forBet promocja

Rozmowa - V liga

M. Korczakowski: Na boisku trzeba zostawić serce

2012-03-26 21:42:18 Mariusz Korczakowski, Omulew Wielbark, MKS Szczytno, Błękitni Pasym

Mariusz Korczakowski  Fot. Łukasz Szymański

Mariusz Korczakowski Fot. Łukasz Szymański

Jesteśmy małym klubikiem i nie robimy nic na siłę — mówi Mariusz Korczakowski, trener Omulwi Wielbark, która prowadzi w grupie 1 ligi okręgowej. — Jeżeli będzie awans, w czerwcu siądziemy do rozmów i zadecydujemy czy gramy wyżej, czy nie.

— Zacznijmy od gratulacji. Zajął Pan 3. miejsce w naszym Plebiscycie w kategorii Trener Roku, wyprzedzając kilku szkoleniowców prowadzących wyżej notowane kluby.

— To dla mnie bardzo duże wyróżnienie. Samo to, że zostałem wyróżniony do grona najlepszych trenerów to dla mnie wydarzenie. Trzecie miejsce jest miłym zaskoczeniem. Dziękuję. Chciałem podziękować wszystkim internautom, którzy na mnie głosowali.

— Nominując Pana chcieliśmy swój sposób uhonorować całą drużynę, za pracę wykonaną jesienią.

— Zdaję sobie z tego sprawę i jeszcze raz dziękuję. Na ten sukces nie składa się tylko moja praca, ale bardzo wiele czynników. Zawsze chłopakom powtarzam, że ja kreuję drużynę, a drużyna trenuje trenera. Pracujemy razem już pięć lat. Przejąłem zespół w A klasie. Wówczas jeszcze jako trochę pogrywałem. Właściwie wchodziłem już tylko, gdy brakowało nam ludzi do grania. Po rundzie jesiennej zajmowaliśmy 9. miejsce, a sezon zakończyliśmy na 4. pozycji. W następnym roku był awans. Potem przed dwa lata spokojnie ogrywaliśmy się w okręgówce.

— Skoro nawiązał Pan do awansu. Wszystko wskazuje na to, że zapowiada się kolejny.

— Mój osobisty, sportowy cel to pierwsze miejsce w lidze. To czy będziemy grali w IV lidze, okaże się w czerwcu. Do tego jeszcze daleka droga. Na razie skupiamy się na udanym dokończeniu tego sezonu. Jeżeli będzie awans, w czerwcu siądziemy do rozmów z panem wójtem i kilkoma sponsorami, bo jesteśmy cały czas, na etapie pozyskiwania sponsorów i zadecydujemy czy gramy wyżej, czy nie. Jesteśmy małym klubikiem i nie robimy nic na siłę. Nasze finanse są bardzo kiepskie. Jako lider mamy mniejszy budżet niż zespoły ze środka tabeli. Niedawno podpisaliśmy umowę z firmą WPZ Lemany, która mieści się kilka kilometrów od Wielbarka. Szczegółów nie mogę ujawnić, bo to tajemnica.

— Sprowadziliście latem kilku zawodników z doświadczeniem w IV lidze i wyżej, więc nie powie Pan chyba, że nie mieliście zamiaru grać o awans?

— Właściwie to nie. Oczywiście nowi zawodnicy podnieśli nasz poziom piłkarski, ale nikt nie mógł nam zagwarantować, że to wzmocnienia na awans. Prezes wymagał od nas czołowego miejsca, ale taka sytuacja, jaką mamy obecnie, kreowała się przez całą jesień. Broń Boże nie było nacisku na to, że do rundy wiosennej mamy przystąpić jako lider.

— Wiosną łatwo nie będzie. Wiadomo, że każdy spina się na lidera.

