forBet promocja

Rozmowa - I liga

M. Glanowski: Na granicy brutalności

2012-10-19 00:02:28 Michał Glanowski, Stomil Olsztyn

Angielska pogoda? Dla Michała Glanowskiego to nawet atut! Fot. Artur Szczepański

Angielska pogoda? Dla Michała Glanowskiego to nawet atut! Fot. Artur Szczepański

- Jako nowy na początku siedziałem cicho, a teraz bez problemu krzyknę na boisku nawet do tych bardziej doświadczonych kolegów. Na początku jednak, wiadomo, nie chciałem wyjść na gościa, który za mocno cwaniakuje – mówi o swojej aklimatyzacji w zespole 25-letni Michał Glanowski, w ostatnich meczach czołowy pomocnik Stomilu Olsztyn.

- Zacznijmy od tego, że w końcu grasz. I to, że grasz jest powodem tego, że rozmawiamy.

- No tak, po to przyszedłem, żeby grać. Musiałem przekonać trenera do tego, by dał mi szansę, ale mam nadzieję, że tę swoją szansę wykorzystuję.

- Ze swojej dyspozycji w ostatnich meczach możesz być chyba zadowolony. Jesteś?

- Zawsze może być lepiej, ale od pewnego czasu gram regularnie, są w końcu jakieś wyniki. Zawsze jest coś do poprawienie, ale można powiedzieć, że ostatnio jest dobrze.

- Dlaczego ta Twoja aklimatyzacja sportowa tak długo trwała? Oczywiście ta sportowa, bo w szatni – z tego, co słyszałem – dość szybko się odnalazłeś.

- Nie wiem. Na treningach już od jakiegoś czasu dawałem sygnał, że jestem gotowy grać na pełnych obrotach. Dostałem szansę w meczu z ŁKS i myślę, że ją wykorzystałem, ale późnej przyszedł słabszy mecz z Wartą i trener postanowił trochę pozmieniać. Usiadłem na ławce, ale wtedy zacząłem jeszcze mocniej pracować i walczyć o uznanie w oczach trenera. No, i wiadomo, że czas działa na moją korzyść. Zmiana otoczenia swoje jednak robi i musiałem się do pewnych rzeczy przyzwyczaić.

- Pamiętam, że jak pojawiłeś się na testach w Stomilu, to chyba Andrzej Biedrzycki przedstawił mi Ciebie jako walecznego gościa z dobrym uderzeniem. W sparingach i pierwszych meczach sezonu zupełnie jednak tych atutów nie pokazywałeś. Dopiero teraz pokazujesz, że masz strzał i lubisz porządzić w środku pola. Czemu wcześniej grałeś tak niemrawo?

- Chodziło o tę aklimatyzację na boisku. W Kluczborku grałem jako typowo defensywny pomocnik. Czasami miałem wręcz zakaz przekraczania linii środkowej. Tu trener Kaczmarek wymaga trochę czego innego i to przestawienie się wymagało czasu. Teraz już się tego nauczyłem i na boisku czuję się dużo pewniej. Zdarza mi się już nawet krzyknąć na kolegów na boisku. A na początku, wiadomo, nowy miał niewiele do powiedzenia (śmiech).

- Z tym pokrzykiwaniem to chyba nie powinieneś mieć problemów. W Kluczborku byłeś przecież kapitanem.

- Tak, w tym ostatnim sezonie. W I lidze jeszcze nie, choć też miałem dużo do powiedzenia w drużynie. Ja rzeczywiście lubię żyć i gadać na boisku. Tego ode mnie wymagano. Tu jako nowy na początku siedziałem cicho, a teraz bez problemu krzyknę na boisku nawet do tych bardziej doświadczonych kolegów. Na początku jednak, wiadomo, nie chciałem wyjść na gościa, który za mocno cwaniakuje (śmiech).

- Dlaczego tak dużo czasu spędziłeś w Kluczborku?

- Nie planowałem tam tak długo siedzieć. Po szkole sportowej grałem krótko w Janikowie, a potem wylądowałem tam. Miałem w Kluczborku okrzepnąć w dorosłej piłce. Okazało się jednak, że zrobiliśmy awans, potem drugi i weszliśmy do I ligi. Uznałem, że skoro mam I ligę, to nie ma poco się ruszać. Inna sprawa, że ofert z żadnych możnych klubów nie miałem, więc nie było też sensu nigdzie się przenosić. Po ostatnim sezonie uznałem jednak, że to już ostatni dzwonek na przenosiny.

- Dlaczego?

- Po spadku działacze namówili mnie, żebym został. Podobnie postąpiło kilku kolegów, którzy tworzyli trzon zespołu i czuliśmy, że rzeczywiście są szanse na powrót. Nie udało się jednak, to był zawód. W klubie zmieniono trochę strategię, a ja czułem już monotonię. Czułem, że się nie rozwijam. U trenera Kaczmarka mam szansę, by znów zacząć się stawać lepszym piłkarzem.

- Nie boisz się, że ze Stomilem spadniesz z I ligi po raz drugi w karierze?

- No wiadomo, boję się. Nie chciałbym tego znowu przeżyć. Ten spadek z Kluczborkiem był dla mnie wyjątkowo przykry, bo przecież stamtąd pochodzę. Mocno to wtedy przeżyłem. Teraz jednak przed nami jest jeszcze dużo meczów i wierzę, że spadku unikniemy.

