Ma na koncie 135 spotkań w Ekstraklasie, a dzięki grze w piłkę zwiedził Polskę wzdłuż i wszerz. Mimo to po zakończeniu kariery chce odejść od piłki. Ale to jeszcze nie teraz. - Mam nadzieję, że na koniec przygody z piłką uda mi się osiągnąć sukces z Olimpią i awansować z nią do I ligi – oznajmia 36-letni Grzegorz Skwara, który bez wątpienia będzie wiosną jedna z barwniejszych postaci II ligi.
- Miał Pan kartę na ręku i mógł wybrać dowolny klub. Dlaczego zdecydował się Pan zakotwiczyć akurat w Olimpii?
- Dostałem ciekawą propozycję od trenera, przyjechałem i nie żałuję. Olimpia jest wysoko w tabeli i wiosną na pewno będziemy o coś grać. Nie ukrywam, że inne propozycje też miałem, ale zdecydowałem się podpisać umowę w Elblągu i nie żałuję.
- Dlaczego jesienią w MKS Kluczbork grał Pan tak mało?
- Trudne pytanie, bo powiem Panu szczerze, że nie wiem. Zresztą… trener Kowalski pewnie też nie wie. Na treningach prezentowałem się dobrze, trener chwalił, a jak przychodził mecz, to była ława. Starałem się, jak mogłem, ale do dziś nie znam odpowiedzi na pytanie, dlaczego nie grałem. Uważam, że trener nie dał mi prawdziwej szansy, a niektórzy – na pewno nie prezentujący się lepiej – dostawali szansę co tydzień.
- Może Pan grać w ataku, w pomocy lub między liniami. Gdzie widzi Pan dla siebie miejsce w Olimpii?
- Myślę, że gra w pomocy jest dla mnie optymalna. Dobrze się tam czuję i potrafię dograć niezłą piłkę. Tak widzi mnie też trener. Z drugiej strony wiadomo, że wolę mieć więcej zadań ofensywnych, niż defensywnych, więc pewnie z przodu też będzie mnie widać.
- Mimo niepozornej postury zawsze uchodził Pan za gracza obdarzonego charyzmą. W Olimpii też chciałby się Pan stać jednym z liderów?
- Myślę, że jestem nowym zawodnikiem i na razie nie zamierzam nikim rządzić. Zamierzam raczej pomóc kolegom. Niektórym na pewno jednak coś podpowiem, tak by ich przygoda potoczyła się w dobrym kierunku.
- W Pana piłkarskiej przygodzie jest za to jeden epizod, o którym na pewno chciałby Pan zapomnieć. Mam na myśli udział w aferze korupcyjnej. Ta sprawa została już zamknięta?
- Można powiedzieć, że sprawa się rozwiązała. Nie mówię, że mam czyste sumienie i w niczym nie uczestniczyłem. Nie. Ale to już przeszłość, a papiery mam, można powiedzieć, wyczyszczone.
- Zjeździł Pan Polskę wzdłuż i wszerz, grając niemal w każdym regionie kraju. Zastanawiał się Pan już, gdzie osiądzie po zakończeniu gry w piłkę?
- W tym rejonie jeszcze nie byłem [śmiech – przyp. red.]. Rzeczywiście, życie piłkarskie jest takie, że raz gra się tu, raz tam. Mam nadzieję, że teraz, na koniec przygody z piłką uda mi się osiągnąć sukces z Olimpią i awansować z nią do I ligi. A potem? Myślę o, niezwiązanym z piłką, wyjeździe zagranicznym. Planuję to od dłuższego czasu, ale ciągle przekładam…
- Mnie, mimo wszystko, zawsze będzie się Pan kojarzyć z Rakowem Częstochowa. Co słychać w tym klubie?
- Ostatnio nie mam z Rakowem żadnego kontaktu. Po moim nieudanym, jak twierdzą kibice, ostatnim pobycie w tym klubie nic mnie z tym klubem nie łączy. Kibice mają trochę, bo – mimo szansy – nie awansowaliśmy do I ligi, ale… było, minęło… Z Rakowem na dziś nie mam nic wspólnego.
Rozmawiał Piotr Gajewski
skad 2011-01-18 18:10:43 (host-***-***-***-***.olsztyn.mm.pl) #542 0:0 zgłoś
Niech pan sie kur.. bramkarza spyta! ;) mocny gosc
Paparazzi 2011-01-15 14:34:16 #485 0:0 zgłoś
he he Grzesiu załatwi Olimpię jak Raków z awansem. I skubnie bukmacherów po kieszeni...