Niewiele brakowało, a po raz drugi w tym sezonie w derbach Warmii i Mazur padłby remis 1:1. Wygranej gospodarzy w 82 min. przesądził Brazylijczyk Eduardo, który zaliczył udany powrót do składu po pięciomiesięcznej przerwie.
Jak przystało na derby – spotkanie było pełne walki i emocji, a na dodatek nie zabrakło w nim dramatycznych zwrotów akcji. Niezłe tempo, sporo ładnej i poprawnej taktycznie gry oraz mnóstwo zaangażowania z obu stron. Do tego bramka „do szatni”, gol po znakomicie wykonanym rzucie rożnym i trafienie dżokera. A na koniec – euforia olsztyńskich kibiców.
- Doprowadziliśmy do remisu i nic nie wskazywało na to, że to spotkanie możemy przegrać – stwierdził po meczu Piotr Zajączkowski, trener iławian. - Mam pretensje do naszej linii defensywnej, że w tak łatwy sposób zespół OKS strzelił zwycięską bramkę. To był trudny mecz, ale powinniśmy tu zdobyć jeden punkt.
Inaczej spotkanie widział Zbigniew Kaczmarek, szkoleniowiec drużyny gospodarzy: - Poza golem Jeziorak nie oddał chyba strzału w światło bramki, więc nasze zwycięstwo nie podlega moim zdaniem dyskusji.
Tak padały bramki.
1:0 – jedna z kilku koronkowych akcji prawą stroną boiska. W okolicach narożnika pola karnego Krzysztof Filipek wycofuje do wbiegającego Jakuba Kowalskiego, a ten przyjmuje piłkę z efektownym zwodem i… pada wycięty przez Marcina Kalkowskiego. Zdecydowanie najaktywniejszy na murawie „Kowal” sam podchodzi do „jedenastki” i pewnie wykorzystuje dogodną okazję. Chwilę po wznowieniu gry przez iławian sędzia kończy pierwszą połowę.
1:1 – jeden z nielicznych rzutów rożnych Jezioraka. Wiadomo, że to najgroźniejsza broń iławian, ale gracze z Olsztyna jakby o tym zapomnieli. Znakomita wrzutka Łukasza Kuśnierza, na pierwszym słupku głową przedłuża „Zakier”, a całą akcję z najbliższej odległości wykańcza Kalkowski.
2:1 – chwilowe zagapienie się iławskiej obrony, świetne prostopadłe podanie Kowalskiego i dynamiczna szarża Eduardo. Brazylijczyk dopada do piłki i z kilkunastu metrów przepięknie lobuje wychodzącego z bramki Dawida Kręta.
Kluczowe momenty.
Punktem zwrotnym, ale dość dziwnym, był na pewno gol „do szatni” OKS 1945. Bramka dała gospodarzom zbyt dużą pewność siebie i zamiast zmotywować… uśpiła.
Mobilizująco na grę olsztynian podziałało trafienie Kalkowskiego, ale przez kilkanaście minut - wobec dobrze broniącego się Jezioraka - piłkarze Kaczmarka byli bezradni. Dopiero wprowadzenie na boisko ofensywnego tercetu Łukasik-Suchocki-Eduardo pozwoliło gospodarzom rozmontować defensywę gości.
Zupełnie inaczej całe spotkanie wyglądałoby zapewne, gdyby w 38 min. Filipek wykorzystał dogodną okazję (strzelił ładnie, ale w słupek) albo po strzale (czy też raczej wrzutce) Tomasza Sedlewskiego w 41 min. piłka zamiast trafić w spojenie słupka z poprzeczką wpadła do bramki.
Tuż przed zwycięską bramką gola na 2:1 zdobył Eduardo, dobijając strzał Suchockiego, ale arbiter odgwizdał spalonego.
Powiedzieli po meczu.
