Udanie zakończyli rozgrywki ligowe w tym roku gracze Stomilu. W Nowym Sączu piłkarze Mirosława Jabłońskiego pokonali tamtejszą Sandecję 2:0.
Ostatni raz Sandecja pokonała Stomil w październiku 2013 roku. Od tamtego momentu trzykrotnie mecze kończyły się podziałem punktów oraz dwa razy górą okazywali się olsztynianie. Mimo, iż Stomil przed tym spotkaniem znajdował się na piątej lokacie, a Sandecja na czternastej pozycji to jednak obydwie ekipy nie zbyt dobrze radziły sobie ostatnio. Piłkarze Mirosława Jabłońskiego po trzech udanych spotkaniach przegrali dwa ostatnie mecze, a gracze Roberta Kasperczyka czekali na zwycięstwo od trzech serii gier.
Stomil przystąpił do spotkania bez kontuzjowanych Łukasza Suchockiego i Tsubasy Nishiego. U gospodarzy po kontuzji powrócił m.in. znany z występów w olsztyńskim zespole Ukrainiec Witalij Berezowskyj (uraz mięśnia). Robert Kasperczyk przyznał, iż obecność tego zawodnika może mieć duży wpływ na poprawę jakości gry w defensywie Sandecji.
Niewiele brakowało, a mecz... nie odbyłby się. Obfite opady śniegu spowodowały, że na mniej więcej dwie godziny płyta boiska Sandecji zaczęła przypominać plac z dużą warstwą białego puchu. Były spekulacje, aby mecz odbył się następnego dnia w okolicach południa. Ostatecznie sędzia Łukasz Szczech wraz z obserwatorem postawnowili, iż obie ekipy rozegrają przy niekorzystnych warunkach spotkanie. Mecz co kilkanaście minut był przerywany, aby służby porządkowe mogły odśnieżyć linię boiska. Kilka razy dochodziło do takich sytuacji, że Panowie z łopatami w trakcie niektórych akcji odgarniali śnieg.
W czternastej minucie spotkania Paweł Łukasik uderzeniem z dwudziestego metra pokonał Łukasza Radlińskiego, który mógł go pokonać ponownie tuż przed upływem pierwszej minuty drugiej połowy, ale najpierw trafił z bliskiej odległości wprost w golkipera Sandecji, a dobitka po wyślizgnięciu się piłki z rąk Radlińskiego zakończyła się na uderzeniu futbolówki w słupek. Podczas pierwszej połowy przewagę mieli gracze Roberta Kasperczyka, ale to Stomil schodził do szatni z jednobramkowym prowadzeniem.
Drugą odsłonę meczu można podsumować tak, że Sandecja grała, a Stomil strzelał. W 76. minucie po centrze z lewej strony boiska Rafał Kujawa wymanewrował obrońców gospodarzy i wpadkował piłkę w górny róg bramki Łukasza Radlińskiego. Gospodarze wymarzoną sytuację do zdobycia bramki kontaktowej mieli przed upływem 80. minuty. Wtedy to Stomil od utraty gola uratowała świetna interwencja Piotra Skiby, który wybronił strzał Arkadiusza Aleksadra zmierzający w okienko bramki. W zawodnika piłki ręcznej "zabawił się" w doliczonym czasie gry Čtvrtníček strzelając gola... ręką. Oczywiście ewidentne zagranie zostało zauważone przed arbitrów.
Wypowiedzieli się po meczu:
Witalij Berezowskyj, były zawodnik Stomilu obecnie występujący w Sandecji Nowy Sącz
- Nie wiem dlaczego gra się w takich warunkach. Jest wtedy wielkie prawdopodobieństwo, że ktoś dozna kontuzji. Gratuluję Stomilowi zwycięstwa, bo walczył do końca i zdobył upragnione trzy punkty
Robert Kasperczyk, trener Sandecji Nowy Sącz
- Ten mecz był wypadkową całego mikrocyklu, jaki mieliśmy w tym tygodniu. Po spadku temperatury, kiedy nocne przymrozki dały o sobie znać zrobiliśmy improwizowany mikrocykl, gdzie nie mogłem jako trener skorzystać np. ze sztucznej nawierzchni. Cieszyliśmy się, że temperatura troszkę się podniesie, że boisko będzie dawać jakąś przyczepność. Okazało się, że przed pierwszym gwizdkiem zaczął padać śnieg. Ciężko jest mówić o meczu. Gratuluję trenerowi Jabłońskiemu zwycięstwa w tak trudnych warunkach. Sparingów się nie gra w takich warunkach, a co dopiero mecz ligowy. Ktoś, kto podjął decyzję dziś, aby zagrać, naraził się na śmieszność.
Mirosław Jabłoński, trener Stomilu Olsztyn
- Ten mecz nie powinien się odbyć, bowiem warunki były anormalne do grania. Trudno było tutaj mówić o grze w piłkę. Było to jedynie kopanie piłki do przodu w pole karne przeciwnika i tam starać się wykorzystać jakiś błąd obrońców. Muszę pochwalić naszą grę w defensywie kolejny raz. Bardzo dobrze radziliśmy sobie w tych trudnych warunkach i dzięki temu udało nam się ten mecz wygrać. Napór gospodarz był bardzo duży. W podobnych warunkach - tylko, że na wodzie i błocie - straciliśmy punkty z Bełchatowem. Końcówka sezonu czasem taka jest, że gra się w ekstremalnych warunkach.
- Sandecja Nowy Sącz - Stomil Olsztyn 0:2 (0:1)
0:1 - Łukasik (14), 0:2 - Kujawa (76)
Sandecja Nowy Sącz: Radliński - Berezowśkyj (60 Armand Ella), Szarek, Baran, Słaby, Kasprzak, Nowak (46 Čtvrtníček), Náther, Małkowski, Szczepański (48 Piszczek), Aleksander
Stomil Olsztyn: Skiba - Bucholc, Czarnecki, Remisz, Ratajczak, Paweł Głowacki, Szymonowicz, Lech, Łukasik (82 Chałas), Żwir (71 Trzeciakiewicz), Kujawa (90 Bartkowski)
Żółte kartki: Náther, Čtvrtníček (Sandencja) - Bucholc (Stomil)
Sędziował: Łukasz Szczech (Warszawa)
Paju
http://dwadozera.pl/Sandecja-Nowy-Sacz-Stomil-Olsztyn-02,g923.html
Mr 2015-12-01 18:42:57 (agiw***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #55367 0:0 zgłoś
Królowie,za taką kasę grają ze czapki z głów.
gostek 2015-11-29 18:32:07 (***.dzialdowo.vectranet.pl) #55349 0:0 zgłoś
Wiadomo o jakichś wzmocnieniach w zespołach 3 ligowych