forBet promocja

Rozmowa - I liga

M. Dremluk: Lubię pracę na maksa!

2011-10-25 21:46:26 Mykoła Dremluk, Olimpia Elbląg, Anatolij Piskoweć

Mykoła Dremluk (z prawej) twierdzi, że na boisku nigdy nie odpuszcza. Fot. stomil.olsztyn.pl

Mykoła Dremluk (z prawej) twierdzi, że na boisku nigdy nie odpuszcza. Fot. stomil.olsztyn.pl

- Trener preferuje taką rosyjską szkołę – każdy musi dać z siebie maksa. Różnica między tym, jak pracowaliśmy ostatnio jest wielka – uważa Ukrainiec Mykoła Dremluk, 31-letni obrońca Olimpii, który ostatnio pełnił w klubie nie tylko rolę zawodnika, ale i… tłumacza.

 

- Jak idzie Panu tłumaczenie?

- Dobrze. Powiem Panu, że język piłkarski wszędzie na świecie jest jeden i ten sam, więc na treningach każdy rozumie, o co chodzi. Poza tym ćwiczenia, które wykonujemy są nam raczej znane, a trener ma swoją tłumaczkę. Ja pomagam tylko jeśli chodzi o specjalistyczne słownictwo, gdy tłumaczka czegoś nie wie.

- Znał Pan trenera Piskowca wcześniej?

- Wcześniej go nie znałem. Mam jednak kolegów, którzy z nim pracowali i zasięgnąłem u nich opinii. A nazwisko trenera oczywiście kojarzyłem.

- Trener przejął zespół w trudnym momencie i praktycznie z marszu pojechaliście na mecz z Dolcanem. Teraz jest trochę więcej spokoju, więc można się pokusić o pewne opinie. Jak wyglądały pierwsze dni pod okiem nowego trenera?

- Sporo się zmieniło. Mamy teraz naprawdę ciężkie treningi, bo trener… Jakby to powiedzieć..? Preferuje taką rosyjską szkołę – każdy musi dać z siebie maksa. Różnica między tym, jak pracowaliśmy ostatnio jest wielka.

- Trener Piskoweć jest w stanie wydźwignąć zespół z dna tabeli?

- Zostały nam jeszcze cztery mecze do przerwy w sezonie i mam nadzieję, że w tych ostatnich spotkaniach uda nam się uzbierać trochę punktów – tyle, żeby nie być zimą na ostatnim miejscu. Po to przecież przyszedł trener – żeby wydźwignąć nas ze strefy spadkowej. Ja w utrzymanie wierzę, tak samo, jak wcześniej wierzyłem w awans.

- A dlaczego znaleźliście się na tym dnie?

- Od razu po obozie nasza gra wyglądała dobrze – z wyjazdów przywoziliśmy remisy i nie było tak źle. Dopiero potem przyszedł dół i zaczęliśmy przegrywać. Czego brakowało? Nie wiem, może trochę treningów taktycznych? Chyba nie każdy rozumiał, o co chodzi. Nie było takiej dyscypliny, jak być powinna. A w I lidze wystarczy jeden-dwa błędy i przeciwnik strzela bramkę. To już nie II liga, gdzie ktoś mógł nie trafić w piłkę i nic się nie działo. Tu są doświadczeni zawodnicy i trzeba na nich uważać na każdym kroku.

- W Olimpii też doświadczonych zawodników nie brakuje.

- To prawda. Mamy dobry zespół, ale… musimy być bardziej jak orkiestra. Wtedy przyjdą wyniki. Potrzeba nam kogoś, kto by to wszystko poukładał i wierzę, że trener Anatolij takim kimś będzie.

- Jeszcze niedawno „wschodni zaciąg” Olimpii był całkiem spory. Teraz, oprócz trenera, został tylko Pan. Dlaczego inni zagraniczni gracze sobie nie poradzili?

- Wszędzie, gdzie trenowałem i grałem dawałem z siebie maksa i praca przynosiła efekty. Widać to nawet po mojej grze w Olimpii – najpierw było utrzymanie, potem awans, teraz I liga. A chłopakom nie wiem, dlaczego się nie udało. Chyba w jakiś sposób nie pasowali trenerowi. Ja w każdej sytuacji staram się po prostu wykonywać swoją pracę.

- Anton Kołosow, który świetnie radzi sobie w III lidze, powinien Pana zdaniem wrócić do Olimpii?

- Uważam, że tak. Anton był po kontuzji i uważam, że był moment, w którym psychicznie nie doszedł jeszcze do siebie. Cały czas siedziało mu w głowie, że nie jest do końca przygotowany. Trener Wesołowski zobaczył go kilka razy, ale tak naprawdę nie dał mu prawdziwej szansy. Teraz Anton strzela i mam nadzieję, że po powrocie będzie lepiej i dla nas, i dla niego. W końcu Anton to gość, który w ostatnim czasie zaliczył z Olimpią najwięcej awansów (śmiech).