Tomasz Zakierski, kapitan Jezioraka: - Gdybyśmy nie stracili bramki w ostatniej minucie pierwszej połowy, to na pewno byśmy tego meczu nie przegrali. Po przerwie wyrównaliśmy, ale graliśmy tu o trzy punkty i nadzialiśmy się na jedną z prostopadłych piłek. Myślę, że remis byłby sprawiedliwy, ale fakty są takie, że o jedną bramkę więcej zdobył OKS.
Eduardo, napastnik OKS 1945: - Jest świetnie! Nie grałem przez ostatni miesiąc, a teraz wróciłem i strzeliłem bramkę. Cieszę się, że pomogłem moim przyjaciołom z boiska i wygraliśmy – to jest dla mnie najważniejsze. Czuję się już świetnie i mam nadzieję, że zagram również w następnym spotkaniu.
Piotr Zajączkowski, trener Jezioraka: - Do przerwy zespół OKS miał przewagę – zwłaszcza w bocznych sektorach boiska. Z tej przewagi za wiele jednak nie wynikało. Ważnym momentem dla tego spotkania była bramka „do szatni”, do której straty nie powinniśmy dopuścić. W szatni padły ostre słowa i po przerwie wyszliśmy z innym nastawieniem. Doprowadziliśmy do remisu i nic nie wskazywało na to, że to spotkanie możemy przegrać. Mam pretensje do naszej linii defensywnej, że w tak łatwy sposób zespół OKS strzelił zwycięską bramkę. To był trudny mecz, ale powinniśmy tu zdobyć jeden punkt.
Zbigniew Kaczmarek, trener OKS 1945: - Uważam, że zasłużenie wygraliśmy dzisiejsze spotkanie. Przez większość spotkania byliśmy o wiele lepszym zespołem i stworzyliśmy sobie kilka groźnych sytuacji. Muszę podkreślić, że Jeziorak był bardzo dobrze zorganizowany. To ułożona drużyna, która dobrze broni. Wiedzieliśmy, że rywal zagrożenie stwarza głównie po stałych fragmentach gry, ale niestety, nie udało nam się przed tym obronić. Poza golem Jeziorak nie oddał chyba jednak strzału w światło bramki, więc nasze zwycięstwo nie podlega moim zdaniem dyskusji. Gratuluję chłopakom, że w momencie, kiedy Jeziorak wyrównał, potrafili wykrzesać z siebie dodatkowe siły i umiejętności. To zwycięstwo na pewno podbuduje nasz zespół, który z meczu na meczu na mecz gra coraz lepszą piłkę.
Jakub Kowalski, pomocnik OKS 1945: - Początek sezonu był dla mnie średni. Dzisiaj udało się zaliczyć bramkę i asystę w derbach. Bardzo się z tego cieszę i będę dążyć do tego, by w każdym meczu było tak samo. Nie ukrywam, że przy karnym noga trochę drżała, ale na każdym treningu trenuję ten stały fragment gry i widać mam już pewną wprawę, bo rezultat był taki, że strzeliłem.
Piłkarz meczu.
Jakub Kowalski. Dwoił się i troił, czasami był chaotyczny, zaliczał sporo strat i kiepsko wykonywał stałe fragmenty gry. To jednak dzięki niemu OKS miał w tym spotkaniu… przewagę liczebną. Przemawiają za nim również fakty – gol (po faulu na nim) i asysta.
Dwa zdania o meczu.
Nie ma wątpliwości, że OKS 1945 wygrał zasłużenie. Olsztynianie egzekwowali kilkanaście rzutów rożnych, byli przy piłce dłużej niż Barcelona w niektórych spotkaniach i raz po raz zagrażali bramce rywala. Jeziorak celowo grał za podwójną gardą, nastawiając się na kontry, i – zgodnie z przewidywaniami - liczył na stałe fragmenty gry. By ukłuć po raz drugi miał ich zdecydowanie za mało.
Piotr Gajewski