AZS UWM High Heels Olsztyn nad bez punktów w Ekstralidze kobiet
To wyglądało naprawdę niebezpiecznie. W 77 min. meczu Startu Nidzica z Błękitnymi Pasym Grzegorz Walkiewicz i Mateusz Stalmach wyskoczyli do piłki i… konkretnie zderzyli się głowami! Obaj piłkarze prosto z murawy trafili do nidzickiego szpitala.
Po tym, jak piłkarze wpadli na siebie w powietrzu, niedzielne spotkanie przerwano na prawie dziesięć minut. Zarówno 21-letni Grzegorz Walkiewicz, jak i jego rówieśnik Mateusz Stalmach trafili do szpitala. Sytuacja wyglądała nieciekawie, bo obu piłkarzom „poszły” łuki brwiowe i mocno krwawili. Na szczęście skończyło się tylko na strachu…
- Grzesiek ma siedem szwów, ale zaraz po tym, jak go zszyto wyszedł do domu – opowiada Piotr Saternus, trener Startu Nidzica. – Przypuszczam, że było też lekkie wstrząśnienie mózgu, bo dzień po meczu Grzegorz obudził się z zawrotami głowy. Prześwietlenie nie wykazało jednak żadnych urazów, więc, jak wszystko się już pogoi, to powinno być dobrze. W najbliższym meczu na pewno jednak nie zagra.
Podobnie wygląda sytuacja Stalmacha.
- Jemu też zszyli łuk – oznajmia Dariusz Lipka, wiceprezes Błękitnych. – Po zderzeniu bolał go też kark i było podejrzenie, że uraz może być poważniejszy. W razie czego jesteśmy w kontakcie, ale na razie nie było żadnych niepokojących sygnałów.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że na całym zdarzeniu nikt nie skorzystał. Chłopaki się zderzyli, a piłka poleciała gdzieś na bok… - opisuje Michał Żuk, szkoleniowiec pasymian.
Tak czy inaczej – obu panom życzymy szybkiego powrotu do zdrowia i… wyobraźni. Walka walką, ale zdrowie trzeba szanować!
PG
aszczep 2011-04-12 10:27:16 (***.olsztyn.vectranet.pl) #3219 0:0 zgłoś
"Obaj piłkarze prosto do szpitala trafili do nidzickiego szpitala" .Fajne :)