— Zdajemy sobie z tego sprawę. Jest niepisana zasada „bij lidera”. Dodatkowo czeka nas teraz więcej meczów na boiskach rywali. W Wielbarku jesteśmy w stanie wygrać z każdym, ale na wyjazdach nasza gra nie wyglądała najlepiej. Pracowaliśmy nad tym w sparingach. Zresztą większość meczów w okresie przygotowawczym rozegraliśmy na obcych boiskach, stosując taką taktykę jak podczas meczów o punkty na wyjazdach.

— Jesienią ograliście w Reszlu Orlęta. To był Wasz najlepszy mecz?

— Nie. Wierzę, że najlepszy dopiero przed nami.

— Straciliście w tym sezonie tylko 9 goli. Wygląda to tak, jakbyście wychodzili na boisko przede wszystkim z myślą, by zachować „zero z tyłu”?

— Tak się gra. Jak się bramki nie straci, to zawsze jest pewny punkt. Zresztą wtedy do wygrania wystarcza tylko jeden gol. Dużo przykładamy się do gry defensywnej, ale pracujemy też nad ofensywą. Z reguły mamy bardzo dużo sytuacji w meczu, ale nie potrafimy tego przełożyć na bramki.

— Jaki wpływ na Waszą grę mają przyjezdni zawodnicy? Coraz mniej wychowanków ma chyba obecnie miejsce w składzie Omulwi.

— Można powiedzieć, że w kadrze miejscowych zawodników z Wielbarka i przyjezdnych jest procentowo pół na pół. Nie patrzę na to, czy ktoś jest ze Szczytna, kto grał gdzieś wyżej. Na boisku nie gra nazwisko a serce. U mnie na boisku trzeba zostawić serce. I w treningu, i w meczu. Wtedy ktoś będzie grał.

— W powiecie już zdystansowaliście MKS, powoli gonicie Błękitnych Pasym. Daje się wyczuć rywalizację pomiędzy miejscowymi klubami?

— Wszyscy doskonale wiedzą, jaka jest sytuacja w MKS. Wiem, że zimą próbowali się wzmocnić, od nas też wzięli jednego zawodnika. Nie robiliśmy im żadnych problemów, bo to byłoby dobijanie zasłużonego klubu. Błękitni to na razie nie nasza liga. Tam jest poważny sponsor, inne pieniądze i inne cele. My staramy się robić swoje. Z kilkoma zawodnikami znam się od lat. Dla nich piłka to prawdziwa przygoda. Liga okręgowa była wyzwaniem, uczyli się gry na wyższym poziomie. Teraz być może będzie nam dane spróbować sił w IV lidze.

Rozmawiał Łukasz Szymański

 

 

 

Komentarze

  1. Wielbark1 2012-03-27 17:34:26 #15590 0:0 zgłoś

    Przyjezdna gdyż jest atmosfera do grania ...nie wiem czy rozumiesz to pojęcie nie zawsze liczy się kasa szczególnie na takim poziomie jak okręgówka czy 4 liga.A co do grania, to żebyśmy grali to czego trener wymaga to dawno by był spokój a tak to zapowiada się ciekawa końcówka sezonu.Swoją drogą tak dla kibiców jest lepiej.Pozdrawiam normalnych

  2. wielbark 2012-03-27 15:02:07 (***-***-***-***.matcom.com.pl) #15586 0:0 zgłoś

    Do chruścik znając życie to pewno jesteś z Bartoszyc albo innego większego miasta i zazdrość ci nie może dać spokoju że wioska pnie się w górę

  3. chruscik 2012-03-27 14:03:35 (host***.gazetaolsztynska.pl) #15585 0:0 zgłoś

    Mały, biedny klubik, a połowa grajków przyjedna. To grajcie swoimi lepiej.

  4. Portek 2012-03-27 01:53:51 (public-gprs***.centertel.pl) #15579 0:0 zgłoś

    Świetna rozmowa, świetny gość. Brawo, oby więcej takich trenerów!

Dodaj swój komentarz

                   
#    # #   # ##### 
#    #  # #    #   
#    #   #     #   
# ## #   #     #   
##  ##   #     #   
#    #   #     #