- Jest Pan w Olimpii już trzeci sezon i w międzyczasie współpracował Pan z czteroma szkoleniowcami. Z którym pracowało się Panu najlepiej?

- Starałem się współpracować dobrze z każdym. Najwięcej szans dawał mi jednak trener Arteniuk. Stawiał na mnie zdecydowanie, więc dobrze go wspominam. To fajny trener i moim zdaniem znajdzie niedługo pracę, a później pomoże tej drużynie w odniesieniu jakiegoś sukcesu. Trener Wesołowski też był okej. To zupełnie inny typ trenera, niż Arteniuk, ale swój warsztat też ma. Trener Anatolijewicz wnosi z kolei coś jeszcze innego, ale dla mnie to nie nowość, bo w takim systemie, jaki on preferuje pracowałem już na Ukrainie.

- A Araszkiewicz?

- O, przepraszam! Trener Araszkiewicz też był w porządku i można się było od niego czegoś nauczyć. On miał taką charyzmę i świetnie dbał o atmosferę. Życie pokaże, może jeszcze na któregoś z tych szkoleniowców kiedyś trafię?

- Zanim trafił Pan do Olimpii, zaliczył Pan epizod w Lotniku Jeżów Sudecki. Rzeczywiście grał Pan tam, czy była to tylko taka przechowalnia?

- Grałem. Przyjechałem do Polski i miałem problem z dokumentami i z wizą. Musiałem załatwić kartę pobytu i inne dokumenty. No i czekając na te formalności grałem przez trzy miesiące w Lotniku. Menadżer, przez którego przyjechałem do Polski jest akurat z Jeleniej Góry, więc miałem do niego bliziutko. A potem trafiłem do Olimpii.

- Wcześniej na Ukrainie grał Pan m.in. II-ligowym Dniprze Czerkasy i klubie z Aleksandrii, z którym – podobnie, jak w Polsce - zaliczył Pan awans do I ligi. Do tego drugiego klubu trafił niedawno Dawid Janczyk z Korony Kielce. Dobrze zrobił wyjeżdżając na Ukrainę?

- Myślę, że tak. Rozmawiałem jednak z kolegami w Ołeksandriji i mówią, że Janczyk potrzebuje jeszcze czasu, żeby zrozumieć ukraiński futbol. No i ma trochę problem z językiem.

- Między polską a ukraińską piłką jest aż taka różnica?!

- Na Ukrainie bardziej stawia się techniczny futbol – jest dużo zawodników z Brazylii i z Argentyny, szczególnie w Szachtarze, Metaliście czy Dynamie. Jeżeli już kogoś sprowadzają, to po to, żeby rzeczywiście podniósł poziom, bo walczaków wszyscy mają swoich. Tu natomiast dominuje jednak cały czas piłka siłowa – jest dużo przepychania, walki. To chyba taka główna różnica. 

- Nie wysyłam Pana jeszcze na emeryturę, ale podpytam: Po zakończeniu kariery - Polska czy Ukraina?

- Chcę zostać w Polsce. Fajnie mi się tu żyje, jesteśmy tu całą rodziną i myślimy o tym, żeby zostać. Ale, jak się stanie, to życie pokaże…

 

Rozmawiał Piotr Gajewski 

 

Komentarze

  1. acides 2011-10-26 08:51:43 (***.***.***.***) #10255 0:0 zgłoś

    kola zawsze gra na maxa ! zostań na następny sezon z nami. pozdrowienia dla nowego trenera wierzymy w pana

  2. kris 2011-10-26 08:28:39 (hqz***.internetdsl.tpnet.pl) #10254 0:0 zgłoś

    Łatwa kasa na wyciągnięcie ręki! http://pl.20dollars2surf.com/?ref=411935

  3. karlutto 2011-10-26 07:57:16 (***.***.***.***) #10251 0:0 zgłoś

    Oto kolejny dowod na to, ze dobry piłkarz poradzi sobie z wymagajacym trenerem jakim bym Arteniuk. Mam nadzieje, ze nowy szkoleniowiec osiagnie podobne sukcesy jak T.A.

  4. Barry 2011-10-25 22:33:02 (acsq***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #10248 0:0 zgłoś

    Wszystkiego dobrego Kola.Życze tobie i całemu zespołowi oraz kibicom Olimpii wyjscia z dolnych rejonów tabeli i utrzymania sie na zapleczu ekstraklasy.W sobote zagrajcie o 3 pkt dla siebie i kibiców.

Dodaj swój komentarz

                    
#    # #   # #    # 
#    #  # #  #    # 
######   #   #    # 
#    #   #   #    # 
#    #   #    #  #  
#    #   #     ##