uprawiałem lekką atletykę. Posiadanie zielonego dresu podnosiło wtedy prestiż studenta. Pamiętam, że chodziłem w tym dresie z ogromną dumą.

 

C jak Czesława

To, że jest moją żoną to moje największe życiowe osiągnięcie. Poznaliśmy się w dość burzliwych okolicznościach, bo podczas… przekuwania uszu w szpitalu, ale później było już pięknie. Razem wychowaliśmy dwójkę wspaniałych synów-sportowców.

 

D jak doświadczenie

Zdobywa się je latami, a ja zdobywam je już ponad 35 lat. Przychodząc do Olsztyna miałem już pewne doświadczenie i starałem się później wykorzystywać oraz rozwijać w swoich pierwszych klubach. W Budowlanych zacząłem pracować w 1977 roku, a do piłki trafiłem chyba ze dwa lata później.

 

F jak futbol

Zaraziłem się tą dyscypliną sportu i jest to chyba choroba nieuleczalna do końca życia. Lata spędzone w Stomilu, a teraz praca w Jezioraku i Olimpii Elbląg; do tego jeszcze współpraca z masą małych klubików, które niesamowicie szanuję. Zielona murawa daje mi radość!

 

G jak Grzegorz

Urodził się w 1983 roku, do 6. roku życia miał pseudonim „Generał”, bo był naszym oczkiem w głowie i wszystkimi rządził. Dopiero, gdy pojawił się, a potem podrósł „Pepi” ta władza trochę się rozłożyła. Pamiętam, że zawsze bałem się, co będzie, gdy zagrają razem na boisku. I było tak między innymi w Czarnych Małdyty. Na szczęście Grzechu jest lewonożny i dzieliła ich cała szerokość boiska.

 

J jak Józef Łobocki

To była postać! I to nie tylko w olsztyńskiej i regionalnej piłce, ale też na parkietach i przeróżnych balach. Poza tym był naszym domownikiem. Debatując o piłce spędziliśmy wiele pięknych dni i nocy… To on wprowadzał też do piłki moich chłopaków. Wielki żal, że go już nie ma, choć odszedł też w pełni oddany piłce.

 

K jak kluby

Moim ukochanym klubem jest Stomil, ale najbardziej rodzinna atmosfera jest w Jezioraku. Brakuje tam kasy, ale sympatycznie. Fajnie pracuje się też w Elblągu, gdzie panuje piłkarska atmosfera, ale uważam, że szowinizm niektórych kibiców czasami nie pomaga. Brakuje mi niekiedy czasów, gdy pracowałem w Budowlanych. To były jednak inne kluby niż dziś…

 

L jak lekarz

Studia wybrałem z pełną świadomością, a późnie miałem to szczęście, że trafiałem na wspaniałych szefów: pasjonata sportu doktora Pimpickiego, doktora Bołoczkę, doktora Grossa. Przekazaną przez nich wiedzą wykorzystywałem później pomagając pacjentom.

 

M jak moje dyscypliny

Piłka, piłka i jeszcze raz piłka, ale doceniam też piękno innych dyscyplin. Wspaniały jest na przykład tenis stołowy, który też dane mi było poznać z bliska. Sam natomiast grałem na bramce w piłkę ręczną i, mimo niedużego wzrostu, uprawiałem rzut oszczepem. Nienajgorzej mi zresztą szło.

 

N jak najcięższa kontuzja

Całe szczęście, że byłem wtedy zastępcą ordynatora i prowadziłem własny pododdział w szpitalu kolejowym, więc mogłem szybko zareagować. Mówię oczywiście o słynnym wypadku „Bobo” Kaczmarka, „Bola” Oblewskiego i Rafała Kaczmarczyka. Opiekowałem się nimi wszystkimi, ale najmocniej ucierpiał właśnie Rafał. Sam go wtedy operowałem i miałem wielką satysfakcję, gdy przez wiele lat grał później w Stomilu, Widzewie czy Górniku. Później zresztą byłem nawet świadkiem na jego ślubie.

 

O jak Olsztyn

To po prostu moje miasto! Pamiętam, że na koniec studiów dyrektorzy szpitali przyjeżdżali do nas i zachwalali swoje miasta. W Olsztynie obiecano mi wtedy mieszkanie, ale gdy przyjechałem tylko z kołdrą, okazało się, że mieszkanie muszę… wynająć. Później trafiłem do „samotniaka”, ale nie narzekam, bo właśnie dzięki mieszkaniu tam moją żoną stała się Czesia, która – jak się później okazało – mieszkała po sąsiedzku. Generalnie Olsztyn to prześliczne i najukochańsze miasto, które zawsze wszędzie chwalę.

 

P jak pierogi

W każde święta moim naczelnym obowiązkiem jest przygotowanie pierogów pod każdą postacią. Przygotowuję ich dużo i potem trafiają do całej rodziny, do teściów i tak dalej. Najlepiej wychodzą mi pierogi z kapustą i grzybami oraz ruskie.

 

P jak „Pepi”

„Pepi” to zupełnie inny charakter niż Grzechu. „Pepi” jest niższy, ale wybuchowy i zadziora. Grzechu początkowo radził sobie zdecydowanie lepiej i jego przygoda pięknie się rozwijała, ale wybrał bardzo ciężkie studia i… wtedy właśnie wystrzelił „Pepi”. Grał Polonii warszawskiej, teraz dobrze radzi sobie w bytomskiej, ma ciekawe oferty. Całkiem niezły z niego zawodniczek!

