- Nie bardzo wychodzi nam jeszcze szybkie granie klepką, łącznie z wymiana pozycji. Mamy chyba jeszcze stare nawyki z A-klasy, czyli: „kopnij i biegnij” – twierdzi ze śmiechem 32-letni Mariusz Efczyński, weteran Polonii Iłowo, która po jesieni plasuje się w grupie 2 „okręgówki” tuż za prowadzącą dwójką.
- Co sądzi Pan o grze Polonii w minionej rundzie?
- Sądzę iż runda w naszym wykonaniu była całkiem udana, mimo że pogubiliśmy w niektórych meczach punkty. Z drugiej strony odrabialiśmy to jednak z teoretycznie mocniejszymi rywalami. Jeżeli chodzi o samą grę, to jak na razie słabo wyglądały mecze na własnym terenie i trzeba to będzie stanowczo poprawić.
- Najlepszy i najgorszy mecz Polonii w rundzie?
- W moim odczuciu najlepszy mecz odbył się w Olsztynku. Trener dobrze to ustawił taktycznie, a my w stu procentach wykonaliśmy jego założenia. Piękna murawa pozwoliła grać piłką. Ale takich meczów jak w Olsztynku było kilka – na przykład Łukta, Kurzętnik. Najsłabszy mecz to oczywiście ten przegrany u siebie z Zalewem, kiedy oddaliśmy punkty bez większej walki. Z Narzymiem też nie pokazaliśmy się z najlepszej strony.
- Jak ocenia Pan metody trenerskie Krzysztofa Pieckowskiego?
- Nie będę oceniał trenera, bo chcę jeszcze trochę pograć (śmiech). A tak na poważnie, myślę, że współpraca trenera z chłopcami układa się bardzo fajnie. Na pewno, jak wznowimy treningi w zimowym okresie przygotowawczym, trener nam pokaże co potrafi (śmiech).
- Przed ważnym meczem trema czy pozytywna mobilizacja?
- Widzę po niektórych zawodnikach, że ważny mecz, na przykład derby, ich troszkę paraliżuje. Akurat w moim przypadku działa to jednak mobilizująco.
- Pierwszy skład czy wejście z ławki?
- Wiadomo, że każdy z zawodników trenuje i walczy o pierwszy skład. Tak samo jest i w moim przypadku. Ale tragedii nie ma, jak się zasiądzie na ławce. Jest to klub amatorski i każdy kto trenuje powinien mieć szansę na grę.
- Czy widzi Pan Iłowiankę w IV lidze?
- Jeżeli chodzi o to, czy możemy awansować, to myślę że trzeba troszkę więcej dać z siebie i wtedy jest to całkiem możliwe. Natomiast jeżeli chodzi o byt w IV lidze, to już inna bajka… Nie wiem, czy mamy wystarczającą kadrę, ażeby tam na dłużej „zamieszkać”. Ale na razie o tym nie myślmy, tylko grajmy, a czas pokaże.
- Kto według Pana jest najlepszym graczem iłowskiej Polonii?
- Myślę że każdy nasz zawodnik ma swoje walory, i że mniej więcej wszyscy grają na tym samym bądź zbliżonym poziomie. Jednakże bardzo podoba mi się mieszanka rutyny i młodości w linii obrony. Mam na myśli trenera i „Kalę” (Patryka Orzechowskiego – przyp. red.). Dobrze to funkcjonowało.
- Odpowiada Panu obecna pozycja na boisku?
- Zakończyłem sezon na prawej pomocy, ale była także lewa pomoc i - przez dłuższy okres - środek pomocy. Ale myślę, że boki pomocy są dla mnie bardziej odpowiednim miejscem.
- Co by Pan zmienił w grze Polonii na wiosnę?
- Jeżeli chodzi o naszą grę, to nie bardzo wychodzi nam jeszcze szybkie granie klepką, łącznie z wymiana pozycji. Mamy chyba jeszcze stare nawyki z A-klasy, czyli: „kopnij i biegnij” (śmiech). Ale trener też to widzi i już nad tym pracuje.
- Czego życzyłby Pan sobie przed nową rundą?
- Wiadoma rzecz - awansu! Trzeba grac o jakieś wyższe cele, a nie o utrzymanie (śmiech)!
- Jak podoba się Panu atmosfera na meczach w Iłowie?
- Atmosfera na meczach jest dobra. Przychodzi sporo kibiców, chyba najwięcej w lidze. I tu właśnie chciałbym podziękować wszystkim kibicom za wspomaganie nas swoja obecnością na meczach. Bo jeżeli jest dla kogo grać, to się chce grac. A już mecz derbowy to był ewenement na skalę światową (śmiech)!
Rozmawiała Edyta Borkowska
Artykuł nie został jeszcze skomentowany - możesz być pierwszą osobą!