- Tarć między nami żadnych nie ma. A kiedyś ktoś powiedział, że wszystko będzie dobrze, dopóki Machiński z Marusą się nie pokłócą – śmieje się Przemysław Marusa, który wspólnie z Krzysztofem Machińskim będzie prowadzić wiosną II-ligową Concordię Elbląg. Dwadozera.pl również udzielili wywiadu jako trenerski tandem.
- Concordia ma już zamkniętą kadrę na wiosnę czy jednak jeszcze nie do końca?
Przemysław Marusa: - W zasadzie kadrę mamy zamkniętą. Mamy tylko problem z młodzieżowcami, gdyż młodzieżowców, którzy są w kadrze i są gotowi do gry w II lidze jest w chwili obecnej trzech. Czwarty, Szmydt, jest kontuzjowany.
Krzysztof Machiński: - Na szczęście wraca już do treningów, ale na razie powoli. Będziemy mogli na niego liczyć dopiero za jakiś miesiąc.
- Krótko mówiąc, szukacie jeszcze młodzieżowca, który zwiększyłby rywalizację.
P.M.: - Tak. Szukamy młodzieżowca-napastnika i stąd też obecność w składzie w ostatnim sparingu Michała Kępki. To chłopak z Legii i chcemy mu się poprzyglądać do końca tygodnia, do meczu ze Stomilem. Być może go zaangażujemy. Reszta pozycji jest już obsadzona.
- Pod względem kadrowym tej zimy nie straciliście. Powiedziałbym nawet, że trochę się uzbroiliście. Chcecie powalczyć o coś więcej, niż środek tabeli?
P.M.: - Mówmy realnie: każdy gra o to, żeby poprawić swoje miejsce po jesieni i my też będziemy grać o to, żeby być jak najwyżej w tabeli. Realnie myślimy jednak o miejscach 5-8. To jest w naszym zasięgu. A jeżeli wyjdzie coś więcej, myślę, że wszyscy wokół będą zadowoleni. Łącznie z nami.
- Ale temu, że chcecie być pierwszą siłą Elbląga, to już nie zaprzeczycie.
K.M.: - Na tę chwilę tak może być, ale generalnie nie można jednoznacznie powiedzieć, że jesteśmy największą siłą elbląskiej piłki. Zresztą nawet wiosna czeka nas bardzo trudna. Mamy ciężkie wyjazdy, dojdą kartki, a na dodatek, tak jak powiedział Przemek, mogą być kłopoty z młodzieżowcami. Tak więc na razie w hurraoptymizm nie popadamy. Bez szaleństw. Nawet teraz, gdy do ligi zostało już tylko kilkanaście dni, wciąż w naszych głowach pojawiają się pewne znaki zapytania i wciąż widzimy w zespole pewne niejasności.
- Za sukces zimy można uznać na pewno fakt, że w klubie została zdolna młodzież: Sadowski, Bogdanowicz, Kiełtyka…
K.M.: - Oj, właśnie z tym Sadowskim, to wyszedł nam pewien problem, bo wrócił on z Bełchatowa z kontuzją. I przez trzy tygodnie mieliśmy go wyłączonego z treningów.
- Testowanie w Ekstraklasie wyszło mu trochę bokiem…
K.M.: - Tak jest. Cóż po tym, że Bełchatów zapowiedział, że zwróci koszty leczenia, skoro my nie mamy zawodnika na blisko 30 jednostkach treningowych?
P.M.: - W tym czasie był obóz, trenowaliśmy dwa razy dziennie. Wyszło pechowo.
K.M.: - Na pewno chcemy, żeby Sadowski wrócił jak najszybciej do gry, bo rozwiązuje on nam pewne tematy z tyłu. I to mocno.
- Co będzie największym atutem Concordii wiosną? Ja
K.M.: - Myślę, że zespołowość. To przede wszystkim. To zresztą było atutem drużyny do tej pory. Nie mamy jakichś mega zawodników, ale wyrównaną kadrę, która wspólnie potrafi coś zrobić.
- Nie brakuje Wam w zespole lidera? Takiego jednego albo dwóch bardziej doświadczonych graczy, którzy byliby w stanie ciągnąć wózek?
P.M.: - Niektórym chłopakom nie można tego odmówić. Takim liderem jest na pewno kapitan zespołu Tomek Wiercioch. Może nie widać tego tak mocno na boisku, bo Tomek nie pokrzykuje na innych i nie rzuca się w oczy od razu. Niemniej jednak, kiedy jest potrzebny i musi powiedzieć w szatni coś mocniej, wywiązuje się z tej roli super. Szukanie lidera na siłę jest bez sensu. Myślę za to, że jeżeli chodzi o nasze wzmocnienia, sporo do zespołu wniesie Jakub Zabłocki.
- To zawodnik z ekstraklasową przeszłością.
P.M.: - Tak. I liczymy, że będzie ciągnąć zespół do przodu. On może się stać ważną postacią, ale, tak jak powiedziałem, lider musi się wykreować sam. Nie może być tak, że to my powiemy: „Słuchaj, musisz być liderem zespołu”. To w życiu nie przejdzie.
- Dobra, to pogadajmy jeszcze o sparingach. Były lepsze, ale były też i niepokojące chwile. Jak Wy oceniacie okres przygotowawczy w wykonaniu Concordii?
