- Ze „Źrubkiem” graliśmy razem od… dziewiątego roku życia. Myślę, że gdyby zawiązano nam oczy, to i tak byśmy się rozumieli. Nawet bez słów! – przekonuje Marcin Gołębiewski, kapitan Błękitnych, na którym – po odejściu Marcina Łukaszewskiego – spoczywa ciężar gry drużyny z Pasymia.
- Pasymiowi ciężko w tym sezonie o jakiekolwiek punkty…
- Oj, strasznie! Odszedł nasz główny sponsor i pociągnął kilku ważnych ludzi do Olsztynka. Kilku chłopaków wróciło, ale wielu z nich praktycznie nie trenowało przez ostatnie dwa lata. No, a wiadomo – przerwa letnia jest bardzo krótka i ciężko było się przygotować i zgrać w tak krótkim czsie. Z meczu na mecz wygląda to jednak coraz lepiej. Początek był straszny, a teraz punkty już jakoś powoli ciułamy.
- Utrzymacie się?
- Wierzę w to całym sercem! Teraz czeka nas kilka teoretycznie łatwiejszych meczów: Giżycko, Janowiec, Iłowo. Miejmy nadzieję, że uda się trochę przypunktować.
- Komplet punktów mogliście też zgarnąć ze Stomilem II, który przyjechał do Was bez graczy pierwszego zespołu i juniorów Adama Łopatki.
- Szkoda, wielka szkoda tego meczu… Tym bardziej, że miałem sytuację, która będzie mi się śnić po nocach (śmiech). Wydaje mi się, że akurat w moim przypadku w tej końcówce trochę dało o sobie znać zmęczenie. Z powodu problemów osobistych miałem ostatnio trzy tygodnie przerwy i nie trenowałem. To chyba wyszło.
- Z mocnej IV-ligowej ekipy, jaką Pasym miał w zeszłym sezonie, zostałeś praktycznie tylko Ty i Arek Foruś. Dlaczego nie przeniosłeś się gdzieindziej, gdy klub popadł w tarapaty?
- Nie miałem konkretnych propozycji, a poza tym jestem z tym Pasymiem związany. Niedawno urodziło mi się dziecko. Wiesz, jak to jest.
- Nigdy nie miałeś żadnych propozycji?
- Nie, kiedyś jakieś tam były, na przykład trzy lata temu. Ale to melodia przeszłości.
- A gdyby coś się pojawiło?
- Czemu nie? Mógłbym spróbować, choć mam już 28 lat. Wzięcie mają raczej młodzieżowcy (śmiech).
- O Tobie i Marcinie Łukaszewskim pisze się i mówi dość często jako o zawodnikach, których „przegapiono”. Nie masz czasem takiego poczucia, że mogłeś w piłce coś więcej osiągnąć?
- Mam, mam. Niestety jednak, tak to się potoczyło. Kiedyś, jeszcze jak byliśmy młodsi i zamiast Stomilu było OKP, mieliśmy okazję ze „Źrubkiem” (Marcinem Łukaszewskim – red.), by pójść do Olsztyna. Byliśmy wtedy jeszcze juniorami i Daniel Dyluś chciał nas wziąć do klubu. Z różnych względów do tego jednak nie doszło. „Źrubek” pograł trochę w Barczewie, był przez moment w Olsztynie, a ja cały czas gram w tym moim Pasymiu (śmiech).
- Masz szansę zostać legendą klubu!
- No tak, choć „Źrubka” będzie pobić ciężko (śmiech).
- Brakuje Ci go na boisku?
- Strasznie. Myślę, że nawet w ostatnim meczu było to widać w kilku sytuacjach. To nie przypadek, że tak się rozumiemy – graliśmy razem od… dziewiątego roku życia. Myślę, że gdyby zawiązano nam oczy, to i tak byśmy się rozumieli. Nawet bez słów!
- Teraz musisz robić za dwóch.
- Jest ciężko, ale – jak powiedziałem – coraz lepiej to wygląda. Na początku była Gołdap, Tolkmicko i było strasznie. A teraz – powoli ciułamy i myślę, że będzie dobrze, coraz lepiej.
Rozmawiał Piotr Gajewski
koleszka 2012-09-24 15:01:16 (dtp***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #24021 0:0 zgłoś
Gołąb to król IV ligi od wielu sezonów. Szkoda tylko, że czwartej. Nie dane było mi w tej lidze grać przeciwko lepszemu (jedyna możliwość - Grzegorz Domżalski z Drwęcy).
Magik 2012-09-24 11:17:55 (***.olsztyn.vectranet.pl) #24012 0:0 zgłoś
Szkoda chłopaka. Najbardziej niedoceniony talent. Piłka się go słucha jak nikogo.