Z piłką związany jest od dobrych 25 lat, ale podkreśla, że to tylko hobby – przede wszystkim jest księdzem i katechetą. W ubiegłym roku pokazał jednak, że pasją można zdziałać naprawdę wiele. Księdza Pawła Guminiaka, prezesa Olimpii 2004 Elbląg Czytelnicy dwadozera.pl wybrali POSTACIĄ ROKU 2011!
MINIONY ROK
- Na pewno udany. Skoro była i nominacja w Plebiscycie dwadozera, i awans do III ligi, trudno powiedzieć inaczej. Ostatni rok pokazał, że ciężka, systematyczna praca i odpowiednia współpraca z ludźmi przynosi efekty oraz prowadzi do, nazwijmy to tak dumnie, sukcesu. Wydarzeniem był na pewno ten awans do III ligi. To cieszy człowieka po kilku latach pracy na rzecz klubu.
TEN ROK
- Rozpoczął się obiecująco, bo od obozu w Zakopanem. To była miła niespodzianka i fajna nagroda dla piłkarzy za awans. Poza tym szykuje nam się rok typowo piłkarski. Przed nami Euro, a my na pewno powalczymy w lidze o jak najwyższą pozycję, bo przecież po jesieni wygląda to bardzo ciekawie. Wyzwaniem będzie za to zachowanie stabilizacji. Powodów do paniki oczywiście nie ma, ale kryzys chyba wszędzie jest odczuwalny. A wraz z nią przychodzi niepewność. Nie wiadomo, w jakim kierunku to wszystko pójdzie… Oby ten rok nie był gorszy niż poprzedni, a będę zadowolony.
PIŁKARSKIE POCZĄTKI
- Moje początki? Oj, to było bardzo dawno temu… Miałem 10, może 12 lat, kiedy zacząłem treningi w Rodle Kwidzyn; stamtąd pochodzę. W ostatnich latach przed seminarium, udało mi nawet się pograć trochę w III lidze, w linii obronnej. Potem była, że tak to określę, przerwa seminaryjna, a potem Parafialny Uczniowski Klub Sportowy Rafael. Później było połączenie się z ZKS Olimpią, z czego z czasem powstała Olimpia 2004. Chodziło przede wszystkim o to, by klub miał grupy młodzieżowe. Po zmianie nazwy, oddaliśmy herb Olimpii i dodaliśmy człon „2004”, żeby pokazać, jak w niedługim czasie można coś zrobić. Niedługo minie 10 lat od założenia klubu i będzie okazja, by fajnie ten okres podsumować.
OLIMPIA 2004
- Poza tym, że to klub, to również sposób na pokazanie alternatywnego stylu życia dla młodego człowieka. Sport bardzo często może być przecież ratunkiem lub wyjściem z trudnej sytuacji. Poza tym Olimpia 2004 to grupa fajnych ludzi. Pojawiłem się tu w 2008, gdy doszło do połączenia z PUKS Rafael. Byłem takim dyrektorem sportowym i odpowiadałem za grupy młodzieżowe. W 2010 roku zostałem prezesem, zastępując Roberta Glińskiego.
FUTBOL W ELBLĄGU
- Bardzo się rozwija. Są trzy silne kluby – jeden w I i dwa w III lidze – a to pokazuje, że zainteresowanie dyscypliną jest i to duże. W każdym klubie trenuje przecież po około 200 chłopaków, więc potencjał jest ogromny i nie wolno tego zmarnować. Animozje? Nie, bez przesady. Staramy się z każdym żyć dobrze, choć łatwo czasami nie jest. Moim zdaniem nie ma jednak w tym wszystkim chorej konkurencji, ale raczej zdrowa motywacja do jeszcze lepszej pracy.
SZKOLENIE MŁODZIEŻY
- Mam nadzieję, że w przypadku Olimpii 2004 ta praca, którą od czterech lat robimy, będzie przynosić efekty. Już w tym roku drużyna juniora starszego może pozytywnie zaskoczyć, zajmując wysokie miejsce w lidze. Generalnie cel jest taki, by w klubie grało jak najwięcej wychowanków. Najlepiej, gdyby było to nawet 60-70 procent chłopaków. To taki mój cel do osiągnięcia za trzy-cztery lata. Myślę, że byłby to wielki sukces klubu. Już teraz są tego pierwsze symptomy, bo na obozie było aż siedmiu naszych juniorów, a w kadrze na wiosnę, którą podamy już niedługo, też znajdzie się dla chłopaków wychowanych przez klub.
