Mamry znowu szukają trenera

To już pewne – giżyckie Mamry będą mieć nowego trenera. W kadrze zajdzie też kilka istotnych zmian, ale wydaje się, że głównie na korzyść. Niepewna jest za to sytuacja Białorusinów, którzy jesienią nieźle prezentowali się w zespole.

W minionym roku Mamry, mimo dobrych wyników, prowadziło aż trzech trenerów: Jakub Golak, Krzysztof Wierzbicki i Sławomir Stanisławski. Ten ostatni na koniec jesieni zajął z zespołem 13., a więc – jak na beniaminka – wcale nie takie tragiczne miejsce. Mimo to, wiosną nie będzie już prowadzić klubu z Giżycka.

- Odległość ponad 100 kilometrów zrobiła swoje – przyznaje Benedykt Podgórski, prezes Mamr. – Trener, dojeżdżając z Łomży, nabijał sobie koszty, nas nie było stać na dołożenie mu do dojazdów i trzeba było coś  z tym zrobić. Rozglądamy się teraz za kimś z regionu.

Najprawdopodobniej nazwisko nowego szkoleniowca będzie znane już na początku nadchodzącego tygodnia.

Pozytywna informacja jest za to taka, że – poza Adamem Grażulewiczem, który studiuje w Olsztynie i będzie grać w Leśniku Nowe Ramuki – najprawdopodobniej zespołu nikt nie opuści.

- Adamowi nie chcieliśmy robić przeszkód i pozwoliliśmy odejść – przyznaje Podgórski. – Pewien kłopot może być jeszcze z naszymi Białorusinami. Wszyscy chcą u nas grać i my też chętnie byśmy ich zatrzymali, ale jednak ich utrzymanie generuje spore koszty. Po ich powrocie na pewno usiądziemy do rozmów.

Tyle osłabień. Wzmocnień może być o wiele więcej. Bardzo prawdopodobne jest m.in. przyjście do klubu Kamila Kalinowskiego i Krzysztofa Koleśnika z Vęgorii Węgorzewo oraz powrót do klubu doświadczonego Michała Sadłosa z Rominty Gołdap.

- Planujemy kilka ruchów, ale wiele będzie zależeć od zgody na transfer klubów, w których grają. Wszystko będzie się klarować w najbliższych dniach – zapowiada prezes Mamr.

PG