K.M.: - Każdy mecz kontrolny przynosi jakieś emocje i refleksje. W niektórych było na pewno więcej tych dobrych, w innych trochę więcej złych. Od środowego meczu z Działdowem na pewno widać progres. Wcześniej wszystko było przeplatane lepszą i gorszą grą. Później też miewaliśmy momenty słabości, szczególnie na początkach spotkań, ale cały czas staramy się to eliminować.
- P.M.: - Od zeszłej środy, czyli wspomnianego meczu ze Startem Działdowo, gramy, można powiedzieć w systemie meczowym. Wcześniej wymiar minutowy gry poszczególnych zawodników był rozdzielony mniej więcej na pół. Przyglądaliśmy się wtedy zawodnikom, obserwowaliśmy ich poziom sportowy. Teraz jesteśmy już na etapie szlifowania. W grach kontrolnych wychodzą w składzie ci zawodnicy, którzy na dany moment lepiej wyglądają. I tak samo będzie w lidze. Nie będzie żelaznej jedenastki Concordii Elbląg, który zawsze będzie mieć plac w pierwszym składzie. Cały czas trzeba obserwować zawodników – jak, który wygląda. Ci, którzy będą w najlepszej dyspozycji będą grać. Tak to wygląda. A z meczów kontrolnych, które rozegraliśmy najsłabszy był ten z Olimpią 2004, który nam ewidentnie nie wyszedł. Ciężko nawet szukać przyczyn tego, że się tak stało. To był po prostu nasz najsłabszy mecz i jesteśmy z niego wybitnie niezadowoleni. A w reszcie spotkań, nawet tych przegranych, można doszukiwać się sporej liczby pozytywów.
- Przy okazji Olimpii 2004, muszę spytać, jak zapatrujecie się na przygotowywaną fuzję obu Olimpii?
K.M.: - Ciężkie pytanie. Tak naprawdę nie jesteśmy w nic wtajemniczeni, jak to będzie wyglądać i tak dalej. Na razie wygląda tak, że oba kluby żonglują sobie zawodnikami i tyle.
- Ewentualne połączenie wyjdzie elbląskiej piłce na dobre.
P.M.: - Pewne scentralizowanie kapitału finansowego i ludzkiego na pewno może wyjść z korzyścią. A jeżeli takie połączenie przyniesie awans sportowy, w tym wypadku do I ligi, to będzie można temu tylko przyklasnąć. Na razie można się temu życzliwie przyglądać. A my jesteśmy z boczku i robimy swoją robotę. A mówienie, że Elbląga nie stać na dwa kluby II-ligowe? Ja uważam, że jednak stać. Już jesień pokazała, że dwa kluby w Elblągu potrafią obok siebie funkcjonować i rywalizować na zdrowych, sportowych zasadach. Czemu miałoby tak nie być? Uważam, że jeden klub drugiemu nie przeszkadza.
- A nie lepiej zamiast trzech klubów II- i III-ligowych byłoby mieć jeden klub I-ligowy?
P.M.: - Okej, ale pamiętajmy o tym, że jest jeszcze masa dzieci do zagospodarowania. Te dzieci garną się do piłki nożnej! Obecnie szkolenie młodzieży opiera się na trzech klubach i piłkę nożną w Elblągu uprawia około półtora tysiąca chłopaków. I trzeba tym mądrze zarządzać. Proszę sobie wyobrazić, że jest na przykład dobry klub w I lidze, a następny dopiero w V lidze. Co będzie motywacją dla młodego człowieka do zakładania koszulki tego drugiego klubu? Kontynuowanie przygody ze sportem to jednak nie jest to, o czym marzy się zaczynając przygodę z piłką.
- Okej, powiedzmy, że to jest jakiś argument. Powiedzcie mi jeszcze na koniec, jak funkcjonuje się Wam w duecie.
P.M.: - Ze swojej strony mogę powiedzieć, że tarć między nami żadnych nie ma. A kiedyś ktoś powiedział, że wszystko będzie dobrze, dopóki Machiński z Marusą się nie pokłócą (śmiech). Na razie pracujemy razem już dwa miesiące i nawet nie mieliśmy sprzeczki. Wspólnie wszystko ustalamy, a nasze wizje piłki nożnej fajnie się razem nakładają. Wszystko idzie w dobrym kierunku.
K.M.: - A ja mogę tylko potwierdzić (śmiech).
P.M.: - Za to ja dodam jeszcze, że tandemem można zajechać dalej niż zwykłym rowerem (śmiech).
Rozmawiał Piotr Gajewski
oldgringo 2013-03-01 02:47:06 (user-***-***-***-***.play-internet.pl) #29572 0:0 zgłoś
Zabłocki i Uszalewski dużo wniosą do gry Concordii.
kibic 2013-02-27 13:31:28 (enw***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #29516 0:0 zgłoś
Wiercioch odchodzi do Olimpii
Huragan Morąg 2013-02-27 12:57:44 (cys***.internetdsl.tpnet.pl) #29514 0:0 zgłoś
Trener Machiński pokazał swą klasę w Morągu. Myślę iż podobnie będzie w Elblągu. Nie wróżę Concordii dobrejw wiosny.