Wynik? Taki sam jak tydzień wcześniej w Gdyni z Arką. Styl? Dużo słabszy, to na pewno nie było „soczyste zwycięstwo”. Ale… kto będzie o tym pamiętać na koniec rozgrywek? Stomil Olsztyn pokonał 1:0 MKS Kluczbork i wskoczył na 4. miejsce w I-ligowej tabeli.
To nie było porywające spotkanie. Tempo nie powalało od pierwszej do ostatniej minuty, a sytuacji z obu stron nie było zbyt wiele. Wynik mógł być co prawda wyższy, ale trudno mówić w tym przypadku o „festiwalu niewykorzystanych okazji”. Przetrzebiony kontuzjami Stomil wygrał jednak zasłużenie, choć trzeba zaznaczyć, że niezbyt pewnie.
„Niezbyt pewnie” było jednak na własne życzenie. W drugiej połowie bowiem Stomil zamiast kontrolować przebieg meczu i „grać swoje” cofał się bardzo głęboko, kilkukrotnie dopuszczając do niepotrzebnego zamieszania pod własną bramką. Za dużo było tzw. wybijanki i nerwowości, za mało spokoju i szanowania piłki. Bardzo gorąco pod bramką Piotra Skiby było jednak tylko dwa razy – po strzale głową Roberta Brzęczka w 86 min. spotkania i na początku drugiej połowy, kiedy bramkarza Stomilu zmusił do interwencji Michał Kojder.
Stomil zagrażał bramce gości zdecydowanie częściej, głównie po kontrach lub strzałach z dystansu. To właśnie po szybkiej akcji z dwoma prostopadłymi podaniami, pod sam koniec pierwszej połowy, Stomil wyszedł w tym meczu na prowadzenie. Tomek Chałas wyszedł sam na sam z Oskarem Pogorzelcem i, mijając bramkarza, padł na murawę. Sędzia Artur Aluszyk nie miał wątpliwości i wskazał na wapno. Jedenastkę natomiast pewnie wykorzystał Rafał Kujawa, choć Pogorzelec idealnie wyczuł jego intencje.
- Czułem się dziś na siłach, więc postanowiłem podejść do karnego. Grzesiek Lech nie miał nic przeciwko, bo nie mamy ustalonych wykonawców rzutów karnych aż tak sztywno – tłumaczył po meczu strzelec jedynej bramki.
Trener Mirosław Jabłoński cieszył się natomiast, że jedenastkę udało się wywalczyć po akcji doskonalonej podczas treningów.
- Tomek (Chałas – red.) wyszedł do piłki dokładnie tak jak rozrysowaliśmy to sobie dziś na odprawie. Bramki co prawda nie strzelił, ale to właśnie z akcji był nasz rzut karny – podkreślał po meczu szkoleniowiec Stomilu.
- Najważniejszy był dziś końcowy rezultat. Pod koniec było może troszeczkę problemów, ale to już historia – komentował wspomniany przez trenera Chałas.
- Stomil Olsztyn – MKS Kluczbork 1:0 (1:0)
1:0 – Kujawa (44 k)
Żółte kartki: Czarnecki (Stomil), Brodziński, Kojder (MKS)
Sędziował: Aluszyk (Szczecin)
Widzów: 2 000
Stomil: Skiba – Bucholc, Czarnecki, Wełna, Ratajczak, Suchocki, Szymonowicz, Lech, Żwir (90 Trzeciakiewicz), Chałas (67 Nishi), Kujawa
MKS: Pogorzelec – Orłowicz, Brodziński, Gierak, Uszalewski, Niziołek, Kasperkiewicz, Nowacki (71 Swędrowski), Kowalczyk, Nitkiewicz (46 Brzęczek), Kojder (72 Deja)
http://dwadozera.pl/Stomil-Olsztyn-MKS-Kluczbork-10,g916.html
PG
Artykuł nie został jeszcze skomentowany - możesz być pierwszą osobą!