M. Rabczuk: Stać nas na więcej

- Myślę, że awansują Rominta i rezerwy Stomilu. Spadną natomiast Nidzica i Ełk. A zaskoczy Victoria Bartoszyce, która awansuje jeszcze o kilka oczek w tabeli – prognozuje Marek Rabczuk, trener właśnie IV-ligowej Victorii.

- Jak wygląda sytuacja kadrowa zespołu na kilkanaście dni przed startem ligi?

- W chwili obecnej nasza kadra liczy 22 zawodników, z czego dwóch zawodników nie jest jeszcze potwierdzonych. Ale wszystko jest na dobrej drodze, aby zostali zawodnikami Victorii. Niestety, nie udało nam się jednak pozyskać doświadczonego zawodnika, który miał być dużym wzmocnieniem dla naszej drużyny.

- Czy nie myśleliście o zawodnikach zagranicznych? W końcu Bartoszyce leżą blisko granicy.

- Nie, za mojej kadencji nie było nigdy rozmów na temat zawodników zza wschodniej granicy.

- Proszę powiedzieć, jak wygląda u Was praca z młodzieżą? W ostatnich czasach nie słychać o zawodnikach z Bartoszyc, którzy graliby chociażby w II lidze.

- W Bartoszycach jest dużo zdolnej młodzieży, jednakże, niestety, w ostatnim czasie coraz mniej młodych chłopaków chce grać w piłkę na poważnie. Wpływ na to ma na pewno fakt, że w Bartoszycach działa kilka stowarzyszeń, reprezentujących różne dyscypliny sportu i, być może, wiele talentów stawia na co innego. Na przykład biega lub podnosi ciężary.

- W Pańskiej drużynie występuje kilku doświadczonych zawodników, m.in. Przemysław Mazurek, który od lat jest motorem napędowym Victorii.

- Zgadza się, są w drużynie zawodnicy z dużym doświadczeniem tak jak chociażby Przemek Mazurek, Jan Kadziewicz czy Kamil Szajda albo Kamil Jaworski. I właśnie na tych zawodnikach opiera się nasza drużyna, wspierana przez młodszych kolegów.

- Jakie widzi Pan perspektywy rozwoju drużyny z Bartoszyc?

- Niestety, fundusze nie pozwalają nam na to, aby wzmacniać się zawodnikami z wyższych lig, dlatego bazujemy na zawodnikach z Bartoszyc i ewentualnie drużyn z pobliskich miejscowości.

- W ostatnim sparingu z Pisą Barczewo wszystkie trzy bramki dla pańskiego zespołu zdobył Mateusz Zawadzki. Czyżby Mazurek mógł spać spokojnie?

- Faktycznie Mateusz coraz częściej strzela bramki. Ten chłopak zrobił w ostatnim czasie duże postępy i na pewno jest bardzo wartościowym zawodnikiem.

- A jak ocenia Pan IV ligę? Kto poleci, a kto awansuje? Kto najbardziej zaskoczy?

- Myślę, że awansują Rominta i rezerwy Stomilu. Spadną natomiast Nidzica i Ełk. A zaskoczy Victoria Bartoszyce, która awansuje jeszcze o kilka oczek w tabeli.

- Wiosną Victoria będzie uczestniczyć również w Wojewódzkim Pucharze Polski, w którym zmierzycie się z będącą na fali drużyną z Korsz. Widzi Pan realne szanse na pokonanie III-ligowca?

- Na pewno nie jesteśmy faworytem w tym spotkaniu, ale nie mamy nic do stracenia i każdy wynik inny niż zwycięstwo Korsz będzie niespodzianką. A jak widać po zwycięstwie w WPP z wyżej notowaną Granicą Kętrzyn, stać nas na niespodzianki.

- Jest Pan zadowolony z okresu przygotowawczego?

- Z okresu przygotowawczego jestem w miarę zadowolony, chociaż, niestety, w kilku sparingach nie mogłem skorzystać ze wszystkich zawodników.

- Na koniec spytam jeszcze o punkt wyjścia, czyli dorobek punktowy z jesieni. Jest Pan z tego dorobku zadowolony?

- Nie jest źle, ale na pewno stać nas było na zdobycie jeszcze kilku oczek więcej. Na przykład z Nidzicą, Łuktą czy DKS Dobre Miasto. Ale myślę, że bardzo duży wpływ na to miały kontuzje, jakie nękały nas w początkowej fazie rozgrywek, kiedy to ze składu wypadli Mateusz Łażewski, Jan Kadziewicz, Marek Milczarek, Kamil Jaworski. To spowodowało duże roszady w naszym składzie, które odbiły się na wynikach.

Rozmawiał Boateng