 

R jak rodzina

Tak jak powiedziałem, żona i dzieciaki to moje największe życiowe osiągnięcia i moje szczęście. Nasza rodzina jest wybitnie sportowa, bo przecież Czesia była znakomitą gimnastyczką, a chłopaki grają w piłkę i sport wciąż przewija się u nas przez cały czas. Rodziną są też wszyscy nasi serdeczni przyjaciele i przyjaciele chłopaków – choćby „Lechu” (Grzegorz Lech – red.), którego traktuję jak trzeciego syna.

 

S jak szpitale

Najpierw pracowałem w miejskim, a potem byłem zastępcą ordynatora w kolejowym i przyjmowałem w przychodniach. Zawsze miałem jednak to szczęście, że trafiałem na wspaniałych ordynatorów, a to, że zaczynałem u doktora Pimpickiego było w ogóle ogromnym szczęściem. Były czasy, gdy – jeszcze nie mając Czesi – nie miałem co robić z czasem i  brałem na przykład 25 dyżurów.

 

S jak sport

Życiowa pasja, nie da się ukryć. Nie wyobrażam sobie nie bycia na odprawie i nie patrzenia na murawę w czasie zawodów! Sport umila mi jakoś to całe przemijanie i cały czas dodaje mi mnóstwo energii. A pomaganie sportowcom to moja największa satysfakcja!

 

T jak talent

Jestem ortopedą, więc reprezentuję specjalizację, w której bardziej liczy się potwornie ciężki wysiłek i olbrzymia praca. Ale talentu i wyobraźni zawsze trochę w medycynie potrzeba.

 

U jak ulubiony podopieczny

Nie będę ukrywać, że w Stomilu takim moim przyjacielem był wspominany już Rafał Kaczmarczyk, prawdziwa przylepa. Gdy działałem w siatkówce, świetnie współpracowało mi się natomiast z Leszkiem Urbanowiczem i Mariuszem Sordylem. Jeszcze bliższe te kontakty były jednak w sportach indywidualnych, gdzie pracuje się inaczej niż sporcie drużynowym. Tam ten kontakt i przygotowanie indywidualne są kluczowe.

 

W jak wnuczka

Długo, długo czekałem, aż wreszcie nie Grzechu, tylko „Pepi” zaskoczył i przeniósł do domu piękną Julcię. Z tego co wiem z ostatnich doniesień, właśnie zaczyna stawiać pierwsze kroki!

 

Z jak zdrowie

Odpukać, na razie dopisuje. Sam szczerze mówiąc się dziwię, że nic się mnie na razie nie czepia i ten cały wysiłek na razie jakoś źle na mnie nie wpływa. Wciąż jestem aktywny zawodowo, wciąż pracuję w ogrodzie. Nie jest źle!

 

[DOKTOR OD SPORTU]

Piotr Kulpaka urodził się 16 sierpnia 1951 roku w Grotowie, w dawnym powiecie bartoszyckim. Studiował na Akademii w Białymstoku, którą ukończył w 1977 roku. Już wtedy był ze sportem za pan brat w okresie studenckim występował na pozycji bramkarza w zespole piłki ręcznej AZS, z którym zdobył złoty i srebrny medal na Akademickich Mistrzostwach Polski. Po ukończeniu studiów rozpoczął pracę w Olsztynie: najpierw na oddziale urazowo-ortopedycznym Szpitala Miejskiego, potem na stanowisku zastępcy ordynatora na chirurgii Szpitala Kolejowego, a następnie w poradniach specjalistycznych w Olsztynie. Równolegle realizował swoje marzenia sportowe, leczył zawodników, był przy nich podczas niezliczonych imprez. Najpierw w klubie Budowlani, gdzie zajmował się nie tylko szczypiornistami, ale także przedstawicielami innych dyscyplin, m.in. kanadyjkarzami. Potem przez lata czuwał nad zdrowiem piłkarzy Stomilu, wreszcie został zaangażowany jako lekarz Ośrodka Przygotowań Olimpijskich. Tam związał się szczególnie z badmintonistami, z którymi uczestniczył w turniejach najwyższej rangi z Mistrzostwami Europy włącznie. Nawiązał współpracę z piłkarzami Jezioraka Iława, pingpongistami Morlin Ostróda i do dziś można go zobaczyć w charakterystycznym dresie na zawodach motocrossowych, taekwondo, podczas wielu imprez okolicznościowych i memoriałowych. Jego żona Czesława to była utytułowana gimnastyczka, a synowie Grzegorz i Piotr są piłkarzami. Pierwszy od wiosny będzie graczem III-ligowej Mrągowii Mrągowo, a drugi występuje w I-ligowej Polonii Bytom. W ubiegłym roku został dziadkiem małej Julii. (źródło: własne/olsztyn.eu)

Piotr Gajewski

 

Komentarze

  1. gapa 2012-02-07 13:46:02 (eft***.internetdsl.tpnet.pl) #13480 0:0 zgłoś

    Życzę zdrowia doktorze.

Dodaj swój komentarz

                    
     # #   # #    # 
     #  # #  #   #  
     #   #   ####   
     #   #   #  #   
#    #   #   #   #  
 ####    #   #    #