POZA PIŁKĄ
- Poza piłką zajmuje mnie bycie księdzem w Parafii Trójcy Świętej na elbląskim Zatorzu i uczenie młodzieży z Zespołu Szkół Turystyczno-Hotelarskich podczas katechezy. Tak naprawdę, dopiero jak wypełnię te kwestie, jest czas na bycie prezesem, a to oznacza, że tego czasu jest bardzo mało. Działalność w piłce to jednak przyjemność.
JA, KSIĄDZ
- Czuję, że się w tym realizuję. Bycie księdzem jest pomocne do tego, by działać społecznie, bo nie ma się rodzinnych zobowiązań. To często uławia sprawę. Koledzy-działacze mówią mi nierzadko: „Ty to masz dobrze, bo nie masz żony”. Mówię im: „Teraz tak mówisz…”. Ale trochę racji mają – to pomaga.
Jako ksiądz współpracuję z młodzieżą nie tylko w klubie, ale i na terenie parafii. Przygotowuję młodych ludzi do bierzmowania, to ja odpowiadam za współpracę z ministrantami i lektorami.
A jak zostałem księdzem? To długa droga i długa historia, na dodatek dość skomplikowana… Wszystko wydarzyło się po maturze, gdy już dostałem się na studia. Zawsze byłem ministrantem, więc niektórzy mówili już wcześniej, że zostanie księdzem, ale ja decyzję podjąłem dopiero wtedy. Wpływ na to miała historia mojego kolegi, który miał problem z narkotykami. Pewnego razu tak „zabalował”, że umarł…. To były lata 90., kiedy te wszystkie organizacje pomagające młodym osobom z takimi problemami nie działały jeszcze zbyt prężnie, więc pomoc dla niego nie miała nawet za bardzo skąd nadejść…. Postanowiłem, że jak zostanę księdzem, będą pomagać i próbować zapobiegać takim sytuacjom. Uznałem, że jako ksiądz będę miał możliwości do działania w tym kierunku.
SZANSE NA AWANS
- Jakby to powiedzieć..? Będzie awans, to będziemy myśleć, jak do sprawy podejść. Na razie będziemy po prostu grać i nie odpuścimy żadnego meczu. Przystąpienie do II ligi byłoby trudne, ale… gorzej byłoby chyba, gdybyśmy się nakręcali, a by się nie udało, niż odwrotnie. Chłopaki wiedzą, że jeżeli przy awansie zdecydowaliby się na podobne warunki, to, mimo wszystko, będzie szansa na przygodę życia. Na razie skupiamy się jednak, jak wspomniałem, na rundzie rewanżowej. Utrzymanie mamy już zapewnione, więc teraz możemy grać swobodniej, bez presji, ogrywać młodzież. A II liga? Zobaczymy. Wchodzić do ligi trzeba przygotowanym, a nie robić wszystko na „warunkach”, bo wtedy koszt robi się jeszcze większy. To byłoby bez sensu.
DALSZA PRZYSZŁOŚĆ
- Moja przyszłość jako księdza to niewiadoma, zależy od biskupa. Patrząc na wiek, zdaję sobie jendak sprawę, że wkrótce trzeba będzie pewnie zostać proboszczem. Są już takie przymiarki i liczę, że nie zostanę przeniesiony poza Elbląg. A jeżeli chodzi o klub, to na pewno: nieustanna praca z młodzieżą. Chciałbym, by zespół tworzyli wychowankowie, a w przyszłości udało się wypromować kogoś wyżej. Takie moje największe marzenie to Ekstraklasa lub nawet reprezentacja Polski w wykonaniu któregoś z naszych wychowanków. Byłoby pięknie.
Wysłuchał Piotr Gajewski
============================================================-
Ostateczna kolejność:
1. ks. Paweł Guminiak (prezes Olimpii 2004 Elbląg) 676 i 24.55 procent głosów
2. Wojciech Krztoń (sędzia) 22.4 proc.
3. Olgierd Dąbrowski (burmistrz Ostródy) 18.77 proc.
4. Zbigniew Panikowski (sponsor Błękitnych Pasym) 13.29 proc.
5. Jacek Jankowski (prezes i sponsor Znicza Biała Piska) 7.88 proc.
6. Ryszard Ostrowski (burmistrz Korsz) 6.9 proc.
7. Łukasz Nikołajuk (prezes Śniardw Orzysz) 6.21 proc.
Kibic 1 2012-02-28 13:49:39 (***.elblag.vectranet.pl) #14377 0:0 zgłoś
W kikołach trawe kosi !
kibic 2012-02-28 10:10:54 (acrx***.neoplus.adsl.tpnet.pl) #14351 0:0 zgłoś
A gdzie Łyda ??!!