- Jak to się stało, że trafiłeś właśnie do Stomilu?

- Zadzwonił do mnie Andrzej Biedrzycki, a wcześniej wysłałem do klubu swoją płytkę sklejoną z fragmentów II-ligowych rozgrywek ze swoimi najlepszymi zagraniami. Usłyszałem, że kogoś takiego jak ja właśnie w Olsztynie szukają, więc przyjechałem, spodobałem się i zostałem (śmiech).

- To co Ty, nie miałeś menedżera?

- Miałem menedżera, ale skończyła mi się z nim umowa i postanowiłem jej nie przedłużać. Sam, jak widać, też dałem sobie radę.

- A kto pomagał Ci wcześniej?

- Marek Citko.

- Tak jak sobie na Ciebie patrzę, to stawiam, że najbardziej lubisz oglądać ligę angielską…

- No wiadomo, liga angielska to najlepsza liga świata! Lubię ostrą grę, walkę. Moim zdaniem bez takiej gry na zwycięstwa czy choćby remisy. Trenera sam zresztą przyznał, że brakowało mu kogoś, kto potrafiłby zagrać wślizgiem lub nawet na granicy brutalności.

- Jak Joey Barton!

- Akurat tu nie Barton, tylko Xavi. Staram się doskonalić długie podania i przerzuty, a on ma doskonałe podanie. To na pewno piłkarz, na którym można się wzorować.

- Z tą ligą angielską jednak trafiłem.

- Tak (śmiech). Nawet przed meczem z Nowym Sączem ucieszyłem się, że jest taka typowo angielska pogoda. Taka aura sprzyja walce przez cały mecz i w naszym przypadku się to sprawdziło.

- Skoro mówimy o „angielskiej pogodzie”, to powiedz, jak podobał Ci się mecz Polska – Anglia.

- Byliśmy we wtorek w kilka osób na meczu… Odczekaliśmy swoje na stadionie, odwołali mecz i wróciliśmy. W środę mieliśmy trening i trzeba było na nim być. Szczerze mówiąc, byłem w szoku, że w środę aż tyle osób pojawiło się na meczu, po tym, co wydarzyło się dzień wcześniej. Myślałem, że frekwencja będzie gorsza. A sam mecz? Polacy zagrali według mnie supermecz. W końcu dało się to oglądać. Pomijam już fakt, że Anglicy zagrali na… zaciągniętym ręcznym. Nie wiem, co z nimi się stało. A z naszą reprezentacją, jeżeli będzie tak dalej, to nie będzie tak źle.

- A jak będzie w sobotę z Miedzią?

- Wyjdziemy na boisko, żeby wygrać. Musimy sprawić, by w Olsztynie znowu była twierdza i, by rywale się nas w meczach u siebie bali. Oczywiście cenimy klasę rywala, ale spróbujemy zagrać jak z Sandecją – agresywnie i do przodu od pierwszych minut. Rozmawiamy o tym ostatnio dużo i postaramy się, żeby tak właśnie było.

- Na początku liczyliśmy Wam mecze bez zwycięstwa, teraz zaczynamy liczyć spotkania bez porażki…

- No tak. Seria ma już cztery mecze bez porażki i dwa bez straty bramek. Trzeba to podtrzymać! Czasami jednak, jeżeli nie daje się wygrać, trzeba mecz zremisować – o tym też trzeba pamiętać. W każdym razie: frycowego beniaminka już dosyć. Do końca rozgrywek jesienią chcemy zdobyć jeszcze dziesięć punktów. To byłoby idealne, tak jak sobie zakładaliśmy.

 

Rozmawiał Piotr Gajewski

Komentarze

  1. pawlik 2012-10-20 08:16:02 (***.***.***.***.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl) #25114 0:0 zgłoś

    Glan kogos takiego bylo nam potrzeba jak Cicha woda,widzialem ze PTAK potrafi krzyknac i na Ciebie tez stawiam.Bo jak sie nie ma charakteru to i w 4 lidze mozna przegrac same umiejetnosci nie wystarcza ,z sandecja to byl mecz walki w deszczu i bylo widac ze nikt nie odstawia nogi oby to samo z legnica bylo.Najgorzej jest wtedy kiedy druzyna nie wie co z pilka zrobic i gra w dziada temu liczymy na Ciebie ze sie jeszcze bardziej rozkrecisz,wytnij tego lobodzinskiego dzisiaj bo jemu to Wroclaw sluzy bardziej za korupcje niz ta LEGNICA.

  2. wielbicielka 2012-10-19 19:20:35 (***-***-***-***.ip.netia.com.pl) #25105 0:0 zgłoś

    MICHAL WRACAJ DO KLUCZBORKA,BO NIE MA NA KIM OKA ZAWIESIC.............

  3. bart 2012-10-19 13:37:14 (host-***-***-***-***.olsztyn.mm.pl) #25097 0:0 zgłoś

    coraz śmielej poczyna na boisku, bardzo dobrze, po Jeglińskim najlepszy na środku pola

  4. the man 2012-10-19 10:15:37 (public-gprs***.centertel.pl) #25094 0:0 zgłoś

    Glano naprawde spoko grajcar. Oby tak dalej!

Dodaj swój komentarz

                     
#    #   ##   #    # 
##  ##  #  #  ##   # 
# ## # #    # # #  # 
#    # ###### #  # # 
#    # #    # #   ## 
#    # #    # #    #