Pokonać Lecha może tylko kilka zespołów w Polsce i my do nich należymy, to duże osiągnięcie! - mówi w rozmowie z dwadozera.pl trener Miedzi Legnica Adam Fedoruk. Były zawodnik i szkoleniowiec m.in. Olimpii Elbląg i Huraganu Morąg opowiada nam o meczu ze Stomilem, zamieszaniu w Olimpii oraz o... najlepszych wąsaczach.
- Na początek wróćmy do meczu sprzed kilkunastu dni, kiedy Pański zespół przegrał z niżej notowanym Stomilem. Ta porażka przerwała świetną passę Pana drużyny.
- Każda passa ma swój początek i koniec. Passa Miedzi Legnica trwała osiem meczów bez porażki w lidze, zdobyliśmy 18 punktów oraz zwycięstwo w Pucharze Polski z Lechem Poznań (2-0). Porażka ze Stomilem 4-2 nastąpiła w trudnym dla drużyny momencie. Przed tym meczem zespół zwyciężył w sobotę w meczu z Termalicą a, potem w środę Lechem. Po pucharze mieliśmy tylko jeden dzień regeneracji i na drugi bardzo daleki wyjazd do Olsztyna. W dniu spotkania zespół nie był w stanie przez całe 90 minut grać na najwyższych obrotach. Szkoda, ale to jest kolejny materiał do przemyśleń na przyszły sezon.
- Jakie nastroje panują w Miedzi przed sobotnim meczu z Wisłą Płock?
- Cel który sobie określiliśmy przed tym meczem wyznacza kierunek myślenia, szacunek dla przeciwnika i wiara siłę zespołu. Chcemy zwyciężyć i zagrać najlepszy mecz. Wisła Płock gra ofensywną piłkę, a my lubimy grać z takimi przeciwnikami. Zapowiada się ciekawy pojedynek.
- Czy w Legnicy opadły już emocje po wygranym meczu z Lechem w Pucharze Polski? Myślicie już o następnym rywalu, czyli Arce Gdynia?
- Po zwycięstwie z Lechem emocje opadły, ale w pamięci ten mecz pozostanie na długo. To spotkanie to sygnał, że zespół zrobił duży postęp w grze. Pokonać Lecha w PP może tylko kilka zespołów w Polsce i my do nich należymy, to duże osiągnięcie. Natomiast do meczu z Arką w 1/4 Pucharze Polski jest daleka droga. Przed kolejnym meczem w pucharze czeka nas okres przygotowawczy, potem trzy mecze ligowe, więc będziemy dobrze przygotowani i wszystko może się wtedy wydarzyć.
- Z pewnością śledzi Pan losy Olimpii Elbląg. Jak Pan przyjął wiadomość o niespodziewanym zwolnieniu Raduszki i całym zamieszaniu, które dzięki tej decyzji powstało?
- Śledzę wiadomości z Elbląga, ale niestety nie znam szczegółów tej sprawy. Zmiana trenera to zawsze trudny moment dla klubu i drużyny. Cieszę się, że zespół się szybko podniósł i zaczął zdobywać punkty. W Elblągu są kibice i jest potencjał piłkarski na drugą ligę.
- Czy w Miedzi też wprowadził Pan styl "pozytywnej agresji", który sprawdzał się w prowadzonym przez Pana nie tak dawno Barkasie Tolkmicko?
- Pozytywna agresja to inaczej pressing na zawodnika z piłką. Jest to podstawa gry w defensywie po staracie piłki. Jestem zwolennikiem agresywnej gry w defensywie i każdy zespół, który będę prowadził będzie tak grał. Piękne są akcje ofensywne, strzały i dośrodkowania, ale mecz piłkarski to też twarda i nieustępliwa gra w obronie. Odbiór piłki też może być piękny.
- Skoro jesteśmy już przy Barkasie, czy mógłby Pan zdradzić kulisy rozstania z tą drużyną? Rundę Pana zespół miał znakomitą, a potem...
- W zespołach czwartej ligi panują inne zasady niż w Ekstraklasie czy w pierwszej lidze. Na tym poziomie o wszystkim decyduje jeden człowiek. Po pierwszej porażce prezes doszedł do wniosku, że potrzebna jest zmiana trenera i tak też się stało. Rozstaliśmy się w zgodzie, po miesiącu przerwy otrzymałem ofertę pracy z trzecioligowego Huraganu Morąg. Trener powinien mieć zawsze spakowaną walizkę.
- Kilka dni temu znalazł się Pan w 11-stce "wąsaczy" Canal+. Obok Pana pojawiły się m.in. tacy zawodnicy jak Józef Młynarczyk, Leszek Pisz, Robert Gadocha czy Zbigniew Boniek. Dobre towarzystwo!
- Jak najbardziej! To wielkie wyróżnienie! Młynarczyk. Boniek, Gadocha, Fedoruk, Pisz... To śmierdzi medalem na mistrzotw świata… „Wąsaczy”! (śmiech).
rozmawiał Paweł Sławiński
Artykuł nie został jeszcze skomentowany - możesz być pierwszą osobą!